|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Arnn Kavlun
Gość
|
Wysłany: Czw 15:41, 20 Paź 2005 Temat postu: |
|
|
Kiedy tak Natan i Assajj rozprawiali na mostku ciemna postać wynuzyla się z drugiego końca pomieszczenia. Na początku malowało się wielkie zdziwieni na obu twarzach. Kavlun był ciekawy czy chwycą za miecze, wątpił w to ale pamiętał słowa swego mistrza "Bądż gotowy na każdą ewentualnośc. Nie da sie przewidziec co zrobi w stu procentach dana osoba. Przygotował sie do obrony ale ci już pojęli ze to jest Arnn. Myśleli pewnie ze Dooku kazał mu pilnować tych Jedi na pierwszej misji. Kiedy Assajj próbowała cos powiedzieć ten podszedł do niej, szepną cos na ucho a ta wybiegła nagle z pomieszczenia. Arnn odezwał się do Natana trochę ironicznym głosem
- Witam…jak się masz? Pewnie zdziwiło cię moje nagle pojawienie, ale ja tu byłem przez cały czas i słyszałem wasza rozmowę. Rozbawił mnie fakt ze nie możecie się dostać na tą, tą nędzna imitacje planety. Strażnik was wyśmiałem, czego już nie mogłem znieść i musiałem zainterweniować – Kończąc to zdanie Arnn udał się do komunikatora i nadal wiadomość „Jesteśmy bezbronnym statkiem handlowym. Uciekliśmy przed tymi plugawymi separatystami. Mamy ciężkie uszkodzenia, które natychmiast trzeba naprawić. Odpowiedzcie jak najszybciej. Boimy się ze mogli trafić na nasz ślad.” Wraz ze skończeniem nadawania zatopił się w mienkim fotel kapitana. Rozejrzał się do okoła i powiedział.
- No Natan musimy trochę uszkodzić ten statek żeby nam uwierzyli – Natan nie widział uśmiechu na ciemnej twarzy Arnna
off/Ps: Nie obrazcie się za God modding ale niestety troche musialem...Natan nie obrazisz sie? /off [
|
|
Powrót do góry » |
|
|
|
|
Brasidas
Jaszczur
Dołączył: 30 Lip 2005
Posty: 1044
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z Galaktyki
|
Wysłany: Pon 15:08, 24 Paź 2005 Temat postu: |
|
|
Pojawienie się Arnna było dla Ventress faktycznie tajemnicze. Zastanawiała się, gdzie Kavlun mógł się ukrywać przez całą drogę. To był niewielki statek. Ale głównie jej myśli zaprzątała obawa, czemu nie wykryła go wcześniej w mocy? Arnn był również uczniem Hrabiego, miała nadzieję, że już niedługo byłym uczniem, Lord Sith powinien mieć tylko jednego pupila.
Maszyna Ventress, leciała nadal w kierunku Kamino, planeta zbliżała się nieubłaganie, tak samo jak gróg. Niewielki patrolowiec, prawdopodobnie Corelliańskiej roboty i 4 myśliwce klasy Torrent, miały już namierzony cel. Sensory wykrywały, że wszystkie zbliżające się maszyny miały wymierzone w nich pociski. W przestrzeni widać było 8 krążowników kasy Acclamator, jeden z nich zbliżał się również do jednostki Ciemnych Jedi. Ponadto sensory wykrywały wiele innych patrolowców, myśliwców i stacji Golan, poustawianych wokół planety.
W głośniku słychać było głos oficera Republiki, prawdopodobnie nadającego z corelliańskiego patrolowca.
- Mały frachtowiec? Przecież to ledwo 2-3 osobowy jachcik, ale nieważne to. Kto i gdzie was dokładnie zaatakował i kto może was ścigać? Pragnę dokładnych informacji i z kim mam do czynienia dokładnie! Widzę, że jesteście mocno uszkodzeni, ale to Kamino, zamknięte dla każdego nieupoważnionego statku, mam pozwolenie was zniszczyć. Dlatego szybko odpowiadajcie na moje pytanie i zmieńcie kurs, macie zakaz lotu w kierunku planety, to ostatnie ostrzeżenie!
Maszyny wroga minęły błyskawicznie niewielki statek Ventress, patrolowiec zajął miejsce za maszyną, a myśliwce w parach po obu stronach. Ventress, patrzyła się na Voloda i Kavluna pytającym wzrokiem. Po chwili wykrzyknęła:
- Zmieniam kurs, nie chcemy by nas zniszczyli na początku misji. Przekażcie im dane jakie chcą, a ja postaram się, jeszcze bardziej uszkodzić nasz statek, by lądowanie było jeszcze bardziej…konieczne i przymusowe. Zanurkuję by nie zbliżyć się do Acclamatora, jeżeli weźmie nas na promienie ściągające, to po nas. A wy, na co czekacie! Odpowiadajcie tem Republikańskiemu arogancikowi, to co chce, dokładnie, ale nie za dokładnie. Pamiętajcie jesteśmy „małym frachtowcem” Nie jesteśmy wojskowymi.
Ventress zmieniła kurs swojej maszyny, zgodnie z życzeniem Republikanina, jednocześnie oddalając się od Acclamatora, ale nie oddalając się od planety. Po chwili dzięki ich staraniom maszyna zaczęła mocno się trząść, wykazując wymyślone problemy ze sterowaniem.
[off]Ventress przestał grac wiec teraz ta Ciemna Jedi jest BNem, kierowanym przeze mnie.
Volod przeczytaj dokładnie, co się stało, albo wypytaj Arnna, na gg to nie miejsce na skróty.
Arnn, koniec z god modingiem, chyba że wcześniej uzgodnisz go z Volodem.
Ponadto koniec z 3 linijkowymi postami, macie myśleć i pisać dużo. To wy decydujecie, co zrobić by post był ciekawy, ale ma coś wnosić do gry. Ponadto koniec z wulgaryzmami, rozumiem, że czasem nadaje klimatu jak się lekko przeklnie, ale to ma być CZASAMI!
Aha i koniec z błędami, posty maja być logiczne i bez błędów. Jak macie problemy z tym to jest word
. [/off]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry » |
|
|
Natan Volod
Gość
|
Wysłany: Pon 19:05, 24 Paź 2005 Temat postu: |
|
|
Natan spojrzał na Arnna. Zauważył jego brak uśmiechu, sam też spoważniał. Pomyślał chwile i złapał za komunikator.
- Padawan Varez Notrealen. Zostaliśmy zaatakowani przez wojska Separatystów, i nasz statek został uszkodzony. Lecimy tu z misją kontrolną od Mistrza Windu. Kontakt z Zakonem nic wam nie da, ponieważ ta misja jest ściśle Tajna i mistrz Yoda by nam nie pozwolił tu przyjeżdżać. Wracamy z zaplecza bitwy i musimy skontrolować stan komór klonowych i gotowych wojsko do wysłania w pole bitwy. Jeśli nam nie pomożecie najprawdopodobniej rozpadniemy się na kawałki i to wy będziecie musieli się tłumaczyć przed radą Jedi. Wiec proszę pomóżcie nam... W imieniu zakonu Jedi po raz kolejny proszę. Przekazuje rozmowę mojemu dowódcy... Mistrzowi Uarel Suckerson, idę sprawdzić, co się dzieje na zapleczu. Mistrzu proszę kontynuować konwersacje... – Natan zasalutował i odwrócił się do Arrna i mrugnął delikatnie a potem pobiegł do kabiny z silnikiem
Rozejrzał się szybko i wrócił do pomieszczenia z podestem wyjściowym. Była idealna do jego planu z daleka od silnika i kabiny a poza tym drzwi można było zapieczętować. Podłożył lekką bombę i poluzował drzwi tak żeby ich wybuch wyrwał je.
- Idealnie - mruknął pod nosem, poczym udał się z powrotem do kabiny silnikowej.
Spojrzał na silnik i przypominał sobie, co, do czego służyło. Zauważył, że silnik jest rozgrzany. Otworzył klapę, buchało od niego żarem, wylał na nią butelkę wody zaczęła z wielką szybkością ulatniać się brudna para, przypominająca dym. Wyjrzał przez okno i zauważył, że za nimi zaczyna tworzyć się kłęby dymu. Wrócił do komory wyjściowej i zaczął podglądać jak idzie Arrnowi konwersacja...
(off: Arrn właśnie zauważyłem że napisałeś że nasz statek jest małym frachtowcem handlowym... a czytałeś reszte wątku???? Jesteśmy statkeim republiki!!! I tego sietrzymamy przeczytaj wszystko co było.)
|
|
Powrót do góry » |
|
|
Toth
Game Master
Dołączył: 26 Paź 2005
Posty: 392
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Orto
|
Wysłany: Czw 0:10, 03 Lis 2005 Temat postu: |
|
|
- Niemowa czy co? Nieważne, Jedi czy nie Jedi, zabieramy was na inspekcję. Przygotujcie się do wejścia na pokład "Neutralizera". - Zanim połączenie został przerwane, Arnn usłyszał jeszcze parę złośliwych uwag na swój temat, między innymi:
- Może to nowa taktyka Zakonu - milczące pokraki? - ohydny śmiech pilotów Republiki, dobywał się z niewielkiego głośniczka. W Arnnie obudził się gniew, ale i strach. To przez niego powodzenie misji wisi teraz na włosku. Jeśli szybko czegoś nie wymyślą to będą mieli poważne kłopoty. Już tylko parę minut dzieliło ich od włączenia generatora promieni ściągających...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry » |
|
|
Arnn Kavlun
Gość
|
Wysłany: Czw 22:36, 03 Lis 2005 Temat postu: |
|
|
off/Toth...mam pytanie...wiesz co to jest brak czasu? Nie moge skupiac się tylko na Rote. Mam full innych gier w których musze pisac posty i prowadzic wątki. Nieraz my musimy czekac tygodniami na post. Nie mogłeś poczekac troche mimo że mówiłem o tym np:Brasowi/off
Skoro nie masz czasu a piszesz na innych forach, to zrzezygnuj z gry. Na pewno ktoś z chęcią przejmie twoją postać. :> A Bras nic o tym nie wspominał, kiedy z nim o tobie rozmawiałem.
A skoro wiedziałeś, że nie będziesz miał czasu, to mogłeś chociaż zamieścić informację w "nieobecnościach".
|
|
Powrót do góry » |
|
|
Natan Volod
Gość
|
Wysłany: Pon 19:24, 07 Lis 2005 Temat postu: |
|
|
Natan patrzył z lekką obawą na rozwój wydarzeń. Sytuacja była wręcz genialna, idealne tak miało być. Uśmiechnął się do siebie że nawet w tak żałosnej sytuacji jest sarkastyczny. Nagle wyczuł impuls, jakiś dziwny, kobiecy. Leciała gdzieś, wołała o pomoc. Nie mógł sobie przypomnieć gdzie ale czuł że wie gdzie ona jest. Wzywała go, ale nie teraz, teraz nie może, musi to wreszcie skończyć. A po za tym jak by odleciał to w przeciągu 10sek byłby kulą ognia. Oparł się o konsole i zakrył twarz dłońmi krzycząc w myśli "Myśl, Myśl". Żeby misja się powiodła musi być sam i pójść na tyły. Nagle wpadł na pomysł co zrobić. Wziął swój komunikator i wysłał wiadomość Arrnowi i Assaji.
-Słuchajcie mam plan. Udam że jestem nie przytomny. Oni po tym jak Assaji wejdzie na inspekcje wezmą mnie do skrzydła szpitalnego. Tam uda mi się zorganizować dla siebie jakaś zbroje Klonów i wkraść się do komór klonowych i baraków i je wysadzę. Zbroję łatwo zdobędę bo przecież ktoś musi być chory czy poszkodowany a w zbrojach nie leżą... Ale ty Assaji musisz nam zdobyć statek bo nasze nie są w szczytnej kondycji. Co wy na to. Powinno się udać a czasu żeby myśleć nad nowym nie ma za bardzo czyż nie.
Teraz czekał tylko na odpowiedź od Assaji. Bo Arrnowi coś jest nie tak mozę go brzuch boli lub głos stracił...
|
|
Powrót do góry » |
|
|
Toth
Game Master
Dołączył: 26 Paź 2005
Posty: 392
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Orto
|
Wysłany: Czw 23:42, 10 Lis 2005 Temat postu: |
|
|
Assajj uśmiechnęła się krzywo.
- Zagramy w tę ich gierkę... na razie. -
Wysyczała. Była wściekła. Emanował z niej gniew, tak silny, że nawet jej słabi towarzysze musieli to wyczuć.
- "Dlaczego Hrabia dał mi takie głupie sługi do pomocy? Czyżby nie wierzył, że poradzę sobie sama? Nie, to musi być jakiś test... Nie zawiodę mego mistrza." -
W jej głowie myśli rozbijały się niczym fale o stromy brzeg. W jej umyśle panował zamęt i chaos. Jednak dla otaczających ją osób, nie było to zaskoczeniem. Jej prawdziwe emocje, myśli ukrywała pod grubą zasłoną strachu i nienawiści. Między innymi dlatego stała się ulubienicą Dooku. Był też drugi powód. Nikt jeszcze nie powstrzymał jej furii, nie zdołał pokonać jej w pojedynku. Nikt poza Hrabią oczywiście.
Zostało około minuty do momentu, w którym niewielki frachtowiec będzie w zasięgu emiterów pola ściągającego. Powoli zbliżali się do jaskini lwa, nie mogąc nic zrobić. Tak przynajmniej myśleli Arnn i Natan. 10 sekund, 5, 4, 3, 2, 1...
- Teraz - Krzyknęła Mroczna Jedi. Z ukrytych w pojeździe czterech wyrzutni pomknęły niczym szalone torpedy protonowe. Kierowały się prosto do hangaru na Acclamatorze. Assajj włączyła silniki podświetlne. Wbrew pozorom, frachtowiec był szybszy od wielu statków. Kilka chwil po wystrzeleniu pocisków, pojazd, którym lecieli dosłownie rozpadł się. Jego ściany odpadły, oddzielając wrogie myśliwce, od czegoś w co właśnie zamienił się statek Separatystów. Z resztek frachtowca wyłoniła się maszyna, o wiele mniejsza, ale i o wiele szybsza i zwrotniejsza. Puściła się w doł, w stronę planety. Myśliwce Republiki, które dotychczas "eskortowały" pojazd do hangaru, rzuciły się w pogoń za nią, chociaż metalowe odłamki opóźniły ich reakcję. Zamieszanie, które wywołała Assajj, dało Separatystom znaczącą przewagę. Krążownik został wyłączony z gry. Naturalnie nic poważniejszego sie mu nie stało, chociaż hangar został totalnie zrujnowany. Nie można było wypuścić myśliwców. Zawsze zostawały jednak inne okręty na orbicie i ich eskadry. Wkrótce ścigały ich całe dwie eskadry Torrentów. A powierzchnia planety zbliżała się z każdą chwilą...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry » |
|
|
Natan Volod
Gość
|
Wysłany: Nie 21:04, 13 Lis 2005 Temat postu: |
|
|
Natan siadł za sterami i ruszył Za Assaji. Dookoła leciały strzały, klnął pod nosem jak szewc. Robił zwody i na szybko starał się myśleć. Spojrzał się na Arrna potępiającym wzrokiem. To przez niego misja może się nie udać. Postanowił zaryzykować.
-Assaji! Musze się dostać do środka. Na nic plany z cichego wejścia... będzie rzeź. Arrn zasiądzie za sterami a ja postaram się wskoczyć na jakiś balkon czy dok czy jakiś inny tunel wentylacyjny. Powinno się udać, robiłem to już kilka razy ale będziesz musiała mnie osłaniać. Co ty na to? Jak zbliżymy się na wystarczającą odległość do stacji i zobaczysz cos co się nadaje to powiedz mi o tym od razu. To chyba jedyne wyjście. Jak ci się uda to dołącz do mnie i skontaktuj się zemną.
Zapowiadało się na banalną zabawę a teraz, to będzie raczej bitwa na Genosis. Wykonał gwałtowny zwód w lewo. Jego oddech znacznie przyśpieszył. Dawno nie czół takiego podniecenia. Moc się w nim burzyła, takie sytuacje to był sens jego życia...
|
|
Powrót do góry » |
|
|
Arnn Kavlun
Gość
|
Wysłany: Pon 14:04, 14 Lis 2005 Temat postu: |
|
|
Arnn spojrzał na oboje. Klną pod nosem, będzie dobrze jeżeli przyzyją ten morderczy ostrzał.
- Assaj, Natan. Przygotowąc się do londowania. Miecze trzymac w pogotowiu. Zapowiada się na niezłą zabawe- Uśmiechną się pod nosem.
Wszyscy wiedzieli że Arrn nie ma sobie równych w zabijaniu. Nigdy nie miał wyrzutów sumienia. Statek zblizał się ku stacji. To nie będzie łatwa walka przyznał.
- Zmiana planów. Jak wylądujemy ja zajme się klonami. Wy niepostrzeżenie ucieknijcie. Musimy wykonac misje, wy się zajmiecie wysadzaniem a ja będo robic to co lubie, zabijac. Będziemy się komunikowac za pomocą mocy lub komunikatorów - Wyciągną dwa urządzenie przypominające dużo pomniejszoną rękojeśc miecza. Macie jakieś sugestie lub uwagi? Tylko szybko, nie mamy wiele czasu.
[off] Wybaczcie że nie odpowiadam ale cierpiałem ostatnio na sporadyczny brak czasu. Jeszcze raz sry. Postaram się pisac posty regularnie ale wątpie żeby były to dłygie posty ale może znajdą się wyjątki. [/off]
Mały edit
|
|
Powrót do góry » |
|
|
Natan Volod
Gość
|
Wysłany: Sob 18:32, 19 Lis 2005 Temat postu: |
|
|
Natan zaśmiał się lekko i powiedział do Arrna.
- Dobrze popaprańcu, ale ja musze wejść na tyły wroga przecież to ja mam ładunki, a przejście od wejścia głównego na tyły zajmie mi cholernie dużo czasu. Jak będzie jakiś w miarę pusty balkon tyłu to zostaw mnie tam? Arrn potrzebny nam jest tylko jeden statek, więc włącz autodestrukcje i wywal nią w klony i sam wyskocz na balkon zabijesz sporo wrogów.
Poczym Natan wstał i skierował się do trapezu lądowego. Poprawił po raz 300 ekwipunek i szykował się do skoku.
- Ok. czekam na wasz znak...
|
|
Powrót do góry » |
|
|
Toth
Game Master
Dołączył: 26 Paź 2005
Posty: 392
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Orto
|
Wysłany: Pon 20:48, 21 Lis 2005 Temat postu: |
|
|
Ekhem, ekhem. Pragnę was poinformować, że lecicie jednym statkiem. Arnn jak to napisał "wyszedł z cienia" na statku, w którym byli już Natan i Assajj. Przy tym zostańmy.
Arnn, Arnn, Arrn. Ile razy prosiliśmy. Zero god modingu. Żadne klony się nie zebrały, przynajmniej wam o tym nic nie wiadomo i nikt nie uważa Cię za mistrza szermierki. Dlatego poprawiłem twojego posta. Jeszcze raz, a będzie ostrzeżenie.
Pojazd pikował przez atmosferę. Trójca ciemnych Jedi dostrzegła już cel swej podróży - Tipoca City. Coraz więcej wskazywało jednak, że może być to ich ostatnia podróż. Tarcze maszyny były już na wyczerpaniu. Assajj i Natan robili co mogli aby uniknąć morderczych wiązek posyłanych przez Torrenty. Nie wszystkie udało się jednak ominąć. Ciemna Jedi wydała komputerowi pokładowemu, ostatnią komendę. Nakierowała pojazd w odpowiednim kierunku i liczyła, że sztuczka się uda...
- Szybko, do śluzy! - krzyczała do towarzyszy - Za chwilę... lądujemy. - Dodała a na jej twarzy wymalował się szyderczy uśmiech. Pasażerowie udali się do wspomnianego luku. Maszyna zbliżała się do miasta, leciała wprost na nie. Kilkadziesiąt metrów przed polem siłowym otaczającym aglomerację, statek dokonał nagłego zwrotu. Ruszył na nieskończony kamino'iański ocean. Grupka ciemnych Jedi, odpowiednio wyposażona, wyskoczyła kilkanaście sekund przed zderzeniem z taflą. Wybuch rozpędzonej maszyny skutecznie zamaskował ich ucieczkę. Tak przynajmniej myśleli. Aparaty oddechowe, które ze sobą zabrali pomogły im przepłynąć odpowiednio daleko, a specjalne linki i haki, umożliwiły wspinaczkę po podstawie jednej z "platform" miasta. Według danych wywiadu, z którymi zaznajomili się przed misją, wynikało, że powinni się teraz znajdować w bezpiecznej odległości od miejsca "wypadku". Tuż przed szczytem Assajj pchnęła do góry małego droida o kształcie kuli. Sprawdził on, czy miejsce jest relatywnie bezpieczne. Wyglądało na to, że znajdują się na jednym z wielu pomniejszych lądowisk. Mieli chwilowo pole do popisu. Na razie nikt w mieście, nie zdawał sobie sprawy z obecności intruzów. Jeśli jednak nie będą ostrożni, mogą bardzo szybko zostać wykryci. W końcu, platforma mogła być obserwowana...
Trzeba było działać. I to błyskawicznie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry » |
|
|
Natan Volod
Gość
|
Wysłany: Czw 19:27, 01 Gru 2005 Temat postu: |
|
|
Nieposłuszne włosy spadły na twarz Natana Voloda, był totalnie przemoczony, ale przecież to normalka po pływaniu. Klimat Kamino mu nie odpowiadał. Mokro, padał ostry deszcz i wszystko było śliskie i groziło poślizgiem, wiał wiatr o bardzo dużej sile co tylko utrudniało widoczność i komunikacje. Przez chwile pomyślał jak tu musi być świetnie w inną pore roku, jeśli oni tu takie mają.
Spojrzał na Assaji i zobaczył, że wierci go wzrokiem. To on miał bomby i to on musi to wysadzić, jeśli chce osiągnąć swój cel.
- Dobrze trzeba działać szybko. Ja zajmę się wysadzaniem, Arrn postaraj się wyłączyć albo odciągnąć ochronę od komór klonowych. A ty Assaji musisz znaleźć transport.... dwa statki... musze polecieć gdzieś i cos zrobić. Zgadzacie się?
|
|
Powrót do góry » |
|
|
Toth
Game Master
Dołączył: 26 Paź 2005
Posty: 392
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Orto
|
Wysłany: Wto 17:51, 06 Gru 2005 Temat postu: |
|
|
Arnn od tej chwili jest BNem na czas nieokreślony. Tak więc ta misja staje się misją jednoosobową Natana.
- Nie. Ty, Kavlunn zajmiesz się statkiem, a ja z Volodem, komorami klonującymi. Jasne? - Wysyczała mroczna Jedi. Arnn chciał się sprzeciwić, jednak ujrzawszy posłane przez nią groźne spojrzenie, dał za wygraną.
- Zgoda . - Mruknął. Chwilę później wskazał palcem, dwa obiekty, znajdujące się w ścianie.
- To kamery, dobrze zakamuflowane. Zanim tutaj wejdziemy, musimy się ich pozbyć. - Powiedział, po czym wykonał tajemniczy gest ręki. To, że wisieli na linach, nie wpływało na posługiwanie się Mocą. Skupił się i... kamery zostały zdezaktywowane. Tak przynajmniej wydawało się ciemnemu Jedi. Nie było to może najlepsze wyjście z sytuacji, ale jedyne, jakie przyszło mu do głowy.
- Jeśli będziecie czegoś chcieli, użyjcie komunikatorów, które wam dałem. -
- Nie będziemy. - Odpowiedziała Assajj z pogardą w głosie. Kavlunn przyjął to do wiadomości i wskoczył na płytę lądowiska. Mimo, że nie wyczuł żadnego zagrożenia, rozejrzał się. Nie dostrzegł niczego podjerzanego, toteż ruszył w drogę. Drzwi do budynku otworzyły się bezszelestnie. Arnn równie cicho wkroczył do środka, znikajac Natanowi i Assajj z oczu.
Mroczna Jedi weszła na górę, podobnie postąpił Volod. Zwróciła się ku niemu, zaczęła świdrować wzrokiem, po czym zaczęła mówić.
- Musimy poruszać się niezauważenie. Nie wystarczy jednak pozbywać się kamer i unikać spotkań ze strażnikami. Musi być inny, lepszy sposób... Masz jakieś propozycje? -
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry » |
|
|
Natan Volod
Gość
|
Wysłany: Wto 22:06, 06 Gru 2005 Temat postu: |
|
|
Natan spojrzał na Assaji niewidzącym wzrokiem. Wreszcie dotarli do środka, można było działać. Ale jak uniknąć kamer i reszty. Byli na całkowicie obcym terenie, znajdowali się w bazie republiki, jeśli to zniszczą przechylą szale zwycięstwa na ich stronę. Kamino zaopatrywało Republikę w klony. Nie przepadał osobiście za klonami, te ich zbroje go wkurzały. Ani to ładne ani skuteczne. Te ich zbroje
- Mam pomysł – uśmiechnął się chytrze – możemy zrobić to na kilka sposobów. Pierwszy to zlikwidowanie ze dwóch strażników i zabranie ich zbroi i założenie ich, wtedy ja ominiemy kamerę to i tak nie za bardzo się połapią. Możemy też zdobyć zbroje z baraków lub skrzydła medycznego bo nie leżą tam w zbrojach. W barakach albo od śpiących klonów lub z arsenału. Możemy tez pójść kanałami wentylacyjnymi, często to już robiłem w życiu wiec to nie będzie zbyt trudne. Możemy też spowodować awarie prądu, w cieniu żaden klon nie ma szans zemną. Za którym wyjściem obcujesz?
Natan myśląc o ostatnim wyjściu przypomniał sobie jego nazwę wśród Wookich: Dziecko Cienia.
|
|
Powrót do góry » |
|
|
Toth
Game Master
Dołączył: 26 Paź 2005
Posty: 392
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Orto
|
Wysłany: Czw 0:21, 15 Gru 2005 Temat postu: |
|
|
Assajj nie była zadowolona z pomysłów towarzysza. Jak zdążyła zauważyć, zazwyczaj nie zastanawiał się długo nad poszczególnymi elementami zadań. Obierał sobie jedną określoną ścieżkę i trzymał się jej do końca, nie próbując nawet dostrzec innych możliwości. A co jeśli ścieżka urywała się nagle? Natan wpadał w panikę, a to prowadziło najczęściej do tragedii. Tym razem ponownie rzucił pośpiesznie parę propozycji, nie analizując wszystkich dokładnie.
- Chyba zdążyłeś zauważyć, że wszystkie klony są takiego samego wzrostu? A to przysparza podstawowy problem. Sądzisz, że nikt by tego nie zauważył? A nawet jeśli musielibyśmy się do tego uciec, to jak byśmy ukryli dwa ciała? Kolejnym problemem byłoby odpowiednie naśladowanie ich ruchów. To niewykonalne bez wcześniejszych przygotowań. - Ciemna Jedi skarciła Voloda wzrokiem.
- Jednakże co do dwóch ostatnich propozycji... - Na jej twarzy pojawił się niewielki grymas zadowolenia - nie są najgorsze. Mimo, że bez znajomości planów wentylacji, nie trafimy szybko tam gdzie chcemy, podróż prez nią wydaje się być jedynym wyjściem. Nic nie pomogłoby skrycie się pośród cieni. W końcu oprócz kamer, republikańskie Psy polegają również na sensorach, których w żaden sposób byśmy nie ominęli. Poza tym, nawet gdyby było to jedyne wyjście, to pozbycie się oświetlenia byłoby niewiele łatwiejsze od samego celu misji. - Przerwała. Zapadła nieprzyjemna cisza, odbijającą się w uszach Natana. Mieli coraz mniej czasu na dopracowanie planu. Wystarczył jeden mały błąd aby zostali zauważeni... albo nawet gorzej.
Arnn ostrożnie posuwał się w kierunku - jak myślał - jednego z wielu hangarów, znajdujących się w mieście. Potrzebowali niewielkiego, acz dobrze uzbrojonego statku, zdolnego uciec planetarnym siłom bezpieczeństwa. Najlepiej gdyby był to pojazd, który mógłby niezauważenie opuścić Kamino, a nawet otrzymać pozowolenie na opuszczenie ponurej planety, od samej Republiki. Wystarczyłoby tylko wejść w posiadanie jednego z transportowców, nie zwracając niczyjej uwagi...
Naścienna tablica, która na szczęście była w basicu, utwierdziła Kavluna w przekonaniu, że zmierza w dobrym kierunku. Kiedy był już stosunkowo niedaleko, otrzymał ostrzeżenie od Mocy. Ktoś nadchodził. Parę kroków do przodu i znalazłby się na skrzyżowaniu korytarzy. Osoby zbliżające się do niego, szły z naprzeciwka. Arnn nie mógł atakować.. jeśli chciał szybko wydostać się z tego przeklętego miejsca. Szybka reakcja była niezbędna. A tajemnicze postaci, których dziwnym trafem, Ciemny Jedi nie był w stanie wybadać za pomocą Mocy, znajdowały się coraz bliżej...
Proszę, zero god moddingu.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry » |
|
|
Natan Volod
Gość
|
Wysłany: Nie 22:53, 25 Gru 2005 Temat postu: |
|
|
Wszystkie słowa, zarzuty i inne zgryźliwe uwagi Assaji, lekko wkurzyły Natana. Jego dzika natura zaczęła wzbierać, gdyby nie ich sytuacja na pewno dobyłby miecza, ta cała zuchwałość i zarozumiałość Ventress, którą tryskała od początku, grała mu na nerwach. Wziął głęboki oddech i rozluźnił się, spojrzał na Assaji i pokiwał głową twierdząco. Rozejrzał się po pomieszczeniu, zauważył szyb wentylacyjny, był wystarczająco duży, chyba, żeby oboje się zmieścili. Jego szata, jak wynosił ze swoich doświadczeń, tłumiła odgłos jego ruchów jak się skradał. Dobył miecza, ale ręka zachwiała mu się, schował go z powrotem i wyjął sztylet. Spojrzał na Assaji i ruszył ostrożnie w stronę kratki.
– Droga Assaji, proponuje jednak ten ostatni pomysł. Ten pomysł jest sztampowy ale, masz rację, powinniśmy to zrobić i to szybko. Myślałem też na zrobieniem jakiegoś huku na od chodne ale to pewno zrobi nam spory ogon... – przystanął na chwile i wyjął swój data-pad, zatrzymał się i powiedział tak jakby do siebie – Ale mogę również włamać się do jakiś urządzeń peryferyjnych przez port, na pewno jest w tym pokoju, może spowoduje bunt ze 3 robotów w zupełnie innej części niż my zmierzamy i mogę postarać się i zassać plan budynku. Co ty na to...
|
|
Powrót do góry » |
|
|
Arnn Kavlun
Gość
|
Wysłany: Wto 0:44, 27 Gru 2005 Temat postu: |
|
|
Zmysły Arnna szalały. Starał się skupic.
- Co teraz? Walczyc? Nie...nie moge walczyc. To narazi misje. Nie moge zawieśc Dooku.
Moc cały czas go ostrzegała. Starał się zobaczyc te postacie. Nic to nie dawało...widział tylko dwa cienie. Wyciongnął miecze, dawno tak nie pragną kogoś zabic...szczególnie teraz, kiedy musiał chowac się jak mysz.
- Natan...Assaj...kiedy wysadzicie te komory? Niedługo może się tu zrobic gorąco.
Byli coraz bliżej. Arnn czuł ich obecnośc...może uda mu się odwrócic ich uwage? Cofną się w cień. Tak, tu go nie zobaczą, nawet jeśli to...to ma swoje dwa miecze i moc z którą niemoże się mierzyc nikt. Nikt prócz najwyższego...najwyższego ze wszystkich...jego pana...Lorda Sidiousa, ostatniego żyjącego Lorda Sith. Spadkobierce Exar Kuna i Nagi Sadowa. Arnn ma niedługo złożyc przysięge, wyjśc z mroku i wkorczyc w blask chwały. Ma zostac Sithem. Wyróżnienie o jakim marzył...na jakie ciężko pracował...zabijał i niszczył. Teraz tylko jak zawsze musi dowieśc swej lojalności i siły. Jego potęgi...coś co Sidious w nim lubił. Coś...co mu pozwoliło stac się tym potężnym Jedi. Coś co mu pomorze........zbiżali się. Arnn przywarł bardziej do ściany. Zacisną dłonie na mieczach tak że końcówki palców mu zbielały.
- Odwróce ich uwage - pomyślał i jego wzrok natychmiast skierował się w korytarz po lewej. Może się uda...skupił się i użył swej mocy.W przeciwległym korytarzu spadła metalowa rurka. Dzwięk był donośny. Szybko rozszedł się we wszyskie strony. Czy to odniesię skutek? Czy skieruje ich w tamten korytarz? Czy uda się Arnnowi pozostac niezauważonym?
-
|
|
Powrót do góry » |
|
|
Toth
Game Master
Dołączył: 26 Paź 2005
Posty: 392
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Orto
|
Wysłany: Wto 23:06, 03 Sty 2006 Temat postu: |
|
|
- Znając twe mizerne umiejętności, uruchomił byś tylko alarm i ściągnął nam na głowy patrol klonów. - Odrzekła z pogardą - Z drugiej jednak strony, nie możemy na ślepo brnąć przez wentylację, która równie dobrze mogłyby nas doprowadzić do celu, jak i do filtrów, zajmujących się oczyszczaniem powietrza. A chyba ostatnią rzeczą, której chcemy, byłoby poćwiartowanie przez ramiona olbrzymiego wiatraka, prawda? - Ciemna Jedi przerwała, wybuchając nagle gniewem.
- Ale jeszcze gorszą rzeczą od tych twoich pomysłów jest brak jakiegokolwiek działania! Nie chcesz chyba, abym w raporcie przedstawiła Hrabiemu informację, że niepowodzenie misji jest twoją zasługą? - Assajj docinała Natanowi na każdym kroku. Kiedy tylko nadarzała się ku temu okazja. Tylko w ten sposób mogła częściowo uwolnić drzemiący w niej gniew na Hrabiego. Doskonale wiedział, że najefektywniejsza jest u niej praca w pojedynkę. Mimo to przydzielił jej dwóch nieudaczników do... pomocy? Jedyną odpowiedzią wydawało się być to, że jest to najprawdopodobniej kolejny test, który musiała przejść. Ale czy miał on aż tak duże znaczenie, aby ryzykować sukces tej ważnej misji?
Wtem Ciemna Jedi ruszyła w stronę Voloda. Jeden z jej mieczy odpiął się od paska i pofrunął do jej ręki. Czerwone ostrze natychmiast rozświetliło pomieszczenie. Gdy była już tylko parę kroków od swego towarzysza, wzięła zamach i... wbiła miecz w ścianę, a dokładniej w kratkę od wentylacji. Cięła specjalnie pod kątem, tak aby móc zatrzeć za sobą ślady. Gdy skończyła chwyciła płyt, Mocą utrzymując ją paredziesiąt centymetrów nad ziemią.
- Prowadź, Volod. - rzekła, wskazując głową przejście, które przed chwilą otworzyła - Mam nadzieję, że wiesz co robisz, bo to Ty pierwszy zostaniesz ofiarą, jeśli coś się nam przytrafi. Pamiętaj. - dodała, a na jej twarzy wymalował się szyderczy uśmiech...
Sztuczka, którą zastosował Arnn była jedną z najstarszych, jakie znała Galaktyka, a mimo to nadal jedną ze skuteczniejszych. Dwoje nadchodzących postaci skupiło swoją uwagę na hałasie, dobiegającym z korytarza. Dwa klony, najpewniej patrolujące tę część budynku, postanowiły sprawdzić, co było jego przyczyną. Jeden z nich podniósł rurkę leżącą na ziemi.
- Dziwne - Stwierdził, patrząc odruchowo na sufit - To urwało się stąd. Tyle, że to nie mogło spaść samo. Albo coś dzieje się na zewnątrz, albo ktoś temu w tym pomógł... -
- Lepiej zawiadomić o tym posterunek. - Odparł drugi żołnierz, który właśnie nawiązywał łączność, dzięki komunikatorowi ukrytemu w każdym hełmie, będącym na wyposażeniu armii klonów. Kavlunn miał szczęście, że go nie zauważono, co nie oznaczało naturalnie, że jest bezpieczny. Było dokładnie odwrotnie. Patrolujący korytarze żołnierze w kazdej chwili mogli go dostrzec, a z posiłkami, które przybędą, z łatwością go zlokalizują. Musiał coś zrobić...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry » |
|
|
Arnn Kavlun
Gość
|
Wysłany: Wto 15:13, 31 Sty 2006 Temat postu: |
|
|
Kiedy klony przechodziły obok Arnna tego nadeszła myśl żeby zabić ich. Lecz niestety to by zalarmowło reszte i nie ulatwiło zadanie innym. Pozostało mu tylko jeszcze głębiej zanurzyć się w ciemność. Kryjówka którą dawał mu cieni nie wystarczy na długo, to było pewne. "Gdyby tak przejść niezauważonym" przeszło przez głowe Kavluna a ten natychmiast postanowił spróbować wykorzystac swą moc w tym celu. Fale z hukiem rozbijały się o zewnętrzną strone ścian, grzmoty było słychać wyrażniej co mogło ułatwic sprawe Jedi. Jedna z lamp zaczeła migotać. Najwyrażniej coś się dzieje z elektrycznością. Kiedy w przerwach miedzy grzmotami dało się słyszeć stukot obuwia klonów Arnn postanowił uciec z półapki. Tupot wzmagał się coraz bardziej co potwierdzało że żołnieże są coraz bliżej a wtedy on zostaniw napewno znaleziony. Bicie serca zaczeło wystukiwać coraz szybszy rytm, odech stał się króti, także coraz szybszy. Ta chwila nieubłagalnie zbliżała się, chwila kiedy klony dotrą tutaj. Arnn skupił się, żyłu zaczeły pęcznieć. "Teraz" przeszło przez myśl Kavluna a on wykorzystując moc ruszył biegiem w strone hangrau. W strone przeciwną niż tupot zołnierski butów. Biegną tak szybko że po ledno kilku sekundach dzwięki śmierci która mogła go dosięgnąc były ledo słyszalne a jego oczą ukazał sie hangar gdzie w równych rzędach stały myśliwce a już w ciut większym bałaganie stały większe statki pomiędzy którymi kręcili się mechanicy.
|
|
Powrót do góry » |
|
|
Toth
Game Master
Dołączył: 26 Paź 2005
Posty: 392
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Orto
|
Wysłany: Wto 14:01, 21 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
Natan i Assajj przemierzali tunel wentylacyjny. Było w nim ciemno i chłodno, ale cóż to dla dwójki Ciemnych Jedi... Trening jaki obydwoje przeszli, czy to w Akademii Jedi na Coruscant, czy też na pogrążonym w odwiecznym konflikcie Rattataku. Znali arkana walki., nabyli nadludzką wytrzymałość. Pragnęli jednak więcej... więcej. Pochłonęła ich Ciemna Strona Mocy. Przynamniej tak myśleli nie wiedząc, że są jedynie marionetkami w rękach pewnego polityka z Naboo, który posiadł prawdziwą wiedzę na temat jej innych aspektów...
W końcu dotarli do kolejnej kratki. Wychodziła ona na olbrzymią salę pełną komór klonujących. Kamery i zastępy klonów miały odstraszyć nieposzonych gości. Systemy obronne wspomagane były nawet przz jednosobowe pojazdy typu KE-8 Enforcer, latające nad głowami przebywających w olbrzymim pomieszczeniu ludzi i Kaminoiańskich nadzorców procesów dorastania. Kolejnym problemem, był fakt, że ujście wentylacyjne, za którym się znajdowali, bylo doskonale widoczne oraz znajdowało się na znacznej wysokości. To mogło skutecznie pokrzyżować plany duetu sabotażystów...
Kavlun natomiast, cudem uniknął spotkania z patrolem klonów, przebywającym rozległe korytarze budynku. Jednakże jak to mawiają, Arnn trafił z deszczu pod rynnę. Hangar był pilnowany niegorzej niż sale z komorami klonującymi. W dodatku Ciemny Jedi wyczuł, że ktoś zbliża się do miejsca, w którym akutalnie stoi...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry » |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
|
|
|
|
|