Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Żbik
Wredny kocur
Dołączył: 21 Lut 2006
Posty: 777
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z Twojego najgorszego koszmaru
|
Wysłany: Pią 12:01, 05 Maj 2006 Temat postu: Więzień Grevoriusa - Neimoidia (Helcyon) |
|
|
Miszcz: Żbik -> Ragnus
Gracze: Nejaa Halcyon, Grievous
Nieubłaganie do Halcyona wracała świadomość, wiedział kim jest, przypominał sobie o ostatnich wydarzeniach, pojedynku z cyborgiem, bólu spowodowanego upadkiem na ziemie, poparzeń od uderzenia energopiki, pamiętał siłe ciosu, który zablkował i chrzęst łąmanych kości gdy potwór chwycił jego nadgarstki. Miał też wrażenie, że pamięta znacznie wiecej, przez pamięć przelatywały wspomnienia klonów walczących na Polach Cat Neras. Czuł jak tysiące istot walczyło i umierało na całym wybrzeżu. Jednak jeszcze mocniej czuł, że gdzieś tam jest jego ciało. A możę już nie jego? Może wolą Mocy jest aby się z nią na zawsze połączył? Jednak gdy raz zaczął myślec o swej cielesnej powłoce myśl ta nie chciała go opuścić. Koncentrował się coraz bardziej na Neimoidianach krążacych po pomieszczeniu, na przepływie energi w skomplikowanej aparaturze, czuł też wilgoć i zimno Bacty która otaczała jego ciało i wypełniała płuca. Chciał to zobaczyć...
Jedi otworzył oczy, unosił się w walcowatym zbiorniku wypełnionym zielonkawym płynem, jego ciało było splątane licznymi przewodami i dozownikami, a jednocześnie sprawiajace nieznośny ból. Połamane żebra, zniszczony staw kolanowy, rana na ramieniu, oraz zgruchotane nadgarstki sprawiły iż zatęsknił za swym poprzednim stanem. Jednak decyzja zostałą już podjęta.
W pomieszczeniu było około 4 Neimoidian i 8 robotów medycznych. Najwyraźniej znajdował się w czymś w rodzaju szpitala. Wyczuwał też obecność wielu innych Neimoidian, musiał więc znajdować się w mieście...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry » |
|
|
|
|
Nejaa Halcyon
Mistrz Jedi
Dołączył: 10 Wrz 2005
Posty: 62
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Corellia
|
Wysłany: Nie 8:45, 07 Maj 2006 Temat postu: |
|
|
Nejaa otworzył oczy...
Ból...
Przymknąl oczy...
Ból...
Spróbował sięgnąć po moc, by opanować ból i uspokoić się. Przegrał pojedynek...
Ale wciąż żył...
A to była walka do śmierci...
Musiał uciec, co w obecnym stanie nie było łatwe. Ze zniszczonym kolanem nie mógł nawet chodzić, a połamane ręce czyniły go bezbronnym. Ale gdy moc jest z tobą nie ma sytuacji bez wyjścia-pomyślał. Spróbował szerzej otworzyć się na jej przepływ. Nie kierował nią, po prostu pozwalał by płynęła przez jego ciało uzdrawiając je. Płynęła ze wszystkich stron niosąc ze sobą informacje. Jedi wyczuwał pracujących wokół techników, po chwili zaczął do niego też docierać słaby szept - ich myśli.
Wciąż jednak był bardzo osłabiony. Moc nie ma ograniczeń, ale jego umiejętności owszem. Nawet z jej pomocą leczenie musiało potrwać. A Halcyon nie wiedział ile ma czasu. Skoncentrował się na umysłach Neimoidian. Ich myśli przypominały szum wiatru - słyszalny, ale nieskończenie odległy. Po mału jednak stawały się coraz głośniejsze. Nejaa zaczął wychwytywać pojedyncze urywki myśli. Jeszcze tylko odrobina koncentracji i...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry » |
|
|
Ragnus
Rebel Scum
Dołączył: 24 Gru 2005
Posty: 1339
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz
|
Wysłany: Pią 20:41, 12 Maj 2006 Temat postu: |
|
|
Corelliański mistrz spróbował dotrzeć do słabych i tchórzliwych umysłów Neimoidan. Pomimo bólu i zmęczenia udało mu się zaszczepić w mózgu jednego z nich obraz przełączania dźwigni. Technik zupełnie nieświadomy tego co robi położył dłoń na przełączniku. Zanim pojemnik mógł zostać otwarty cała lepka substancja musiała zostać spuszczona z niego:
Zaraz po przesunięciu dźwigni Nejaa poczuł wypływającą ciecz. Zaraz będzie wolny, jeszcze tylko chwila. Jednak połączenie została przerwane był zbyt osłabiony by móc je kontynuować. Technik ze strachem spojrzał na swoją dłoń. Jego towarzysze rzucili się na niego pośpiesznie i przełączyli je na dawne miejsce:
- Ty głupku. Chcesz, że by generał się o tym dowiedzieć. On musi przeżyć, jest zbyt ważny. Nie wolno przerywać leczenia. Czemu to zrobiłeś.
- Ja.. ja nie wiem. Po prostu...
Neimoidian nie dokończył zdania. Dźwięk syreny alarmowej zagłuszył jego słowa oraz odwrócił uwagę od drobnego wykroczenia:
- Rozpoczynamy ewakuację planety. Powtarzam rozpoczynamy ewakuację. Każdy ma udać się w przeznaczone miejsce.
Nejaa nie słyszał dalszych słów. Leczniczy sen znów nim zawładnął. Obudził się dopiero jakiś czas później. Nie potrafił powiedzieć gdzie jest, czy na statku czy na jakieś planecie. Duża dawka środków leczniczych otępiła jego zmysły przez co nie był w stanie niczego wyczuć. Jedyne co zauważył to to, że zamiast pływać w bactcie leżał na łóżku. Obie ręce i jedną nogę miał usztywnioną. Prócz tego był przymocowany do łóżka. Pomimo licznych obrażeń jego wrogowie ciągle doceniali jego możliwości. Do żył przyczepione były jakieś rurki podające związki chemiczne:
- Zawiadomcie generała, że nasz gość właśnie odzyskał przytomność.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry » |
|
|
Generał Grievous
Generał Separatystów
Dołączył: 04 Sie 2005
Posty: 959
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 13 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z Kantyny
|
Wysłany: Pią 23:21, 12 Maj 2006 Temat postu: |
|
|
Generał znalazł także chwilę na odwiedzenie swojego przeciwnika. Jedi nadal wyglądał marnie. Ale był przytomny.
Stojąc na dłóżkiem przyglądał się przez chwilę przeciwnikowi. Arogancja i duma generała dały o sobie znac.
-To była dobra walka, zasłużyłeś na godną śmierć. Niestety okoliczności zmusiły mnie do darowania ci życia.- Maska grievousa nie zdradzała żadnych uczuć. - Zostaniesz wymieniony za pewnego jeńca. Oczywiście jeżeli jedi się zgodzą. Jeżeli nie czeka cie śmierć. Dokonasz żywota jako wojownik. Grievous popatrzył na przeciwnika delektując się widokiem pokonanego wroga.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry » |
|
|
Nejaa Halcyon
Mistrz Jedi
Dołączył: 10 Wrz 2005
Posty: 62
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Corellia
|
Wysłany: Nie 11:18, 14 Maj 2006 Temat postu: |
|
|
Nejaa spojrzał na swojego niedawnego przeciwnika. Jego słowa wprost ociekały arogancją i pewnością siebie. Ale przynajmniej zachował dla jedi jakiś szacunek. W końcu śmierć w walce jest dla wojownika największym zaszczytem...
O czym on do cholery myślał?! Ostatnia walka zmieniła Halcyona. Emocje, które nim wtedy targały, były bardzo silne. Nie były to nowe emocje - te dziwne uczucia związane z walką wykorzystał już przeciw Nejii Zozridor Slyke. Wtedy jednak Halcyon uznał, że po prostu dał się przechytrzyć, teraz zaś nie mógł zignorować kryjącego się gdzieś za jego spokojnym, analitycznym umysłem... romantyka? wojownika?
Dość! To nie jest dobry moment na tego typu rozmyślania. Nejaa zwrócił się do cyborga:
-Dzięki za twoje uznanie. Szkoda tylko, że nie będzie mi dane zginąć z rąk wojownika. Bo chyba nie można tak nazwać kogoś, kto w szóstkę atakuje jednego? A potem ucieka?
Nejaa był ciekaw czy i jak cyborg zareaguje na te słowa. Wyjdzie? Uderzy go? A może będzie się usprawiedliwiał? Zresztą to mało istotne. Jak sam powiedział Halcyon miał sporo czasu, ale i tak nie należało go marnować. Jedi skoncentrował się na własnym ciele, próbując się zorientować w obecnym stanie swego zdrowia.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry » |
|
|
Generał Grievous
Generał Separatystów
Dołączył: 04 Sie 2005
Posty: 959
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 13 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z Kantyny
|
Wysłany: Nie 12:35, 14 Maj 2006 Temat postu: |
|
|
Droga wojownika nie zawsze jest prosta. Zadaniem dowódcy jest dowodzić a nie wdawać sie w niepotrzebne pojedynki. - Grievous w żaden sposób nie zmienił swego zachowania. Jednak jego słowa były niczym szum rzeki - Dlatego należy wykorzystać każdą słabość przeciwnika w dążeniu do zwycięstwa.
Ale wy Jedi macie przecież swój Kodeks. Generał parsknął śmiechem przypominającym Syczenie węża- Dlatego też nie wygracie. Nigdy.
Generał pochylił się nad Neją, - Zostaniesz wymieniony za pewna kobietę. I nie spróbujesz ucieczki. Jak zauważyłeś pilnują cię nemoidianie. Jeżeli uciekniesz, zarówno oni jak i ich rodziny zginą. Wszyscy nie wyłączając kobiet i dzieci. I to nie ja będę miał na rękach ich krew. Generał wyprostował się. - Sądzę ze mnie zrozumiałeś.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry » |
|
|
Nejaa Halcyon
Mistrz Jedi
Dołączył: 10 Wrz 2005
Posty: 62
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Corellia
|
Wysłany: Śro 8:22, 17 Maj 2006 Temat postu: |
|
|
Nejaa zaczynało brakować sił. Nawet obecna, krótka wymiana zdań była wysiłkiem dla rannego jedi. Należało ją skończyć i zająć się zadaniem w tej chwili najistotniejszym: odzyskiwaniem sił.
- Być może są rzeczy ważniejsze od zwycięstwa? Zresztą jaki sens ma ta rozmowa. Ani ty mnie nie przekonasz, ani ja ciebie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry » |
|
|
Generał Grievous
Generał Separatystów
Dołączył: 04 Sie 2005
Posty: 959
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 13 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z Kantyny
|
Wysłany: Nie 15:27, 21 Maj 2006 Temat postu: |
|
|
- tu się zgadzamy, Grievous potrząsnął głową i po raz ostatni spojrzał na niedawnego przeciwnika.
-Rada Jedi jest Twoją ostatnia nadzieją. Bezsilność, jakże musisz nienawidzić tego uczucia. Żegnam.
Posępna postać wyszła z pokoju jeńca i ruszyła w kierunku promu.
Jedi są dziwni, W głowie Generała kłębiły się myśli niczym błyskawice pojawiały się i znikały. Jedi, oskarżał go o nieuczciwą walkę. Pff, a czymże jest uczciwa walka? Generał nie poświęcał wiele czasu filozoficznym rozważaniom. Czekały go obowiązki.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry » |
|
|
Nejaa Halcyon
Mistrz Jedi
Dołączył: 10 Wrz 2005
Posty: 62
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Corellia
|
Wysłany: Wto 20:49, 23 Maj 2006 Temat postu: |
|
|
Nejaa patrzył na wychodzącego cyborga. Całe szczęście, że poszedł bo Nejii brakło sił i czasu na dalszą dyskusje. Zresztą ostatnie wydarzenia bardzo wpłynęły na światopogląd jedi. Halcyon sam nie wiedział co myśleć, więc jak miał prowadzić dyskusje?
Teraz należało zająć się czym innym. Nejaa nie mógł pozwolić, by ceną za jego życie było uwolnienie kogoś... generała, upadłego jedi, zbrodniarza? Na pewno był to ktoś ważny, skoro blaszak był gotów wypuścić mistrza jedi. Musiał uciec. Wiedział, że siłą nic nie zdziała. Musiał przechytrzyć strażników... i modlić się, by cyborg był gdzieś daleko.
Potrzebował informacji. Spróbował skoncentrować się. Musiał poznać swój obecny stan zdrowia. Potem trzeba będzie odczytać myśli strażników, nie ucieknie przecież nie wiedząc gdzie jest...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry » |
|
|
Ragnus
Rebel Scum
Dołączył: 24 Gru 2005
Posty: 1339
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz
|
Wysłany: Pią 17:43, 26 Maj 2006 Temat postu: |
|
|
Kiedy Jedi próbował się skupić i znaleźć jakieś rozwiązanie dzięki Mocy do sali weszło dwóch Neimoidian. Strach jaki od nich promieniował ogłuszał wszelkie zmysły corelliańskiego mistrza. Te istoty nigdy nie były uznawane za odważne, ale takiej porcji strachu Nejaa nigdy wcześniej nie wyczuwał. Mogło się wydawać, że w takim miejscu, bez znaczenia czy był to jakiś Lucrehulk czy planeta pod kontrolą wroga, powinni wydawać się miarę spokojni. Słowa, które usłyszał wyjaśniały wszystko:
- Spójrz na to ścierwo. Mienią się obrońcami pokoju, a pozwolili na zniszczenie naszego domu. Straciłem całą rodzinę, gdybym nie był lekarzem zabiłbym go.
- Nie mów tak. Generał chce go w całości, nie możemy mu nic zrobić.
- Tak wiem. Ale czy co zrobili jemu podobni, gdy zbombardowali nasz dom. Jak generał może myśleć o współpracy z nimi.
- To nie twoja sprawa. Musimy robić swoje aby pomścić naszych rodaków.
Pierwszy z medyków nic już nie odpowiedział. Spojrzał tylko na kartę zdrowia i głośno westchnął wracając do swoich zajęć.
Sam Nejaa był w stanie zejść z łóżka, choć o walce nie mogło być mowy. Musiał użyć sprytu, a nie siły jeśli chciał uciec z tego miejsca. Strach odczytany z umysłów lekarzy uniemożliwił mu tymczasowo pełną koncentrację, w połączeniu z silną wolą strażników póby przełamania barier myślowych spełzły na niczym.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry » |
|
|
Nejaa Halcyon
Mistrz Jedi
Dołączył: 10 Wrz 2005
Posty: 62
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Corellia
|
Wysłany: Nie 17:38, 11 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
Strach promieniujący od Neimoidian był niesamowity, był jak głośny krzyk wibrujący w głowie Halcyona, zagłuszający jego własne myśli i uczucia. Nejaa musiał sięgnąć po jedną z umiejętności medytacyjnych jedi. Za jej pomocą odciął się od wszelakich zmysłów związanych z mocą. Chaos w jego głowie stopniowo się uspokajał, ale nawet mistrz jedi potrzebował kilkunastu sekund, by dojść do siebie po przyjęciu takiego ładunku negatywnych emocji. Czuł że zbladł, a jego czoło pokryły krople potu, spływające teraz po policzkach.
Dwaj Neimoidianie nawet tego nie zauważyli, tak pochłaniała ich rozmowa. Pomału do Halcyona zaczęły docierać słowa.
- ...co zrobili jemu podobni, gdy zbombardowali nasz dom. Jak generał może myśleć o współpracy z nimi.
- To nie twoja sprawa. Musimy robić swoje aby pomścić naszych rodaków.
O czym oni mówili? Czyżby Republika zdecydowała się na bombardowanie orbitalne zamieszkałej przez cywilów planety? To wyjaśniałoby straszliwe przerażenie Neimoidian. Ale czy Republika naprawdę zrobiłałaby coś takiego? Niemożliwe.
Jednak czuł, że to prawda. W pewien sposób to wiedział. A jako jedi nauczył się już ufać takim przeczuciom. Jak mogło do tego dojść? Od dawna twierdził, że wojna jest nieunikniona, a sithowie powinni być zniszczeni. Jeśli trzeba siłą. Walka jest czasem konieczna i często wiążę się z zabijaniem, ale nic nie może usprawiedliwić masowego ludobójstwa. NIC!
W oczach Halcyona pojawiły się łzy. W odruchu bezsilnej złości uderzył pięścią w ścianę. Krzyk, który wydał gdy uszkodzone kości zetknęły się z transpastalą tylko nieznacznie ustępował siłą uczuciom lekarzy. Ci zaskoczeni spojrzeli na wijącego się z bólu jedi. Jednemu wyrwało się odruchowe:
- Czemu?
- Oni nie mieli prawa... Wykorzystali mnie! Posłali mnie do walki w imię pokoju i... - głos Halcyona załamał się. Czy raczej Nejaa pozwolił mu się załamać. To było instynktowne, trening w akademi CorSecu i lata pracy tajniaka nauczyły go kłamać. Wciąż nie wierzył, że zakon mógł mieć coś wspólnego z tą akcją. Ale lekarze byli o tym przekonani. A jeśli chciał ich pomocy musiał wpierw zyskać ich zaufanie.
[off] Sorry za długą przerwę w pisaniu. Koniec roku + FCE + egzamin na prawo jazdy. Po prostu codziennie myślałem, że jutro zdążę więc nie ma co pisać w nieobecnościach.
I jeszcze taka mała sprawa: mam wrażenie, że inaczej interpretujemy zdolności Nejii. Czytając o nim odniosłem wrażenie, że on nie tyle narzuca swą wolę ("To nie tych droidów szukacie"), ile korzysta z iluzjii i sugestii (w tej sytuacji sprawiłby, że szturmowiec nie widziałby droidów, lub podsunął mu pomysł pójścia na piwo). W każdym razie on raczej podsuwa fałszywe dane, żeby wywołać jakieś działanie, zamiast zmuszać do niego. Więc odparcie tego to raczej kwestia inteligencji, niż siły woli. Nawet Luke widział iluzje Corrana (inna sprawa że nie dał się na nie nabrać). Oczywiście teraz to i tak bez znaczenia, ale tak na przyszłość
[/off]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry » |
|
|
Ragnus
Rebel Scum
Dołączył: 24 Gru 2005
Posty: 1339
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz
|
Wysłany: Nie 21:02, 11 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
Neimodianie spojrzeli na niego z pogardą. Świadomość utraty rodzinnej planety była teraz głównym motorem napędowym ich myśli. Nie słowa i łzy tylko osoba, która prowadziła do boju klony miała dla niech nadrzędne znaczenie:
- Nie kłam Jedi. Wszyscy wiedzą, że to ty i tacy jak ty prowadzili ten atak. Jesteś generałem, generałowie wiedzą o takich planach. Myślisz, że łzami przekonasz nas, że to nieprawda. MYLISZ SIĘ. MY WSZYSTKO WIEMY. ŚMIERĆ CI PISANA ŚCIERWO.
- Uspokój się, tak do niczego nie dojdziemy. Idź zrób przerwę. Sam poradzę sobie
Kiedy jeden z lekarzy niechętnie opuścił pomieszczenie drugi westchnął i wrócił do swojej pracy. Rezygnacja i zwątpienie zdawało promieniować się od niego, gdy inne duże silniejsze doznanie zakłóciło ten odbiór. Zupełnie nieoczekiwanie Nejaa wyczuł obecność znanej mu i bliskiej osoby. Jego padawanka Luna Jade pojawiła się gdzieś w pobliżu. Wyczuwał od niej strach i cierpienie. Ale prócz tego widział w młodej dziewczynie z Corelli mrok. Uczennica zawsze była niepokorna, ale czy mogła posunąć się do zdrady kodeksu Jedi? Czy była to może jakaś sztuczka na złamanie Halcyona? Tego mistrz nie wiedział. Po niespełna dziesięciu minutach jej obecność znów stała się odległa. Nie zginęła, nauczyciela i ucznia łączyła potężna więź. Dzięki tej sile wykrył ją i wiedział przynajmniej, że ciągle żyła. Przynajmniej na razie jej los miał pozostać tajemnicą.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry » |
|
|
|
|