FAQ Zaloguj
Szukaj Profil
Użytkownicy Grupy
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Rejestracja
Pakty i sojusze
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Forum Rise of the Empire RPG Strona Główna » Archiwum Konfederacji » Pakty i sojusze
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Żbik
Wredny kocur



Dołączył: 21 Lut 2006
Posty: 777
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Z Twojego najgorszego koszmaru

 Post Wysłany: Czw 20:33, 19 Paź 2006    Temat postu: Pakty i sojusze

MG: ŻBIK
Gracze: Mak Tras, Wat Tambor

Botchawiu 0427:1256

Bothanin przejrzał kilka raportów dotyczących ostatnich wyników sprzedaży, oraz szans dla rozwoju jego finansowego imperium, jednak były to sprawy małej wagi. Kilka dni wcześniej wysłał propozycje współpracy do członka KNS, prezesa Unii Technokratycznej Wata Tambora, biuro radnego odpowiedziało przychylnie na propozycje i zapowiedziało pełną odpowiedź jako rychłą, wtedy też miały zostać ustalone pierwsze szczegóły. Na razie jednak ta poważna rozmowa nie nastąpiła. Bothanin musiał czekać.


***

Zatem witamy nowego separatyste itp... To jest temat dla ciebie mozesz w nim robic co chcesz (w granicach rozsadku oczywiscie, przyklady juz sa)
Sprawa Misji, zawsze mogę coś wymyśleć, ale ponoc fajnie jak to gracze kształłtują wydarzenia.
Prośba do pozostałych graczy szczególnie do Wata jako naczelnego dyplomaty aby pogadali z Makiem. W tym temacie jest 27 dzień wojny więc można pogadać.
Myśle że bedzie pomocne jeśli Mak napisze jakiegos długiego posta opisowego, żeby inni wiedzieli kto zacz. (ogólnie przedsiębiorca)


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Żbik dnia Czw 22:39, 26 Paź 2006, w całości zmieniany 3 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Mak Tras'na
Gość







 Post Wysłany: Nie 16:48, 22 Paź 2006    Temat postu:

Gabinet Maka Tras’na znajduje się w tylnej części olbrzymiego gmachu. Aby do niego się dostać, trzeba pozytywnie przejść weryfikację droida, siedzącego za usytuowanym przy bocznej ścianie biurkiem, który w razie jakichkolwiek wątpliwości nie zawaha się skorzystać z pomocy dwóch strażników MagnaGuard pilnujących dostępu do masywnych drzwi, za którymi znajduje się długi korytarz prowadzący wprost do biura bothańskiego przemysłowca.

Pomieszczenie to ma kształt prostokąta o wymiarach 10 na 8 metrów. Nie jest wypełnione żadnymi zbytkami. Nie ma w nim żadnych rzeźb ani innych dzieł sztuki. Po jego wyglądzie można z pewnością stwierdzić, że jego właściciel ceni sobie przede wszystkim prostotę i użyteczność, nie zaś piękny wygląd. Stalowoszare ściany biura są więc całkowicie gołe, a jedynym źródłem światła jest 5 wbudowanych w sufit lamp. Na końcu gabinetu znajduje się spore biurko, które w przeciwieństwie do reszty biura wyposażone jest w multum rzeczy. Począwszy od zaawansowanych przekaźników szyfrujących i deszyfujących każdą wiadomość, poprzez liczne i widoczne tylko dla Bothanina ekrany z obrazami zarejestrowanymi przez kamery umieszczone w kilku ważnych punktach, aż do kilku ukrytych modeli lekkiej blasterowej broni. Większość z tych gadżetów nie była i zapewne nigdy nie będzie potrzebna, ale siedzący za tym dość niezwykłym meblem Mak Tras'na z powodu swej dużej i być może przesadnej ostrożności, chciał być bezpieczny pod każdym względem.
 Powrót do góry »
Wat Tambor
Radny



Dołączył: 24 Maj 2006
Posty: 214
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Skako

 Post Wysłany: Nie 21:30, 22 Paź 2006    Temat postu:

Przed przedsiębiorcą, na jego biurku, pojawił się hologram Wata Tambora, przewodniczącego Unii Technokratycznej. Było to połączenie w którym dwaj dostojnicy mogli rozmawiać a przekaz odbywał się wręcz w mgnieniu oka, więc nie musieli oczekiwać na odpowiedź drugiego, otrzymywali ją natychmiastowo. Rozmowę zaczął Wat, jak grzeczność nakazywała to osoba rozpoczynająca wymianę zdań przedstawiała się.

- Witaj przedsiębiorco, podejrzewam, że wiesz jak się nazywam, mimo to... Wat Tambor, przewodniczący Unii Technokratycznej, członek rady Konfederacji Niezależnych Systemów. Jeśli interesują Cię twoje pismo w sprawię współpracy, to mogę powiedzieć, że zostało ono zaakceptowane. Musisz jednak wiedzieć, że współpraca jest przez nas rozumiana jako przystąpienie do Unii. Jeśli się na to zdecydujesz otrzymasz miejsce w zarządzie Unii. W związku z miejscem w Unii wiąże się również twój wkład w sprawy Konfederacji. Możliwe jest, że rada będzie cię prosić o różnego rodzaju przysługi. A jakie są twoje warunki? - Spytał Wat.

Po drugiej stronie połączenia Wat siedział w swoim biurze, przygotowywał się powoli do misji dyplomatycznej na Trandoshę. Uważał jednak, że sprawa Tras'na jest również istotna i dlatego pofatygował się osobiście.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Mak Tras'na
Gość







 Post Wysłany: Pon 7:41, 23 Paź 2006    Temat postu:

[off]Miałem już przygotowanego posta wprowadzającego, ale niech będzie i tak Smile[/off]

Mak Tras'na ucieszył się, gdy zobaczył na hologramie postać Wata Tambora. Już od kilku dni czekał na tę rozmowę. Stanowczo za długo, środki jakie wnosił były znaczne i powinno traktować się go znacznie poważniej. Lecz nie dając po sobie poznać zniecierpliwienia Bothanin swym przekonującym głosem odpowiedział:

Witam panie Tambor. Jest mi niezmiernie miło słyszeć, że moja propozycja współpracy została zaakceptowana. Oczywiście zgadzam się na te warunki, jednak uważam, iż mój wkład w rozwój Unii będzie znaczny i żądam także miejsca w Radzie Konfederacji. Sądzę, że nie będzie to problemem. Obaj dobrze wiemy, że przyniesie to korzyści zarówno mnie jak i panu.

Co do dalszych warunków to mam dla pana pewną propozycję. Otóż w jednym z tajnych labolatoriów badawczych na Bothawui wierni mi naukowci stowrzyli nowego, niegroźnego dla życia wirusa. Jego działanie nie jest śmiertelne, jednak znacznie osłabia organizm, wywyołuje gorączkę i niemalże zwala z nóg. Wywołanie epidemii na Bothawui i późniejsze jej zlikwidowanie, znacznie podwyższyłoby poparcie dla Konfederacji, co mogłoby być wykorzystane do włączenia planety do naszego sojuszu. O korzyściach mówić chyba nie muszę. Następne źródło dochodu, znakomicie wykwalifikowani inżynierowie i co najważniejsze, SpyNet.


Po zakończeniu swej wypowiedzi Mak począł wpatrywać się swym przenikliwym wzrokiem w postać prezesa Unii, wyczekując jego odpowiedzi na tę, dosyć niezwykła jak na syna Bothawui, propozycję.[/i]
 Powrót do góry »
Wat Tambor
Radny



Dołączył: 24 Maj 2006
Posty: 214
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Skako

 Post Wysłany: Pon 15:18, 23 Paź 2006    Temat postu:

[off] Ups, myślałem, że wprowadzający to był ten pierwszy co napisałeś, ale jak napisałeś nich będzie i tak jak się stało. [/off]

Tambor był wyraźnie zaskoczony tym co usłyszał od bothanina. Wirus powodujący chorobę mógł być bardzo przydatny nie tylko w sprawię Bothawui, ale i także w innych dziedzinach życia. Tambor został wyznaczony przez radę Konfederacji Niezależnych Systemów do stworzenia nowego wirusa, broni biologicznej zabijające żywe istoty. Tambor chciał aby wirus działał głównie na klony. Pomyślał również, że można by na bazie wirusa Tras'na stworzyć wirusa atakującego żołnierzy klony. Jeśli udało by się zaadaptować wirusa to Tambor mógłby zaoszczędzić wiele czasu i trudu który wiąże się z wstępną fazą projektu.

W oczach Tambora, wirus plus wstąpienie Bothawui do Konfederacji i wraz z nią SpyNet, było warte miejsca w radzie, ale przewodniczący nie mógł sam podejmować takiej decyzji. Był tylko jednym z członków rady a deklarację o przyjęciu Tras'na do rady zaakceptować musieli wszyscy członkowi ciała.

- Bardzo ciekawa jest pana propozycja, panie Tras'na. Osobiście bardzo mi się podoba, sam mam pewne plany związane z pana wirusem. Jak już mówiłem miejsce w radzie Unii otrzymuje pan natychmiastowo, już zlecam wszystkie formalności. Niestety miejsce w radzie Konfederacji nie jest zależne tylko ode mnie, muszę skontaktować się z innymi członkami i przedstawić pana propozycję. Sam nie jestem na tyle upoważniony aby móc to panu z miejsca obiecać. - Tambor wiedział, że najprawdopodobniej nie spodoba się Tras'nie to co usłyszał, więc szybko dodał - Oczywiście, ja jestem wielkim zwolennikiem pańskiej osoby i obecności pana w radzie. Widać, że jest pan bardzo obrotnym przedsiębiorcą. Skontaktuję się z resztą członków rady i poinformuje o decyzji. Czy ma pan jeszcze jakieś pytania i propozycję? - Spytał Tambor.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Mak Tras'na
Gość







 Post Wysłany: Pon 16:55, 23 Paź 2006    Temat postu:

Mak natychmiast zorientował się, że Wat Tambor miał za zadanie przygotować. To dobrze - pomyślał. Gotowy wirus, który można było zmodyfikować był jego wielkim atutem, który musiał wykorzystać.


Nie, lecz chcę jeszcze dodać, iż od przyjęcia mnie do Rady Konfederacji uzależniam udostępnienie wytworzonego przeze mnie wirusa. Nie powinno być to problemem gdyż, Konfederacja tylko na tym zyskuje. Modyfikowalny wirus, który zostanie dodatkowo sprawdzony w realnych warunkach, poparcie Bothan, co zaowocuje dodatkowymi środkami pieniężnymi, doskonałą kadrą pracowników i chyba najlepszym wywiadem Galaktyki. Oczywiście dyskretne rozprzestrzenienie epidemii, zastopowanie i wyeliminowanie jej w odpowiednim momencie oraz przypisanie wszystich zasług zjednoczonej pracy Bothan i Konfederacji będzie kosztować, co do tego nie ma wątpliwości. Jednakże są to koszta, które warto ponieść - w tym momencie Bothanin przerwał i miał już żegnać prezesa Unii, ale jakby w ostatnim momencie o czymś sobie przypomniał

Zapomniałbym, mam jeszcze jeden warunek. Po ewentualnym sukcesie naszej operacji pragnę zostać dyktatorem lub jak kto woli, tymczasowym gubernatorem głównym Bothawui. Oczywistą sprawą jest, że zachowa ona w takim wypadku przynależność do Konfederacji.


Jeżeli nie ma pan jakiś obiekcji, to żegnam.
- Mak zachował się być może trochę niekultularnie, lecz nie sądził, by Tambor wziął to do siebie. Wszakże obaj byli poważnymi ludźmi, nieprzejmującymi się takimi drobnostkami.
 Powrót do góry »
Wat Tambor
Radny



Dołączył: 24 Maj 2006
Posty: 214
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Skako

 Post Wysłany: Wto 0:03, 24 Paź 2006    Temat postu:

Tambor był zdziwiony zachowaniem Tras'na. Szorstkość z jaką bothanin odniósł się do Tambora mogła świadczyć o braku szacunku dla rozmówcy. Na szczęście Wat nie przywiązywał wagi do takich szczegółów. Choć uważał, że należy się szacunek istocie, która jest przedstawicielem Konfederacji w tej rozmowie. Zwłaszcza, że Tras'na starał dopiero dostać się do tej organizacji, jeśli można tak nazwać tak wielki ruch. Kolejnym powodem dla którego Tambor mógł czuć się urażony, był fakt, że to on był znacznie większym rekinem przedsiębiorczości. Jego imperium finansowe rozpościerało się wzdłuż i szerz Galaktyki, wiele firm należało do niego. Drugie tyle starało się o członkostwo w Unii Technokratycznej i tylko od Wat Tambora zależało czy zostaną przyjęte czy nie.

Tambor zauważył, że bothanin starał narzucić skakoaninowi swoje poglądy i racje. Tambor dobrze wiedział jak należy prowadzić negocjacje. Miał nadzieję, że nie popełni żadnego błędu.

Mimo zachowania Tras'na Tambor postanowił stosować się do wszystkich wymogów dobrego wychowania i każdej etykiety stosowanej w Galaktyce. Odezwał się spokojnym i nadal uprzejmym głosem.

- Nie mam już więcej informacji, gdy tylko uzyskam odpowiedz rady skontaktuję się z panem. Do widzenia. Tambor bez odbioru.


***************


Ponownie na biurku Tras'na pojawił się hologram Tambora po kilku godzinach. Tym razem było to tylko popiersie przewodniczącego. Odezwał się uprzejmym tonem.

- Witaj ponownie, panie. Rozmawiałem z członkami rady, podczas której, zwłaszcza generałowie mają pewne wątpliwości co do pana planu. Otóż, uważają, że dla planety która popiera Republikę i tylko ze względu na obawy przed otwartą wojną nie przystępują do wojny, zaplanowane przez pana działania mogą nie wystarczyć. Jeśli cała akcja będzie wymagała naszej interwencji to nie otrzyma pan miejsca w radzie jak. Jeśli pana akcja powiedzie się to będzie mógł pan również stworzyć swoją dyktaturę na Bothuwai, ale jeśli będzie potrzebna wcześniej wspomniana interwencja generałów, Bothuwai przejdzie pod bezpośrednią kontrole rady Konfederacji. - Tambor spojrzał gdzieś poza obraz przekazu, gdzieś w dół najprawdopodobniej na notatki, które miał przygotowane. - Ze SpyNetu, będziemy mogli korzystać w każdej chwili, nie będzie konieczności uzyskania pana zgody. A co do wirusa, proszę zrozumieć, że nie jest to tak silna karta przetargowa jak się panu zdaje, nie będę zaprzeczał, to byłby miły prezent i przydałby się nam, ale jeśli pana żądania będą zbyt wysokie, nie zawaham się odrzucić, w imieniu rady, tej propozycji i rozpocząć pracę nad wirusem samodzielnie.

Tambor oczekiwał odpowiedzi.

[off] Postanowienia rady na podstawie PMek wymienionych z członkami tego zacnego ciała[/off]


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Mak Tras'na
Gość







 Post Wysłany: Wto 7:23, 24 Paź 2006    Temat postu:

Mak Tras'na nie zdziwił się, gdy usłyszał słowa Tambora. Był pewien, że Konfederacja nie przyjmie go z otwartymi rękami, zgadzając się na wszystko, czego zarząda. Aż tak ważną personą nie był. Jednakże warunki, o których mówił przedstawicile Rady, były nie do przyjęcia. Bothanin musiał wypracować sobie silniejszą pozycję.

Dobrze więc. Samemu przeprowadzę tę operację. Interwencja konfederacyjnych sił nie jest konieczna, lecz muszę przyznać, że byłaby wysoce pomocna. W razie jej powodzenia przejmę kontrolę nad Bothawui, a SpyNet będzie osobnym wywiadem, współpracującym tylko z konfederacyjnym odpowiednikiem. Co się tyczy wirusa, mogę go panu udostępnić w tej chwili. Niech potraktuje to pan jako gest dobrej woli i zapewnienie o chęci współpracy. Proszę mi tylko podać miejsce, w które mam wysłać jego transport.


Nie wiadomo jak traktować należałoby gest Bothanina. Jako rehabilitację za swoje naganne zachowanie, rzeczywista chęć przyjaźni czy może jako coś, w zamian za co w przyszłości mógł zyskać pomoc Unii. Tambor nie powinien jednak nad tym się zastanawiać. Taka sytuacja mogła się nie powtórzyć.
 Powrót do góry »
Wat Tambor
Radny



Dołączył: 24 Maj 2006
Posty: 214
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Skako

 Post Wysłany: Wto 18:56, 24 Paź 2006    Temat postu:

Tambor wysłuchał całej wypowiedzi rozmówcy, był zadowolony z obrotu sprawy, jedynie martwiła go nieugiętość Tras'na w sprawie SpyNetu. Tambor kontynuował dalsze negocjację.

- Proszę, zrozumieć mnie dobrze. Miejsce w radzie będzie należeć do pana gdy uda się panu przeprowadzić całą akcję samodzielnie. Poprzemy również pana dyktaturę. Martwi nas - Tambor miał nadzieję, ze używanie słowa nas pokaże, że przemawia w imieniu całej rady i że ma poparcie jej członków. - tylko problem SpyNetu. Zależy nam aby stał on się jedną z naszych grup wywiadowczych. Działania operacyjne wymagają natychmiastowych decyzji, jeśli będziemy za każdym razem zwracać się do pana z prośbą o pozwolenie skorzystania z niego, strasznie opóźni to nasze działania. Każda zwłoka może kosztować nas wiele robotów, sprzętu a co za tym idzie strata pieniędzy. A chyba tak biegłemu przedsiębiorcy jak pan nie muszę tłumaczyć jak uciążliwe i odczuwalne są straty, zwłaszcza te których można było uniknąć. Mam nadzieję, że rozumie pan nasze stanowisko.

- Jeśli chodzi o wirus jestem panu bardzo wdzięczny i zobowiązany. Dokładnego miejsca rozpoczęcia badań nad wirusem jeszcze nie ustaliliśmy w związku z czym proszę go wysłać na Skako. Tam mój zastępca Fag Thrator zaopiekuje się nim. Stamtąd poleci na wybraną przez nas planetę. Tym gestem zyskuje pan sobie moją przychylność w dalszych negocjacjach. Może pan liczyć na moje poparcie.

Zmiana taktyki zaskoczyła Tambora, oczywiście było to miłe zaskoczenie. Rzeczywiście Tras'na zyskał sympatię i poparcie Tambora, nie były to słowa rzucone na wiatr, choć z drugiej strony Tambor był biegłym politykiem i przedsiębiorcą. Wiedział na co sobie może pozwolić a na co nie. Okazywanie sympatii uznawał jednak za słabość, więc ograniczył się jedynie do ujawnienia swojego poparci dla Tras'na.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Mak Tras'na
Gość







 Post Wysłany: Śro 16:51, 25 Paź 2006    Temat postu:

Tambor wyraźnie ucieszył się na wieść o darowaniu mu wirusa. Jednak Mak Tras'na nie powiedział mu wszystkiego. Cena wirusa była znacząca i nie zamierzał ponosić jej sam. Tambor chciał SpyNet i wirusa, Tras'na pieniądze na udoskonalenie tego wywołującego chorobę organizmu. Wszytko wydawało się jasne. Obaj przemysłowcy otrzymywali tyle samo.

Widzę, że niezwykle zależy panu na SpyNecie. Rozumiem to, gdyż jest to iście elitarna jednostka. W takim razie proponuję pewną wymianę. Otóż mój wirus ma już gotową formułę i byłby gotowy do wytworzenia i wdrożenia, lecz byłoby to bardzo ryzykowne. Prace nad nim potrwaja jeszcze kilka miesięcy i pochłoną dużą sumę pieniędy. Proponuję panu połączenie sił i co za tym idzie, podział kosztów. Tym samym pana naukowcy będą już "obeznani" z wirusem, prace zakończą się szybciej, a Konfederacja dzięku panu zyska SpyNet. W przeciwnym razie wirus będzie gotowy później, a ja niestety będą musiał zatrzymać dla siebie bothański wywiad.
 Powrót do góry »
Wat Tambor
Radny



Dołączył: 24 Maj 2006
Posty: 214
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Skako

 Post Wysłany: Śro 19:07, 25 Paź 2006    Temat postu:

Tambor uśmiechnął się pod maską. Tak, taka propozycja bardzo mu odpowiadała. Koszty jakie będzie musiał z tym ponieść są znikome w porównaniu z korzyściami jakie wyciągnie Konfederacja z przejęcia SpyNetu. Kasztami mógłby obciążyć nawet swoje konto a i tak pozostałby jedną z najbardziej majętnych osób w galaktyce. Oczywiście taka sytuacja nie wchodziła w rachubę, oczywistym było, że kosztami pracy nad wirusem zostanie obciążona Konfederacja. Koszty nie grają roli, pomyślał Tambor.

- Więc dobrze, panie. Cieszę się, że doszliśmy do porozumienia. Rada nie będzie miała mi za złe, jeśli zgodzę się na taki układ bez konsultowania tego z nimi. Pozwolę sobie podsumować nasze negocjacje.

My, jako Konfederacja udzielimy panu pomocy przy kończeniu pracy nad wirusem. Będzie to zespół naukowców i dodatkowe fundusze, które znacznie przyspieszą badania. Cała operacja zarażenia a następnie wyleczenia planety spada na pana. Jeśli powiedzie się operacja, otrzyma pan miejsce w radzie. Natomiast jeśli pana operacja wymagać będzie naszej pomocy, wtedy nie otrzyma pan miejsca w radzie. My natomiast otrzymujemy SpyNet i Bothuwai jako planetę członkowską. Powitamy ją jako pełnoprawnego członka Konfederacji.

Co do wirusa zostanie on przekazany nam jako, jak sam pan to powiedział, gest dobrej woli. Bez znaczenia na wyniki operacji.

Proszę również zrozumieć, że Konfederacja w momencie zawarcia umowy, uważa Bothuwai za jedną ze swoich planet. Teraz nie ma już odwrotu, panie radny. Mam nadzieję, że już niedługo będę mógł tak pana nazwać.

Od siebie mogę dodać, że cieszę się z tak miłych i sprawnych negocjacji.

Aha
- Tambor celowo zwlekał z tą informacją, udawał tak jak Tras'na wcześniej, że niby przeoczył tak ważną sprawę. - Zapomniałbym, oczywiście zezwolimy panu na stworzenie dyktatu na Bothuwai.

Czy ma pan jakieś obiekcje?
- zapytał Tambor.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Mak Tras'na
Gość







 Post Wysłany: Czw 17:05, 26 Paź 2006    Temat postu:

Mak również ucieszył się z obrotu negocjacji. Mimo, iż był majętnym przedsiębiorcą, koszty wytworzenia wirusa były znaczne. Teraz zostały dwukrotnie zmniejszone, więc środki, które zaoszczędził, zostaną przeznaczone na operację przejęcia władzy na Bothawui. Poza tym i tak będzie miał wpływ na działania SpyNetu. Jeżeli nie przez głos w Radzi, to przez wiernych mu Bothan. Wszakże pewnym było, iż jego pobratymcy będą bardziej lojalni jemu, a nie Konfederacji.

Nie, jestem zadowolony z porozumienia, do jakiego doszliśmy. Natychmiast podejmę odpowiednie kroki przygotowujące przyszłą operację. Zobowiązuję zarówno siebie jak i pana do uznania tej rozmowy jako tajnej i przedstawienia jej postanowień tylko Radzie Konfederacji i głównym dowódcom konfederacyjnego wojska i floty. Żegnam pana serdecznie i życzę powodzenia w walce o nową i lepszą Galaktykę.

Gdy hologram Wata Tambora znikł z biurka Bothanina, ten natychmiast połączył się z Draeksem Sh'go, Radnym Rady Klanów, istotą, która na polecenie Maka załatwiała mniej oficjalne sprawy, o czym nikt spoza ich dwójki nie wiedział. Po kilkunastu sekundach czekania przed właścicielem BotCorpu pojawił się obraz Bothanina.

- Witam panie Tras'na - powiedział uprzejmie.
- Witam - odpowiedział sucho Mak, świdrując hologram wzrokiem - zapewne wie pan, po co pana tutaj wezwałem.
- Oczywiście, proszę pana. Chce pan poznać mój raport, tak?
- Tak, proszę kontynuować
- Otóż poparcie dla sprawy Konfederacji nie jest wysokie. Według moich źródeł wynosi niewiele ponad 12%. Incydent z udziałem Aurry Sing i dwójki Jedi dał większości poczucie, że Zakon jest w stanie zaprowadzić porządek tam, gdzie się pojawia. Poza tym losy wojny są niepewne. Szala zwycięstwa może przechylić się na każdą ze stron, a jak pan wie, Bothanie nie chcą ryzykować porażki. Wolą nawet zarobić mniej, lecz nie ponosić aż tak znacznego ryzyka.
Co się tyczy akademii wojskowych. Dają one dobre wyniki. Już za 3-4 miesiące kilkuset oficerów dołączy do sił porządkowych Bothawui. Oczywiście będą to istoty lojalne panu.
Podobnie jest z akademiami medycznymi i politechnikami. Jednak jest ich więcej i zainteresowanie nimi jest znacznie większe. W tej chwili zaczynają się 5 - miesięczne praktyki, które ukończy około 6500 Bothan.
Kolejną kwestią jest poparcie wśród dostojników Rady Klanów. Jestem pewien, że 32 z 608 popiera pana, a 54 jeszcze się wacha. Niestety nie dotarłem do żadnego z wyższych urzędników. Do tego potrzebuję jeszcze czasu i większych środków.
- Czasu ma pan tyle, ile potrzebują moi naukowcy na stworzenie wirusa i szczepionki przeciwko niemu. A pieniądze...co miesiąc będę przekazywał panu odpowiednie instrukcje.
- Oczywiście sir.
 Powrót do góry »
Mak Tras'na
Gość







 Post Wysłany: Pon 18:36, 30 Paź 2006    Temat postu:

Bothawui 0427:1256, 5 miesiąc;

Mak Tras’na przeglądał raport końcowy na temat projektu „Dar”. Tworzenie wirusa przebiegło po myśli Bothanina, nie opóźniło się zbytnio. Co prawda wystąpiły pewne problemy, lecz nie były groźne, a nawet w małym stopniu pomogły założycielowi BotCorpu w zdobyciu dobrego wizerunku wśród zatrudnionych przez niego naukowców. Teraz trzeba było jedynie wysłać próbki wirusa Watowi Tamborowi i przystąpić do właściwej operacji. W tym celu Mak połączył się z Grendu Grai’ag, który nadzorował przebieg „Daru”.

- Panie Grai’ag, proszę o zlecenie wysłania próbek wirusa na Skako. Jednak nalegam, by nie zaniechał pan żadnych środków bezpieczeństwa. Czas nie jest ważny, organizm nie może zostać przechwycony.
- Zrozumiałem panie Tras’na.
- Potem proszę zjawić się w moim gabinecie osobiście.
- Tak jest.


Naukowiec przybył do Maka po mniej więcej godzinie. Usiadł na fotelu naprzeciwko Tras’na i powiedział:

- Witam panie Tras’na. Pragnę powiedzieć, iż zarażanie społeczeństwa już się rozpoczęło. Ponad 500 milionów Bothan już jest nim zarażonych. Epidemia rozprzestrzenia się bardzo szybko. Jeśli zostanie zachowane obecne tempo, w ciągu miesiąca około 5 miliardów istot będzie nosicielami wirusa, jednakże nie jest to pewne. Na szczęście tylko bardzo zintensyfikowana terapia może to zatrzymać i w praktyce jest to niemożliwe. A opracowanie szczepionki, która jest jedyną nadzieją na wyleczenie, bez naszej znajomości wirusa potrwa około dwóch, może trzech miesięcy.
- A co z laboratorium? Jest pan pewny, że nikt do niego nie trafi?
- Absolutnie tak, proszę pana. Jest bardzo dobrze ukryte, a wszelkie istoty, które wiedzą cokolwiek o pana projekcie przebywają aktualnie w zamkniętych dla szerszego grona instytutach.
- Dobrze, więc. Proszę dostarczać mi wszelkie raporty o wirusie. Ile jest zarażonych, jak bardzo się mutuje. Może co tydzień? Jest to wykonalne?
- Jak najbardziej.
- To dobrze – Tras’ na wstał i przyjacielsko uścisnął dłoń Grendu – Teraz los naszych pobratymców zależy również od pana. Niech pan nie zawiedzie.


Grai’ag nie odpowiedział, tylko uśmiechnął się i pożegnawszy się, opuścił gabinet. Mak ponownie usiadł na swoim miejscu i połączywszy się z swym sekretarzem, rozkazał:

- Sh’go ma do mnie przyjść. W tej chwili.
- Tak jest sir.


Kiedy prawa ręka Maka dotarła do jego biura, ten rozpoczął swoją wypowiedź:

- Panie Sh’go, operację „Dom rodzinny” od tej chwili uważam za rozpoczętą. Pozwolę sobie przypomnieć jej główne założenie. Otóż ma pan za zadanie do dotarcie do jak największej ilości Radnych Rady Klanów i przekabacenie ich na stronę Konfederacji. Co ma pan do zaoferowania. Pieniądze, obietnicę wyższej pozycji i antidotum na panującą aktualnie chorobę. Odpowiednie środki finansowe są już do pana dyspozycji. Warto również dodać, że stanowczo odmawiających współpracy może pan zarazić ostrzejszą odmianą wirusa. Mam nadzieję, że wie pan jaka odpowiedzialność na panu spoczywa i jaka wielką jest to dla pana szansą, prawda?
- Oczywiście, panie Tras’na.
- Może już pan odejść.


Draeks opuścił pomieszczenie i rozpoczął propagandową akcję. Wszystkie figury były już w ruchu, teraz koniecznym było czekać na rozstrzygnięcie tej arcyważnej rozgrywki.
 Powrót do góry »
Wat Tambor
Radny



Dołączył: 24 Maj 2006
Posty: 214
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Skako

 Post Wysłany: Pon 19:06, 30 Paź 2006    Temat postu:

Gdy tylko Draeks opuścił pomieszczenie, komunikator Tras'na zadzwonił a Bothanin wcisnął guzik a przed jego obliczem pojawił się Tambor.

- Witaj. - Przemówił. - Pozwolę sobie zacząć od gratulacji. Czytałem raporty z Bothuwai, jestem pod wrażeniem całej akcji. Mam nadzieję, że nadal będzie tak się układać i zakończy się pełnym sukcesem. - Rozpoczął rozmowę miłym akcentem, postanowił, że wymogi dobrego wychowania wymagają grzeczności. Po wstępie postanowił przejść do sedna sprawy.

- Dzwonię właściwie w pewnej sprawie. Zastanawia mnie czy jest możliwość aby pan porzyczył mi swoich naukowców. Nie mówie, że wszystkich, interesuje mnie tylko grupa najdłużej pracująca. Oczywiście wynagrodzenie i wszystkie koszty z utrzymaniem tych specjalistów poniose ja i moja firma. Rówież, pana ludzie będą współpracować z moimi, wydaje mi się, że to bardzo przyspieszy proces tworzenia nowej odmiany szczepu wirusa.

Tamborowi zależało na wirusie, jego wcześniejsze stworzenie może pomóc w doprowadzeniu Konfederacji do zwycięstwa nad Republiką.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Mak Tras'na
Gość







 Post Wysłany: Wto 8:31, 31 Paź 2006    Temat postu:

Mak ucieszył się w głębi ducha. To była kolejna okazja na zdobycie szacunku przeowdniczącego Unii i w razie jakiś problemów, jego pomocy. Poza tym naukowcy teraz nie byli mu wyjątkowo potrzebni. Do kontroli epidemii wystarczała mała grupa, więc reszta mogła w tym czasie nabywać kolejne doświadczenia.

Dziękuje panie Wat. Cieszę się, że operacja panu się podoba. Nie widzę też problemu w wysłaniu moich naukowców na Skako. Do nadzorowania epidemii mam wystarczająco dużo specjalistów, a stworzenie jeszcze groźniejszej odmiany wirusa leży w naszym wspólnym interesie. Natychmiast się tym zajmę.

Mak spodziewał się prośby Tambora od dawna i miał już przygotowane instrukcje dla poszczególnych Bothan. Nie opuszczając wzroku z postaci Skakoanina, kilkoma kliknięciami wysłał je do instytutu, w którym grupa pracująca nad "Darem" aktualnie przebywała.

Po tym pożegnał się i wysłał rozkazy do pułkownika Dza'dren, oficera Bothańskiego Wywiadu Wojskowego. Nakazywały mu złożyć raport Makowi, w którym miał poinformować go o agentach Republiki przebywających na Bothawui i o akcjach, które podejmowali.

[off]Chyba, że masz jakieś inne kwestie do przedyskutowania. Wtedy posta się zeedytuje[/off]
 Powrót do góry »
Ragnus
Rebel Scum



Dołączył: 24 Gru 2005
Posty: 1339
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Bydgoszcz

 Post Wysłany: Wto 12:22, 31 Paź 2006    Temat postu:

Wielu spośród nic nieznaczących polityków wiedziało już na czym stoją. Większość z nich bojąc się o własne futro mogło poprzeć ultimatum jakie dostawali od sługusów biznesmena. Zwłaszcza, że nic nie wiedzieli o osobie stojącej za jego plecami. W ich mniemaniu popierali tylko chciwą osobę, już nie raz tak robili w swoim życiu. Tamten polityk okazał się sprytniejszy, zasługiwał tym samym na szacunek. Trzeba i tak było go poprzeć by móc przeczekać ten ciężki okres i szukać później zemsty.

Zupełnie inaczej wyglądała sprawa z Polo Se'Labą. Aktualny senator Bothawui cały czas cieszył się olbrzymim poparciem wszystkich koloni. Przez cztery lata mądrze i uczciwie rządził sektorem, przyczyniając się do dobrobytu oraz uniemożliwiając przystąpieniem do wojny. Pewnie gdyby wojna okazała się potrzeba z miłą chęcią by wysyłał Bothan, ale na razie nie było takiej potrzeby.

Podobnie jak wielu rodaków pokazał olbrzymie oburzenie po śmierci Glyn-Beti. Zaraz po schwytaniu Aurry Sing wyraził nadzieję na jej pokazowy proces oraz publiczną egzekucję. Taki dowód prawa i porządku dawałby mu pewną reelekcję w zbliżających się wyborach. Senator pełnił bardzo ważną rolę i wydawał się punktem przełomu dla całej sytuacji na Bothawui, odpowiednie kroki Tras'na mogły pchnąć planetę wprost w szerokie ramiona Konfederacji. Błąd przy negocjacjach bądź złe wybadanie gruntu mogły zrobić coś zupełnie innego. Na szczęście inicjatywa należała do Maka i to on o wszystkim teraz decydował.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Mak Tras'na
Gość







 Post Wysłany: Wto 17:15, 31 Paź 2006    Temat postu:

Mak Tras’na dopracowywał ostatnie szczegóły w swoim oświadczeniu do opinii publicznej. Nie należało ono do najdłuższych, lecz i tak wymagało ono starannego przygotowania. Zyskiwanie popularności wśród rodaków było wszakże procesem bardzo długim, w którym każdy szczegół miał znaczenie.

Wreszcie, po kilkudziesięciu minutach, na publicznych przekaźnikach pojawiła się postać Mak Tras’na z smutkiem widocznym w jego oczach. Po chwili swym pełnym bólu głosem przemówił:

Bracia!
Nadeszła dla nas ciemna godzina. Epidemia zmutowanego wirusa sieje wśród nas zamęt i popłoch. Miliony są już zarażone, a choroba spogląda w oczy pozostałym miliardom Bothan. Sytuacja wydaje się być beznadziejna. Najlepsi naukowcy z całej Galaktyki pracują nad lekiem, lecz nie znają naszej rasy tak dobrze jak my sami i nie udaje im się ta niezwykle trudna sztuka.
Świadomy i poruszony tym faktem postanowiłem wyłożyć odpowiednie środki finansowe i udostępnić bothańskim specjalistom moje laboratoria. Wierzę, że wspólna i ciężka praca przyniesie szczęście i radość z powrotem do naszej ojczystej krainy.
Dziękuję za wysłuchanie, Mak Tras’na.

Po niespełna kilku minutach holoobraz prezesa BotCorpu znikł. Mimo, iż było to krótkie i w pewnym stopniu patetyczne wystąpienie, zapewne zadziałało w sposób znaczący na setki milionów chorych istot i kilkanaście miliardów pozostałych, które mogą znaleźć się w tym stanie lada chwila.
Miało ono właśnie na celu pokazanie Maka jako kogoś, komu zależy na swej planecie i jej mieszkańcach, i kto daje swym braciom nadzieję na uzdrowienie.
Poza tym dawało znak jego utajnionym współpracownikom, by ci zaczęli preparować fałszywe dowody, świadczące o wkładzie Republiki w ten okropny rozdział z historii Bothawui.
 Powrót do góry »
Mak Tras'na
Gość







 Post Wysłany: Pon 18:13, 06 Lis 2006    Temat postu:

Mak Tras'na czytał z zainteresowaniem kolejne wydanie Republican'a, informujące o wysłaniu uzdrowicieli Jedi na Bothawui. Był na to gotowy już w chwili przygotowania wirusa, co nie było rzeczą dziwną, biorąc pod uwagę jak wielką szansą na zdobycie poparcia Bothan było wynalezienie leku. Jednak tym razem Republice na tej planecie poniesie porażkę. Tras'na tylko wdrożył przygotowane od kilku miesięcy rozkazy i pewny ich skuteczności nie przejmował się z niłym według jego oceny zagrożeniem.

Jednym z tych poleceń było otwarcie kilkunastu nowoczesnych i oferujących kompleksowe leczenie szpitali dla całego społeczeństwa, które mogło tam całkowicie za darmo dostac leki łagodzące przebieg choroby. Do tego podwładni przemysłowca mieli za zadanie umieścic w różnego rodzaju środkach masowego stosowne ogłoszenie informujące Bothan o tym fakcie:

Znany i powszechnie szanowany przemysłowiec, Mak Tras'na, głęboko poruszony cierpieniem swych pobratymców skończył właśnie przygotowywanie swych ośrodków do przyjęcia zarażonych tajemniczym wirusem Bothan. Kilkanaście placówek, których lokacje podajemy w tym artykule będzie mogło przyjąc około 60 000 chorych.
Nie dam moim braciom ginąc i przysięgam, że znajdę antidotum na ten wirus - mówi dobroczyńca.


Druga komenda skierowana była do jednego z generałów Bothańskiego Wywiadu Wojskowego, który był lojalny Mak'owi. Przypominała mu o dyrektywie, opisywała jak ma postępowac z Jedi:

W związku z z zbliżającym się przybyciem Jedi na planetę Bothawui, obliguje się pana do udzielenia im wszelkiej pomocy, jaka będzie im potrzebna i przeniknięcia do ich struktur i zebrania jak największej ilości informacji. Nakazuje się również szczegółowe narady z oficerami preparującymi dowody świadczące przeciwko Republice i Zakonowi Jedi.
Instrukcje te rozwinięte są w dyrektywie DR-2.
 Powrót do góry »
Mak Tras'na
Gość







 Post Wysłany: Śro 19:10, 08 Lis 2006    Temat postu:

Ulicami stlicy Bothawui szła bothańska kobieta. Z pozoru nic ją nie odróżniało od reszty ponurego tłumu. Niska, szczpuła, wyglądała młodo. Zamyślony wyraz twarzy sprawiał, że wyglądała jak miliardy przejętych chorobą istot. Zaiste tak było, ale nie martwiła się ryzykiem zarażenia się wirusem. Nie, ona była jedną z tych jakże nielicznych osób, które miały pozorne szczęście pracować nad tym organizmem i zostać odpowiednio zaszczepionym. Teraz musiała dać tą możliwość innym. Wbrew woli swego pracowodawcy i "dobroczyńcy".

Drogę do utajnionego laboratorium znalazła łatwo. Nie przykładała szczególnej wagi do tego, by nikt jej nie śledził. Teraz nikt nie mógł jej zmusić do działania w określony sposób. Weszła do wydawałoby się normalnych drzwi do jednej z licznych przychodni i po krótkiej wymianie zdań z droidem-recepcjonistą, ruszyła jednym z tworzących gęstą sieć korytarzy.

Podróż na platformie trwała około kilkudziesięciu minut, mimo tego, iż pojazd poruszał się z zatrważającą wręcz prędkością. Gdy w końcu Kothra Eg'ak dotarła do celu, musiała poświęcić prawie tyle samo czasu na odnalezienie poszukiwanego pomieszczenia i kolejne kilkanaście na przejście przez skomplikowane procedury bezpieczeństwa. Jednak wtedy masywne wrota uniosły się do góry i ogromne wrota otworzyły się, a przed zbuntowaną Bothanką pojawiło się dobrze jej znane pomieszczenie, przypominające swego rodzaju chłodnię. Było tam chłodno, wszędzie unosiła się szarawa para. Na licznych półkach znajdowały się wersje antidotum z poszczególnych faz tworzenia. Kothra podeszła do przeciwległej ściany i stamtąd wybrała pewną próbówkę i z powrotem udała się do wyjścia, skąd później ruszyła w nieznane.

Droid o tej niezapowiedzianej wizycie próbował poinformować stosownych urzędników już po zakończeniu rozmowy, jednak wirus komputerowy, którym Kothra zainfekowała system laboratorium, został zenutralizowany dopiero kilka minut po jej wyjściu. Wtedu algorytmy robota nakazały mu bezpośrednie połączenie z samym Mak'iem Tras'na. Ten, usłyszawszy tą, lekko mówiąc, niepokojącą wiadomość, wściekł się. To, co jego była podwładna skradła, było jedynie wstępną wersją szczepionki, lecz mogło znacznie ułatwić pole działania wszelkim przeciwnikom. Połączył się z jednym z wolnych i wiernych mu agentów SpyNetu i z pozornym spokojem rozpoczął nadawać kodowany rozkaz:

-Ger'thar, mówi "Dowódca". Agent Ag'ek zbuntował się i począł działać przecwiko naszej słusznej sprawie, sabotując nasze badania. Z tego powodu musi zostać wyeliminowany, skradzione próbówki zwrócone, a obcy wywiad, współpracujący ze zdrajcą, zlikwidowany. Każdy podkomendy agent musi podjąć działania w tej operacji, a użyte metody i koszta nie podlegają zweryfikowaniu. Obowiązywać musi tylko jedna zasada: skuteczność. Koniec połączenia.

Po zakończonej rozmowie z swym agentem, skontaktował się z jednym naukowców pracujących nad projektem "Dar". Po konsultacji sytuacja wyglądała na znacznie gorszą niż wcześniej Mak to przewidywał. Opracowanie skutecznego antidotum w tej sytuacji mogło zająć tylko jeden miesiąc, toteż Tras'na musiał zweryfikować swój plan działania. Szybko wykonał kilka rozmów i po kilkunastu minutach wygłosił przemówienie, które było całkowicie improwizowane, dzięki czemu przemysłowiec wydawał się być bardziej wiarygodny.


Ludu Bothawui, bracia!
Stało się nieszczęście. Moje działania mające na celu wynalezienie skutecznego antidotum przeciwko wirusowi spotkały się niezadowoleniem wśród niechętnych naszej rasie środowisk. Niedawno tu przybyli agenci i konspiratorzy w celu skompromitowania mojej osoby i przypisania sobie naszych wspólnych osiągnięć, zsabotowali badania i wykradli niedawno stworzone przeze mnie wstępne wersje leku. Kothra Eg'ak podstępem wkradła się do laboratorium i będąc niespełna rozumu zniszczyła efekty naszych dotychczasowych poczynań i zbiegła z miejsca tej odrażającej zbrodni.
Jednak nie martwcie się bracia. Działania obcych i nieprzychylnych naszej rasie stronnictw, chcących nas wykorzystać i doszczętnie zniszczyć, nie przeszkodzą nam w naszej słusznej misji. Tego jestem pewien, bo dobro zawsze zwycięży zło, a my przetrwamy te trudne czasy i damy świadectwo całej Galaktyce. Dziękuję za wysłuchanie, łączący się z Wami w bólu, Mak Tras'na


Po skończonej przemowie Mak nakazał Draeks'owi Sh'go przyśpieszenie działań i rozpoczęci akcji kuracji społeczeństwa w ciągu 10 kolejnych dni. Zbliżający się okres miał zadecydować o losach całej Galaktyki.
 Powrót do góry »
Żbik
Wredny kocur



Dołączył: 21 Lut 2006
Posty: 777
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Z Twojego najgorszego koszmaru

 Post Wysłany: Śro 17:32, 15 Lis 2006    Temat postu:

Dni mijały i plan Bothanina był konsekwentnie realizowany, kolejni oficerowie oraz przedstawicieli służb byli w ten czy inny sposób korumpowany, w większości wypadów wystarczyła odpowiednia obietnica wsparcia finansowego lub awansu, innym razem trzeba było sie posunąć do szantażu albo znajdowania wydarzeń z przesżłości o któych ofiary wolały zapomnieć. Wszystko szło zgodnie z planem. Prawie.

Równie skutecznie co Mak propagande prowadził senator Polo Se'Laba, do tego miał on znacznie większe możliwości wynikające z dostępu do administracji państwowej, nawet potencjał BotCorpu nie mógł się równać z słuzbą zdrowia. Za to dostęp do mediów sprawiał, że społeczeństwo było pojone kłamstwami na temat skuteczności senatora. Nawet Spynet nie był wolny od Bothanina, kilku agentów lojalnych Makowi znikneło w dziwnych okolicznościach, a wiele z nici biegło w stronę adwerszarza. Czekała ich ciężka walak.

Tymczasem trzy okrety Republiki na orbicie stanowiły pewną konkurencje dla propagandy Maka i jego konsorcjum. Jednak ich potencjał nie mógł się równać z możliwosciami BotCorpu. Większym problemem byli Jedi, strażnicy Galaktyki nie tylko z pomocą swoich sztuczek byli w stanie opóźnić działąnie wirusa, ale też swoim zwyczajem kręcili się po planecie i wtykali nos w nie swoje sprawy. Co jakiś czas w Holonecie pojawiała sie wieść o tym czy innym gangsterze ujętym przez Jedi. Trzeba było być czujnym aby nie wpadli na trop działalności Maka.

Pomyślne wieści napłyneły za to w sprawie zbuntowanej pani doktor udało ją się wytropić. W ciagu kilku godzin szczepionka oraz sama Bothanka powinna się znaleźć w szponach przedsiębiorcy. Ale na to musiał jeszcze poczekać...

Misja zamknięta


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Forum Rise of the Empire RPG Strona Główna » Archiwum Konfederacji » Pakty i sojusze
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach




Solaris phpBB theme/template by Jakob Persson
Copyright © Jakob Persson 2003

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group