Arvan Salare
Gość
|
Wysłany: Wto 18:17, 03 Sty 2006 Temat postu: Ruiny na Dantooine |
|
|
Na Dantooine wschodziło słońce. W ruinach starożytnych Jedi czuć aurę ciemności. Ta siła emanuje od zagubionych dusz wieśniaków, którzy stracili tutaj życie. Nie mogli połączyć się jednak z mocą. Już od dawna jej nie czuli. Wszystko to dzięki niemu, Arvan'owi Salare. To on dzięki swojej potędze sprawił, że żadna z tych istot nie zazna spokoju.
Poprzedniej nocy Mroczny Jedi zjawił się ponownie. Wracał tu kiedy tylko miał okazję. Ciemność dawała mu siłę, a tu czuł ją jak nigdzie indziej. To właśnie tutaj zaczęła się jego podróż ku prawdziwej sile. Tamte wydarzenia zdawały się wydarzyć wczoraj. Zaczął kontemplować. Budził w sobie olbrzymią nienawiść, siłę, a potem ją ujarzmiał. Starał się ją ogarnąć, każdy jej element. Jego medytacje trwały jeszcze długo. Gdy już dobiegły końca czuł, że jest nasycony. On mimo wszystko dalej zagłębiał się w myślach. Przypomniały mu się obrazy sprzed lat.
Jakiś czas temu, gdy wybrał się po raz kolejny do tych ruin pierwszy raz usłyszał podszepty ciemnej strony mocy. Doradzał mu żeby ich zabił, tylko to umożliwi mu rozwój prawdziwych sił. Nie usłuchał tego i nie chciał ich zamordować. Jednak oni odkryli gdzie wybierał się co noc i postanowili go zabić. Arvan spojrzał jednemu z wieśniaków w oczy. Zaczął krzyczeć, w ślad za nim poszli inni. Życie odebrali sobie nawzajem.
Te wspomnienia napawały go dumą. Ciągle miał jednak świadomość własnych ograniczeń. To byli zwykli farmerzy, a w Galaktyce były istoty, które mogły go pokonać. To też świadczyło na jego koryść - doceniał przeciwnika. Jednak z samego szacunku ku rywalom nie wyniknie nic dobrego, toteż Arvan znowu zagłębił się w medytacjach. Czekał na jakiś znak od mocy. Czuł, że jest już blisko.
|
|