|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Generał Grievous
Generał Separatystów
Dołączył: 04 Sie 2005
Posty: 959
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 13 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z Kantyny
|
Wysłany: Sob 21:06, 10 Wrz 2005 Temat postu: |
|
|
-Atakujemy wpierw Dreadnaughty, a następnie co się nawinie pod ręke. Licze, że Tabmo szybko wykona swoją misje.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry » |
|
|
|
|
Adam Marband
Gość
|
Wysłany: Sob 23:57, 10 Wrz 2005 Temat postu: |
|
|
Kolejne fale myśliwców zostały wypuszczane przez okręty Separatystów, w słuchawkach Marbanda rozległ się trzeszczący głos dowódcy jego eskadry.
- Uwaga zieloni! Waszym celem są okręty klasy Invincible. Ostrożnie za chwile wypuszczą swoje myśliwce, dokonujemy przelotu i niszczymy żywotne systemy nim wróg uruchomi osłony. Ruszajcie... – Myśliwce przyśpieszyły i zbliżały się do olbrzymich kadłubów republikańskich drednotów.
- Zielony 3 do zielonego 4. – Wezwał swego skrzydłowego Marband.
- Tu Zielony 4, o co chodzi...
- Zielony 4, widzę stacje przekaźnikowe, jeśli nie chcemy mieć na głowie tutaj więcej wrogów musimy zniszczyć je. – Do rozmowy włączył się inny głos.
- Tu Zielony 1, o czym Zielony 3 gadasz? Rozkaz był jasny skupmy ogień na drednotach póki mamy wolną drogę.
- Nie zgadzam się Zielony 1. Zielony 4 lecisz ze mną?
- Jasne brachu. – Odpowiedział.
- Tu Zielony 6, ja i 7 też jesteśmy z wami.
- Wspaniale chłopaki, bierzcie przekaźniki nad biegunem południowym, a potem tą na wschodzie. My ruszamy na tą na biegunie północnym i zachodnim. Meldujcie o postępach.
- 6, zrozumiałem.
- 7, zrozumiałem.
- Tu jedynka, postępujecie wbrew rozkazom, nie liczcie, że nie ujmę tego w raporcie. – Po chwili dodał - Zieloni ruszajmy na drednota. – Cztery myśliwce odłączyły się od grupy, a pozostałe zbliżyły się do statków wroga i rozpoczęły ostrzał. Tymczasem Marabnd i jego skrzydłowy zbliżali się do północnego przekaźnika. Marband uruchomił systemy celowania i odpalił pierwsze pociski.
|
|
Powrót do góry » |
|
|
Tabmo C'zwar
Kapitan Republiki
Dołączył: 04 Sie 2005
Posty: 120
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Corellia
|
Wysłany: Pon 17:00, 12 Wrz 2005 Temat postu: |
|
|
-„Golden Fish”, tu kontrola przestrzeni powietrznej planety Fondor, właśnie weszliście do strefy gdzie obowiązuje ścisły zakaz lotów, zawróćcie natychmiast albo będziemy zmuszeni otworzyć ogień. – Tabmo i drugi pilot wymienili spojrzenia pełne litości. Od początku wiedzieli, że prędzej czy później otrzymają taką wiadomość, jednak fakt, że stało się to już gdy mieli cel w zasięgu sensorów, ujawnił tylko niski poziom zabezpieczenia powierzchni przed atakiem.
-Zajmij miejsce w swojej maszynie, i upewnij się czy wszystko jest w porządku z systemami wyrzutni, nie chciałbym być zmuszonym liczyć tylko na kapsuły ratunkowe. – powiedział C’zwar, nie przerywając po krzywej, który miał doprowadzić do gigantycznej eksplozji.
-Jasne – odpowiedział jego partner i wstał. Tabmo usłyszał szyk zamykanych drzwi do kokpitu.
-Tu Kapitan Tatsumi z pokładu „Golden Fish” do kontroli Fondor. Na pokładzie mojego statku miała miejsce eksplozja, niewielka, jednak tragiczna w skutkach. Utraciliśmy panowanie nad silnikami hamującymi, drugie pilot wykrył ją dopiero przed chwilą, jednak nie mieliśmy części potrzebnych do dokonania napraw. Nasza prędkość przekroczyła wszystkie normy, nie jesteśmy w stanie wyciągnąć dziobu maszyny do góry. Prosimy o pomoc – pilot miał nadzieje, że zmyślona na poczekaniu historyjka kupi mu trochę dodatkowego czasu zanim zostanie celem dla wszystkich sił porządkowych w rejonie. Oczekując na odpowiedź przełączył kilka przycisków na konsoli po jego prawej stronie, odcinając dopływ zasilania do systemów podtrzymywania życia, oświetlenia, uzbrojenia i repulsorów, i kierując wszystkie resztki energii do silników.
-„Golden Fish”, jesteś pewny? Nasze czujniki nie zarejestrowały żadnej eksplozji w atmosferze – skrzekliwy kobiecy głos po raz kolejny rozbrzmiał w interkomie statku.
-Słuchaj kontrola, może wam się nigdzie nie śpieszy, ale u mnie w iluminatorach ziemia zbliża się trochę za szybko jak na mój gust.
Chwila przerwy. Potem odpowiedź.
-Rozumiemy, w związku z atakiem Separatystów na nasz system nie posiadamy wiele jednostek, które mogły by udzielić wam wsparcia, ale właśnie w tej chwili startuje eskadra myśliwców, które maja pomóc wam wylądować.
-Przyjąłem, będziemy oczekiwać ich z niecierpliwością. „Golden Fish” kończy połączenie.
-Taa, akurat, pomogą nam na pewno, przy okazji korzystając ze swoich laserów – pomyślał C’zwar, przełączył kanał interkomu na wewnętrzny i zapytał –Gotowy? Za chwile zrobi tu się naprawdę gorąco, w naszą stronę leci jedna eskadra, ale to pewnie początek.
-Jasne, niech pan da sygnał, a zajmę się nimi.
Już po chwili przed frachtowcem pojawiło się 12 myśliwców typu Cloakshape. Tabmo uśmiechnął się. Może to co pilotował nie było myśliwcem, ale modyfikacje zrobione przed misją dawały mu pewną przewagę. Jednostki Fondoru wkraczały właśnie w zasięg ognia. Chwilę później oddały pierwszą salwę w kierunku „Golden Fish”. Kapitan w tym momencie uruchomił specjalny program, umożliwiający obejście zabezpieczeń, i uzyskanie maksymalnie 150% mocy z reaktora. Jedną trzecią dodatkowej energii przesłał do tarcz, a resztę do silnika. Frachtowiec przemknął jak strzała zostawiając zaskoczonych pilotów Cloakshape’ów za sobą.
-Startuj! Pamiętaj, żeby likwidować zarówno naziemne jak i myśliwce.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry » |
|
|
Brasidas
Jaszczur
Dołączył: 30 Lip 2005
Posty: 1044
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z Galaktyki
|
Wysłany: Pon 20:00, 12 Wrz 2005 Temat postu: |
|
|
Frachtowiec "Golden Fish" przekraczając prędkość krytyczną mnknął w kierunku coraz bliższego transmitera, a dokładniej miejsca u stup tej budowli, gdzie powinnien sie znajdować kabel zasilający. Drógi pilot wyleciał z frachtowca i zaskkującym atakiem zestrzelił dowódcę eskadry wroga, a chwilę potem jego bocznego, pozostałe jednostki natychmiast zrobiły uniki i oddaliły się od frachtowca. Pilot wiedział, że nie może ich ściagać, musi ochraniać "Golden Fish" jeszcze z minutę dwie.
Wróg po nabraniu odległości zawrócił i zaczał atakować zarówno frachtowiec jak i myśliwiec Unii. na szczęście dla Tabmo i jego toważysza, atak Cloakshapów nie był zsynchronizowany i myśliwic Unii narazie spokojnie odpierał ataki myśliwców Fondoru. Jednak ta sytuacja nie trwała wiecznie, po kilku bezsenasownych atakach, wróg przypomniał sobie co to taktyka i Cloakshapy zaczeły atakowac parami i czwórkami. Myśliwiec unii nie miał wyboru musiał przyjąć walkę czterech wrogów. Myśliwce choc próbowały zestrzelić Separatystę to widac było, że ich głównym zadaniem było odciągnięcie go od frachtowca, i to im się udało.
Po chwili pozostałe Cloakshapy zaczeły wysyłąć serie wiazek w kierunku frachtowca. Tarcze zaczęły słabnąć, aż w końcu padły. Tabmo miał coraz większe trudności ze sterowaniem, zostało 2000 metrów, kiedy "Golden Fish" wstrząsnąło pierwsze trafienie, które przebiło się przez tarcze i wywołało pżoar w jednym z przedziałów!!!! Kolejne wiązki udeżały w okręt, wydawało sie, że nie ma ratunku, a już tylko pozostało 1500...1400...1300 metrów do celu. Już kable był widoczny!!!!
Nagle wybuch jednego, a następnie drugiego Cloackshapa przerwał atak pozostałych, frachtowiec mocno uszkodzony, nadal sie trzymał. Tabmo spojrzał na zewnatrz i zobaczył płonący myśliwiec kolegi, który nawet za cenę swojego życia chciał wykonać powierzone mu zadanie. Na jego ogonie ciąge były cztery masyny wroga, ślące wiązki laserów. Nagły wybuch rozniósł Myśliwiec Unii Technokratycznej na strzępy, na oczach Tabmo:
- Nieeee!!!!!
Mimo iż Tabmo był wściekły nie mógł nic począć, musiał wykonać misję, statek był 750 metrów przed celem. Separatysta włączył autopilota dokładnie mierząc płonącym frachtowcem w kabel energetyczny. Nie było czasu trzeba było uciekać, nim będzie za późno, Tabmo rzucił się w kierunku swojego myśliwca.
[off] Możesz opisać wybuch frachtowca i swoją walkę z wrogiem. Możesz zniszczyć paru wrogów . Poza jednym [/off]
***********
Generał Grievous patrzył na bitwę, nagły atak Separatystów zaskoczył całkowicie siły Fondoru. Okręty jednej z grup, które były przed całą grupą uderzeniową Konfederacji nie miały nawet włączonych tarcz.
- Myśliwce start!!!!
- Celowac w Dreadnaughty!!!!!
- Skupić ogień!!!!!
Komendy zagłuszały niemal całą bitwę.
Na pierwszy ogień poszedł Invencible Dreadnaught, stara i wysłużona konstrukcja, nie mogaca przeciwstawiać się nowoczesnym okrętom. Wróg nie miał nawet włączonych tarcz, więc szybko trafienia od myśliwców i okrętów Separatystów zaczęły wzniecać pożary na jednostce. Po kilku minutach okręt przełamał sie po wielkiej eksplozji. Jednak to nie był koniec bitwy.
Niestety, większość okrętów Separatystów skupiła sie na wielkoludzie i nie związała walką inne okręty nim te uruchomiły tarcze, silniki i działa. Choć oczywiście pozostałe Dreadnaughty otrzymały trafienia i już są uszkodzone, to tarcze które uruchomiły, powstrzymały dalsze uszkodzenia.
Z platform - baz wystartowały myśliwce, które zwiazały eskadry separatystów w walce. Jednostki Fondoru zaczęły manewrować i wa;lczyć z przeważającymi siłami Separatystów, w tym momencie na plac boju zaczęły wkraczać jednostki drógiej floty.
[off] Grievous mozesz opisać zniszczenie dwóch uszkodzonych dreadnaughtów Oraz opisz co robią inne sttki, kogo mają brć na cel.[/off]
*********
Adam Marband wraz z bocznym mknął w kierunku północnej Stacji Komunikacyjnej. Narazie nie było żadnego oporu, widzial startujące myśliwce wroga, które wiązały walką eskadry Separatystów, ale on sam z bocznym byli niezauważeni. W końcu dotarli do Stacji i otworzyli ogień, po kiilku trafieniach Stacja wybuchła, sensory myśliwca Marbanda wykryły podobną eksplozję na południu.
Jednak wybuch szybko zwrócił uwagę wroga na dwójkę pilotów. Kiedy Adam kierował sie w kierunku kolejnej stacji, sensory myśliwców wykryły 6 zzbliżających się myśliwcóe typu IRC.
- Adam mamy bandytów na 11 godzinie, wektor 355, sześć IRC!!!!!
Wrogie myśliwce utworzyły szyk klina i ruszyły w kierunku dwóch myśliwców Separatystów. Do drógiej stacji było już bardzo blisko, niecała minuta lotu.
Nim Adma mógł coś odpowiedzieć na słowa bocznego w komunikatorze usłyszał rozpaczliwe wezwanie o pomoc drógiej pary, która polowała na Stacje Komunikacyjne.
- Jesteśmy atakowani, Zielony 6 zniszczony, już tak bliiisko!!!! Nie dam rady!!! Marband pomoooocyyyy!!!!!Arrhhhhhhh!!!!! <trzask i szum>
Sensory zarejestrowały zniszczenie Zielonego 6 i 7 nim dotarły do ostatniego przekaźnika, chyba pozoastałe dwa są na głowie Marbanda i jego bocznego.
[off] Możesz opisać walkę z tymi sześcioma myśliwcami wroga, opisz jak zniszczyliście je ale sami też troszeczke oberwaliście, oraz opisz zniszczenie drugiej stacji. [/off]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry » |
|
|
Adam Marband
Gość
|
Wysłany: Pon 22:47, 12 Wrz 2005 Temat postu: |
|
|
- Straciliśmy 6 i 7. – Ze smutkiem stwierdził Marband. Jednocześnie ostro podciągnął myśliwiec do góry.
- Ok. Adam kieruję się do naszej drugiej stacji przekaźnikowej.....
- Nie wiem czy jest sens...
- Musimy... – W tym momencie alarmy znajdujące się w myśliwcach zaczęły głośno buczeć. Marband wyłączył alarm i wspólnie ze skrzydłowym ruszyli w stronę nadlatującej eskadry przeciwnika. Wróg był coraz bliżej, cyfry oznaczające odległość od przeciwnika na Hudzie cały czas spadały, Marband czekał do ostatniej chwili. Adam już czuł, jak najbliżsi piloci wroga nerwowo czekają na chwile gdy ich ostrzał będzie najskuteczniejszy. Gdy odległość pozwalała na taki ostrzał, oba myśliwce Separatystów wykonały gwałtowny zwrot rozdzielając się, całkowicie zaskakując wyraźnie niedoświadczonych pilotów obrony planetarnej. Marband wykonał kolejny ostry zwrot wymenwrowując pro republikańskiego pilota, który na 3 sekundy znalazł się w celowniku Marbanda. Szansa nie została zmarnowana.
- Adam, mam problem, mam jednego na ogonie.... – Usłyszał spokojny głos skrzydłowego.
- Już lecę, dawaj w kierunku stacji przekaź.....- Nie zdążył dokończyć, gdy myśliwcem wstrząsnęło trafienie.
- Silniki nadświetlne uszkodzone, komputer nawigacyjny uszkodzony.. – Zaczęły przewijać się listy uszkodzeń na ekranach systemów. Marband zaczął nożycować utrudniając przeciwnikowi trafienie. Na szczęście dla Marabnda pilot IRC leciał zbyt szybko, przez co po kilku niecelnych salwach znalazł się tuż przed działkami Marbanda, który wykorzystał ten błąd bez litośnie. Porucznik rozejrzał się szukając swego skrzydłowego, a kiedy go znalazł zauważył, że Zielonego 4 ścigają dwa IRC. – Zielony 4 masz dwa IRC na ogonie spróbuje ich odgonić.
- Dzięki Adam. – Zielony 4 ostro zanurkował, przeciwnik powtórzył ten manewr, ale za wolno, gdyż zielony zdążył odbić w lewo. Przeciwnik stracił na chwile orientację, ale czwórka nie mógł jeszcze odetchnąć, wciąż ścigał go drugi IRC i było kwestią czasu zanim zacznie strzelać. – Adam pośpiesz się...
- Yahoooo.... – Usłyszał w odpowiedzi Zielony 4. Spojrzał nad siebie i zobaczył jak z naprzeciwka niczym jastrząb spada na ścigające IRC, myśliwiec Marbanda. – Kaboom. – Podsumował śmierć przeciwnika Porucznik Marband. – Lecę w stronę stacji przekaźnikowej. – Dodał.
- Zrozumiałem. Ja zajmę się tym jednym IRC. Uważaj, gdzieś tu kręcą się jeszcze dwa.
- OK. Zielony 4. Jak załatwisz ostatniego dołącz do mnie.
Stacja przekaźnikowa była coraz bliżej Marband wycelował i puścił serię w jej stronę. Wtem ku jego zaskoczeniu zza stacji wyleciały ostatnie dwa IRC.
- Jestem tuz za tobą. – Usłyszał głos swego skrzydłowego.
- Dzięki. Lecimy na czołówkę. Ty bierz lewego.
- Zrozumiałem. – Potwierdził Zielony 4. Obaj piloci wiele ryzykowali, gdyż atak od czoła to zawsze wielka loteria. Tym razem jednak szczęście uśmiechnęło się do dwóch Separatystów. Obaj piloci IRC zamienili się w ognistą chmurę, a w zaraz po nich z orbity zniknął przekaźnik.
- Zielony 3..... Mam awarie... Chyba musiałem oberwać. – Nagle odezwał się skrzydłowy Marbanda. Straciłem jedno działko, mam wyciek paliwa....
- Zielony 4 to problem, bo ja też trochę oberwałem. Została nam jeszcze jedna stacja. Nie wiem czy zdążymy, zanim wróg przekaże wezwanie pomocy. Zielony 3 monitoruj łączność i ruszajmy do ostatniej stacji. Mam nadzieje, że te IRC, które zniszczyły szóstkę i siódemkę poleciały osłaniać swoje drednoty. Jeśli wykryjesz komunikat wzywający pomocy przesłany przez stację, wówczas darujemy sobie i wrócimy na statek.
- Zielony 3 spróbuj zakłócać ostatni przekaźnik.
- Nie mam zbyt wielu możliwości, ale będę próbował....
|
|
Powrót do góry » |
|
|
Generał Grievous
Generał Separatystów
Dołączył: 04 Sie 2005
Posty: 959
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 13 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z Kantyny
|
Wysłany: Wto 18:45, 13 Wrz 2005 Temat postu: |
|
|
-Generale Dreadnaughty wroga są na wyczerpaniu! –wykrzyknął jeden z załogi statku.
-Świetnie, zniszczyć je jak najszybciej. – w tym momencie wyleciały następne salwy pocisków z okrętów Separatystów, które celnie trafiły w wroga. Mimo wielu uszkodzeń dalej trzymały się w kupie. W oczach Grievousa widać było gniew.
-Celniej! – nim głos Grievousa dotarł do uszu załogi, następne salwy zniszczyły pierwszy okręt i w przeciągu kilku sekund zniknął on z widzenia. Drugi Dreadnaught również długo nie utrzymał swojej pozycji. Celne pociski przedzieliły w pół okręt.
-Generale co teraz?
-Zataczać koło wokół statków nieprzyjaciela. Zamknąć ich w kręgu. Żaden okręt nie może nam wymknąć. Strzelajcie do najbliżej położonych od was nieprzyjaciół. Gdyby, któryś z naszych miałby problemy najbliższa jednostka ma mu pomóc. Straty mają być nie duże.-po wydanych rozkazach, znów zabrzmiała wrzawa wydawanych rozkazów i odbieranych informacji.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry » |
|
|
Tabmo C'zwar
Kapitan Republiki
Dołączył: 04 Sie 2005
Posty: 120
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Corellia
|
Wysłany: Wto 21:16, 13 Wrz 2005 Temat postu: |
|
|
Dystans dzielący go od kokpitu do ładowni pokonał w pól minuty. Nie tracąc czasu, uderzył pięścią w kontroler zamka. Tabmo stwierdził, że ktoś kto instalował drzwi na frachtowcu specjalnie ustawił szybkość ich otwierania aby w tej chwili mu dokuczyć. Pobiegł prosto przed siebie, o mało nie waląc głową w sufit, a jakby tego było mało to przez te wszystkie eksplozje, po pokładzie latało teraz mnóstwo gratów. Pech chciał, że C’zwar wpadł akurat na durastalową skrzynkę z narzędziami. Jednak nie miał teraz czasu zajmować się obolałą nogą, jedyne co się teraz liczyło to wystartować zanim dojdzie do zderzenia. Zajął swoje miejsce w kokpicie i nie zamierzał tracić ani ułamka sekundy na kontrole maszyny przed startem. Podwójne silniki jego maszyny obudziły się do życia po jego komendzie, generując w hangarze ogromną fale ciepła, która topiła wszystko co było w pobliżu, chwile później myśliwiec uniósł się na repulsorach. Tabmo nacisnął spust, wysyłając lawinę promieni laserowych w stronę najbliższej ze ścian ponieważ nie było czasu na otwarcie hangaru w konwencjonalny sposób. Chwilę później oczom pilotów Cloakshape’ów ukazała się rzecz, której zupełnie się nie spodziewali. Z buchającego ogniem wnętrza frachtowca wyleciał jak z procy pojedynczy myśliwiec. Zaskoczeni pilocie potrzebowali kilku sekund aby dojść do siebie. Dopiero gdy zdali sobie sprawę, że są zbyt blisko frachtowca, który nie był dalej niż 100 metrów od celu, wykonali zwrot. A raczej czterej wykonali, bo dwaj pozostali byli zbyt wolni. W tym momencie dziób lecącego z ogromną prędkością frachtowca zetknął się z osłoną kabla. Nawet jeżeli dzieła zniszczenia nie dokonała ogromna energia kinetyczna, która została wyzwolona w wyniku uderzenia, reszty dopełniły 24 głowice protonowe umieszczone wewnątrz przedniej części kadłuba. W jednym momencie, Tabmo usłyszał zza pleców ogłuszający hałas eksplozji, a potem jaskrawe światło dochodzące od miejsca zderzenia skutecznie go oślepiło. Jednak jego dystans od kabla wciąż rósł.
Gdy Kapitan odzyskał wzrok, zaklął w duchu. Cholerny wybuch wyłączył mu tylne tarcze, które wymagały teraz doładowania, a na jego skanerze widniały jeszcze trzy myśliwce. C’zwar zredukował prędkość swojego statku i wykonał ciasny nawrót. Przełączył lasery i działko jonowe w tryb strzelania łączonego. W walce nad planetą wystarczał mu skuteczny strzał z działka jonowego, tylko żeby wyeliminować napęd celu, resztą może zająć się siła grawitacji. Jego przeciwnicy w końcu uformowali coś co ich zdaniem miało przypominać szyk bojowy. Tabmo nie miał nawet zamiaru próbować lotu czołowego w wersji 3 na 1. Wykorzystał natomiast to, że w środku ich formacji widniała dziura wystarczająca aby jego myśliwiec przemknął między zdezorientowanymi wrogami. Pilot zredukował ciąg do jednej trzeciej mocy i ponownie wykonał ciasny nawrót, otwierając przepustnice do maksimum. Jako swój cel wybrał pierwszy statek od lewej. Przeciwnik odpadł na lewo, nurkując w stronę planety, separatysta powtórzył ten manewr idealnie. Toporna sylwetka Cloakshape’a rosła coraz bardziej, aż wreszcie linie generowane przez HUD rozjarzyły się na czerwono. Tabmo pociągał cztery razy za spust, posyłając w kierunku celu 9 zielonych i 3 niebieskie promienie. Dwie pierwsze salwy rozbiły się na tarczach przeciwnika, trzecia natomiast zupełnie minęła się z celem. Sekundę później czwarta salwa rozbiła fragment łączący statek z jego statecznikami. Fondorniani wpadł w niekontrolowany korkociąg, który chwilę później zakończył się spotkaniem z planetą.
Zostało dwóch. Kapitan poderwał swój myśliwiec w górę, nie przejmując się wyświetlanymi informacjami o tym, że jest namierzany. Gdy nabrał wystarczającą wysokość, wykonał szeroki skręt w prawo, przechodząc natychmiast do lotu nurkowego. Przełączył broń na wyrzutnie pocisków udarowych, i naprowadził celownik na cel. Miarowe popiskiwanie przeszło z czasem jednostajny pisk, a celownik wyświetlany przez HUD rozjarzył się na czerwono. Ale Tabmo nie strzelał, kontynuując lot nurkowy prosto na swój cel. Trzysta metrów, dwieście metrów, sto pięćdziesiąt metrów, Cloakshape otworzył ogień. Separatysta wykonał szereg uników nie tracąc namiaru na cel i absorbując kilka strzałów na przednie tarcze,. Gdy dystans spadł do 50 metrów, C’zwar nacisnął spust i wystrzel. Jego przeciwnik widząc to spróbował uniku, podrywając nos maszyny do góry. Jednak dystans był już zbyt mały na jakąkolwiek próbę ratunku. Eksplozja ładunku zawartego w pocisku skutecznie przebiła się przez tarcze, zachowując wystarczająco dużo mocy by zniszczyć przednią cześć kadłuba. Drugi przeciwnik zginał w spektakularnej eksplozji, został tylko jeden…
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry » |
|
|
Brasidas
Jaszczur
Dołączył: 30 Lip 2005
Posty: 1044
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z Galaktyki
|
Wysłany: Czw 18:40, 15 Wrz 2005 Temat postu: |
|
|
Tabmo wyrównał lot tuż nad dchami fabryk. Niektóre płoneły od zniszczeń jakie wywołały spadające szczątki Cloakshapów. Tabmo spojrzał przed siebie przed nim był już tylko jeden wróg, gdy zostanie on znszczony Tabmo będzie mógł względnie spokojnie wrócić na orbitę. Nadge w komunikatorze odezwał się pełen szyderstwa głos:
- No chodz zdrajco, zginiesz z mojej ręki tak samo marnie jak ten nieudacznik co cię osłaniał, masz przeciw sobie...śmierć, hahahahahahahaha.
Cloakshape skręcił nagle i wleciał w jedną z wielu tuneli górniczych, ktore znajdowały się pod powierzchnią Fondoru
- Choć pilociku, jeżeli się nie boisz hahahahahaha.
Tabmo wiedział że nie powinien ale impuls mu kazał polecieć za wrogiem. Błyskawiczne skierował się w kierunku ciasnego wlotu do tunelu i pogrążył się w ciemnościach. Po krótkiej chwili Tabmo znalazł sie w wielkiej sieci słabo oświetlonych korytarzy górniczych, pełnych maszyneri i przeszkóe, które błyskawicznie mogły przynieśc zgubę Tabmo.
Separatysta ruszył w pościg, próbując doścgnąć wroga, jednak znajomosć terenu uniemożliwiła Tabmo skuteczne zbliżene, po kilku minutach lotu, Konfederat wleciał do wielkiej jaskin na którego dnie..... była istna armia ludzi i maszyn. Armia Fondoru która maszerowała w górę na powierzchnię. Wrogie jednostki szybko rozopczęły ostrzał Tabma, który musiał wykonać kilka ciasnych skrętów by zejść z lini ognia i nie trafić na instalacje kopalni. W tym momencie niczym grom z nieb nadleciał strzelający wiązkami Cloakshape
- Giń, giń hahahahaha.
Dwie pierwsze wiązki trafiły w mysliwiec unii, tarcze padły momentalniue i pojawiły się mniejsze uszkodzenia.
[off]Możesz opisać walkę z tym pilotem i jego zniszczenie i wydostanie się na orbitę [/off]
********
Z pierwszej floty Fondoru została już tylko korweta klasy Maruder, która okrążona przez flotę separatystów dzielnie się broniła. Jednak nawałnica ognia, która była na nią kierowana wywoływała kolejne pożary i wybuchy. Kapitan okrętu widząc, że jego jednostka jest już zgubiona, najwidoczniej wydał rozkaz ewakuacji, ponieważ z korwety zaczęły być wystrzeliwane kapsuły ratunkowe, niektóre okręty Separatystów widząc to zaczęły przenośić ogień na okręty drugiej floty Fondoru, która już włączyła sie do walki.
Jednak kapitan Marudera miał jeszcze jedną nespodziankę w zanadrzu. skierował dziób jednostki w kierunku jednej z fregat Separatystów i włączył silniki hiperprzestrzenne. Nagłe króciutkie przyspieszenie spowodowałao kolizję obu okrętów, płonąca korweta trafiła w przód fregaty, wywołując na niej olbrzymie zniszczenia. Po chwili oba statki wybuchły posyłając olbrzymią licbę szczątków we wszystkie strony.
Tymczasem druga flota Fondoru, widząc zagładę połowy okrętów obony planety, zaczeły wycofywac sie w kierunku stoczni orbitalnych. Druga flota mimo niewielkich uszkodzeń nadal była w całości. Jednak Okręty separatystów starały się uniemożliwić ten manewr, próbując zwiazać okręty fondoru bezpośrednią walką. W tym momencie ostatni Invencible, skierował się w kierunku okrętu flagowego Grievousa, posyłając wiego kierunku wiązki tulbolaserów. Wszedł w sam środek floty Separatystów, której statki wzięły go szybko na cel na cel. Bohaterski i ofiarny manewr dowódcy Invencibla, pozwoliło na oderwanie się pozostałych jednostek od wroga, przynajmniej na razie.
W tym momencie pierwsze wiązki bohaterskiego okrętyu trafiły w LH na którym był Grievous, tarcze padły....
[off] Czekam na rozkazy, możesz opisać znszczenie Invecibla [/off]
**********
Adam Marband i jego boczny meli już dość ocno uszkodzone myśliwce, jednak wiedzieli że ostatni przekaźnik może nadal wezwać pomoc. Dlatego bez wachania skierowali się w kierunku stacji komunikacyjnej.
O dwóch minutal lotu boczny Marbanda wykrzyczał:
- Odbieram jakiś przekaz:
"Tu Fondor, mamy poważne kłopoty, przekaźniki zniszczone. Przyjąłem ostateczny cios na okręt wysyłam ostatnią 4 Eskadra do sektora G4, musicie spotkajć sie z nią. Fondor pada. Separatyści zagłuszają nas, mamy problemy z łącznością. Pomocy."
- Zagłuszam ich jak mogę, całą moc na zagłuszania, nawet napęd!!!! Spiesz się bo nie wiem co przejdzie!!!!!! Uwaga dw IRC na 12, rozwal ten przekaźnik!!!!!
Boczny Marbanda natychmiast stanął w miejscu, wykorzystując całą moc maszyny do zagłuszania stacji, to pomoże na trochę, póki cenatrala komunikacji nie wzmocni sygnału, nadal był czas by zniszczyć ten przekaźnik. Jednak te dwa IRC!!!!!
Jeden z wrogów ruszył na Marbanda, drógi na jego bocznego, boczny, czy los floty? Adam musiał wybierać!!!!
[off]Musisz wybrać walka z IRC, czy zniszczenie przekaźnika, coś z komunikatu trafi do Republiki, ale może to być tylko niewielki ułamek treści, bez znaczenia. Opisz zniszczenie przekaźnika lub ratunek bocznego [/off]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry » |
|
|
Tabmo C'zwar
Kapitan Republiki
Dołączył: 04 Sie 2005
Posty: 120
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Corellia
|
Wysłany: Pią 23:27, 16 Wrz 2005 Temat postu: |
|
|
-„Cholera, przecież on nie mógł tak po prostu zniknąć.” – Tabmo rozglądał się uważnie, w poszukiwaniu ostatniego Cloakshape’a. W momencie gdy zaskoczył go pierwszy raz, Tabmo zmuszony był wlecieć w pierwszy z brzegu szyb kopalni, ponieważ wojska Fondoru nie przestawały zasypywać go lawiną ognia. Przy okazji jakimś cudem zgubił ogon. Od tego momentu C’zwar kluczył po sieci szybów, szukając drogi na powierzchnie, a Fondornianin skutecznie mu to utrudniał. Separatysta dobrze wiedział, że był lepszym pilotem od niego, ale za każdym razem gdy udało mu się usiąść na ogonie pro-republikańskiej jednostki jej pilot odpadał w pierwszy lepszy szyb i rozpływał się jak we mgle.W tym momencie Tabmo kierował się ku powierzchni planety, a przynajmniej takie miał wrażenie ponieważ ilość sprzętu górniczego malała wraz z dystansem jaki przebył. Nagle usłyszał charakterystyczny odgłos dobiegający z komputera pokładowego i informujący o wystrzelonym pocisku. C’zwar zareagował instynktownie i poderwał nos swojej maszyny do góry. Dopiero 30 setnych sekundy później uświadomił sobie o swoim błedze i próbując go naprawić gwałtownie zanurkował. Torpeda protonowa nie była jednak tak zwrotna jak myśliwce produkowane przez Unię Technokratyczną i uderzyła w ścianę tunelu. Wybuch pocisku skutecznie przeładował tylne tarcze maszyny separatysty, a spadające odłamki kamieni pokiereszowały kadłub nie wyrządzając żadnej poważnej szkody. Tabmo był ponownie zmuszony do ucieczki w pierwszy lepszy korytarz odchodzący od tego tunelu.
Nie ulegało wątpliwości, że Fondorniani specjalnie tak się z nim bawił i niewątpliwie sprawiało mu to ogromną przyjemność. Przeciwnik C’zwara zdawał się znać sieć tunelów niemal na pamięć, co znaczyło, że często w nich latał, zapewne w celach szkoleniowych…a może skoro jego umiejętności prezentowały przeciętny poziom to po prostu kiedyś pracował tu jako górnik? Zresztą, dochodzenie skąd tak dobrze znał ten teren nie było w stanie pomóc separatyście w wydostaniu się z tego przeklętego labiryntu. Tabmo wzruszył ramionami i skierował się w kierunku z którego, jak mu się zdawało, przyleciał. Nie miał jednak pojęcia, że dwa razy pomylił zakręty i wracał teraz, zupełnie przez przypadek, jednym z bocznych, dużo węższych, tuneli technicznych. Niespodziewanie czujniki myśliwca Unii zabuczały ostrzegająco. Kapitan spojrzał na monitor, i wprost nie mógł uwierzyć w to co widzi. Wyglądało na to, że teraz role się odwrócą.
Pilot Cloakshape’a nie czuł strachu ani dezorientacji. W swoim życiu spędził w tych tunelach więcej czasu niż na powierzchni, najpierw pilotując transportowce surowców i ludzi, a potem już jako instruktor, uczący pilotów Armii Fondoru latania w ciasnych rejonach, w których roiło się od przeszkód terenowych, celem podniesienia ich wartości bojowej. Teraz natomiast miał użyć tych samych szybów do zabicia osoby odpowiedzialnej za zdradziecką napaść na jego planetę, i śmierć jego przyjaciół. Kierował się w stronę jedynego wylotu z kopalni, aby znów zaczaić się i poczekać na swoją ofiarę. Tym razem jednak nie miał zamiaru pozwolić separatyście uciec.
Tabmo gdy tylko zobaczył niewyraźną sylwetkę Cloakshape’a przełączył lasery na tryb ognia pojedynczego.
-„Mam nadzieje, że dobrze się bawiłeś przez ostatnie dziesięć minut, ponieważ dla Ciebie były to ostatnie szczęśliwe chwilę w życiu”- mówiąc częściowo do siebie, a częściowo do Fondornianina wycelował i nacisnął spust. Pierwsze sześć promieni uderzyło bezpośrednio w Cloakshape’a, a kolejne sześć mogło trafić przed uskoczeniem, gdyby tego chciał separatystyczny pilot. On jednak zaczął strzelać naokoło dużej i masywnej sylwetki myśliwca, skutecznie uniemożliwiając mu manewrowanie. C’zwar strzelając obok swojego celu, łatwo mógł zmusić go do skrętów w te tunele, które on chciał wybrać, a nie jego ofiara. Nie przerywając ognia, Separatysta wreszcie zaczynał kontrolować sytuację. W końcu pilot Cloakshape’a nie wytrzymał psychicznie równoczesnego unikania przeszkód zostawionych w tunelu i unikania pocisków. Fondorianin wszedł w jeden w zakrętów zbyt późno w stosunku do swojej prędkości i nie mogąc na czas wyrównać kursu zahaczył ogonem o coś co według Tabmo było połączeniem robota budowlanego z maszyną górniczą. Pomimo, że tarcze zamortyzowały moc uderzenia to pilot Cloakshape’a stracił całkowicie kontrolę, i robiąć obrót o 360 stopni wbił się w jeden z gigantycznych stalaktytów. Tabmo uśmiechnął się złośliwie widząc w świetle eksplozji, że sprzęt górniczy, który mu „pomógł” był również produkcji Unii Technokratycznej. Separatysta wzruszył ramionami i skierował swój myśliwiec, w górę, w kierunku białego otworu. Minutę później czarny myśliwiec opuścił szyb kopalni, przebijając się przez górne warstwy atmosfery w kierunku bitwy rozgrywającej się na orbicie, a jego pilot postanowił, że wypadało by poinformować Generała Grievous’a o tym co się wydarzyło na planecie...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry » |
|
|
Adam Marband
Gość
|
Wysłany: Sob 0:46, 17 Wrz 2005 Temat postu: |
|
|
Marband rzucił głośne przekleństwo, następnie przekazał całą moc do silników i jak najszybciej mógł skierował się w stronę przekaźnika ignorując wroga. Wiadomości już zostały wysłane, ale wciąż była szansa, a takiej szansy zmarnować nie można. Już teraz nieostrożnośc przy planowaniu może przyczynić się do całkowitej porażki naszej floty. Cel rósł szybko w celowniku Marbanda.
- Trzymaj się Zielony 4.... Zaraz ruszę ci na pomoc.
- Pospiesz się Adam, Bandyci są coraz bliżej, a ja jestem dla nich celem niczym kaczka. Nie ruszę się tak długo, aż zakłócanie nie będzie potrzebne.
- Śpieszę się... – Następnie Marband przełączył na kanał ogólny. – Tu zielony 3 zlikwidowaliśmy trzy przekaźniki komunikacyjne, wróg próbuje nadawać wezwania o pomoc do floty republiki, zielony 4 zagłusza je, jednak grozi mu poważne niebezpieczeństwo. Wszystkie myśliwce znajdujące się w pobliżu naszej pozycji proszone są o udzielenie wsparcia.... – Myśliwce wroga zbliżały się do skrzydłowego, podczas gdy Adam już miał przekaźnik w zasięgu. Otworzył ogień, który zamienił przekaźnik w ruinę. – Zielony 4 możesz ruszać, przekaźnik zniszczony.... Czwórka ruszaj.....
|
|
Powrót do góry » |
|
|
Generał Grievous
Generał Separatystów
Dołączył: 04 Sie 2005
Posty: 959
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 13 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z Kantyny
|
Wysłany: Sob 11:07, 17 Wrz 2005 Temat postu: |
|
|
-Ochraniać mój statek! Naprawić tarcze! Zniszcie jak najszybciej tego Invencibla. - w tym momencie wiązki turbolaserów zniszczyły generatory tarcz na statku wroga. Invencible zadawał duże obrażenia okrętowi Grievousa, ale Separatyści zasłonili jego okręt tym samym przyjmując obrażenia. Po chwili pół okrętu Fondoru płoneło. Widać było kapsuły ratunkowe zmierzające ku planecie, niektóre z nich zostaly zniszczone przez ostrzeliwujące się nawzajem kolosy. Statek wroga w następnych kilku sekundach przestał istnieć, wiązka lasera rozerwała go.
-Gdy tarcze planety zostaną zneutralizowane lądujemy na niej. Narazie niszczyć niedobitki, nie wolno im uciec!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry » |
|
|
Brasidas
Jaszczur
Dołączył: 30 Lip 2005
Posty: 1044
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z Galaktyki
|
Wysłany: Nie 3:46, 18 Wrz 2005 Temat postu: |
|
|
Po kilkunastu minutach lotu Tabmo wkońcu przebił sie na orbitę planety. Gdzie nadal toczyła się bitwa. Tabmo szybko spostrzegł wiele szczątków prawdopodobnie należących do pierwszej z flót obronnych planety. Rozglądając się i skanując cały teren szybko uzyskał obecny wygląd sytuacji.
Najwidoczniej Fondorowi zostały tylko trzy jednostki: 2 Dreadnaughty i 1 Maruder. Wszystkie jerdnostki były właśnie na terenie orbitalnych stoczni, gdzie było cieżko manewrować, ale były tam pod ochroną trzech baz golan, których mocy nie można było kwestionować. Własnie jeden z okrętów separatystów sie o tym przekonał, kolejne wiązki zarówno ze statków i stacji Fondoru wywołały na nim wielkie wybuchy które rozsadziły okręt. Reszta floty była tuż za nim zmierzając w kierunku wroga.
********
Generał Grievous stał na mostku i obserwował jak flota zbliża się do stoczni orbitalnych, gdzie dzięki ofierze Invencibl'a schroniła się reszta floty Fondoru. Na oczach Generała, Hand of Doom, fregata typu Munificient, otrzymywał kolejne ciosy zarówno od okrętów wroga jak i od Golanów. Fondorejczycy, sprytnie postanowili wykorzystać obronę potężnych Golanów do zatrzymania wroga.
Sytaucja była ciężka. Okręty Fondoru były na terenie stoczni, mimo ograniczonego ostrzału jakie mogły prowadzić, nadal celnie słały wiązki turbolaserowe, hmmm cyżby szkolili sie do takiej sytuacji? By zniszczyć okręty wroga trzeba było albo wlecieć na teren stoczni, gdzie okręty by straciły na manewrowości i stały się łatwym celem lub zniszcztyć stocznie, co oznaczałoby zniszczenie ważnego środka produkcji okrętów.
Chyba, że było inne rozwiazanie.?
******
Adam tuż po zniszczeniu przekaźnika wzywał swego bocznego Ruszaj, 4 ruszaj...ale w eterze była tylko cisza. Gdy nawrócił myśliwiec, zobaczył szczątki maszyny...przyjaciela. Na Adama kierowały się dwa IRD, sprawcy smierci kolegi. Ci którzy stzrelali do nieruchomego myśliwca, który za wszeklą cenę chciał wykonać misje. Bydlaki, nie mające honory, walczyć z bezbronnym.
Wróg się zbliżał,, a w głowie Marbanda ciągle odbijało się echem głos przyjaciela, który poświęcił siebie dla tego zwycięstwa, bez wahania zaryzykował, jednocześnie wygrywajac i ponosząc klęske. Nie wydał nawet krzyku...nic. Czy mordercy Zielonego 4 przerzyją na tyle długo by cieszyć sie tym zwycięstwem?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry » |
|
|
Generał Grievous
Generał Separatystów
Dołączył: 04 Sie 2005
Posty: 959
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 13 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z Kantyny
|
Wysłany: Nie 20:07, 18 Wrz 2005 Temat postu: |
|
|
-Wycofujemy sie z pola ostrzału, oddalić się od stoczni i Golanów. Zaczynami inwazje planety. Wezwijcie również posiłki o które wcześniej prosiłem.-Grievous przez chwile zatrzymał i zerwał sie na nogi.
-Tabmo! Połaczyć mnie z Tabmo! - po chwili można było usłyszeć głos Tabmo.
-Zglasza sie C'zwar.
-Tabmo świetnie sie spisałeś. Mam dla Ciebie nowe zadanie. Wylecisz swoim myśliwcem w celach zwiadowczych, masz zbadać powierzchnie planety i powiadamiać mnie o stacjonujących jednostkach na planecie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry » |
|
|
Adam Marband
Gość
|
Wysłany: Nie 20:52, 18 Wrz 2005 Temat postu: |
|
|
Żal, smutek, rozpacz... Kolejne gwałtowne uczucia przychodziły falowo chwilami ogarniając w całości umysł Marbanda by po kolejnych paru chwilach odpłynąć ustępując miejsca chłodnej logice mówiącej: „Gdybym ja był na twoim miejscu zrobiłbym dokładnie to samo”, „Bronisz swojej planety, a więc twoim obowiązkiem jest zabijać wroga”. Marband sam nie wiedział, czy winna w nim zwyciężyć chłodna kalkulacja i wnioski, że oto jego skrzydłowy zginął w imię wyższego celu, czy też zginął bo Marband nie wykonał rozkazu. Z drugiej storny, gdyby zostawił przekaźnik, wezwanie do floty republiki zostałoby nadane, a Zielony 6 i 7, zginęli by na marne. Teraz jednak Marband miał jeden cel, wrócić na statek. Jego myśliwiec był mocno postrzelony, a przed nim czekało jeszcze dwóch pilotów wroga. Szanse oczywiście były...
- Tu Zielony 1 do statku bazy, jestem poważnie uszkodzony, proszę o pozwolenie na powrót do bazy. – Zakomunikował przez system łączności. Następnie skierował więcej mocy do silników i broni i ruszył na jednego z IRD. „Dorwę jednego, a potem znikam”, wolę przeżyć, by stanąć z nimi do walki później.
|
|
Powrót do góry » |
|
|
Tabmo C'zwar
Kapitan Republiki
Dołączył: 04 Sie 2005
Posty: 120
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Corellia
|
Wysłany: Wto 7:41, 20 Wrz 2005 Temat postu: |
|
|
-Zrozumiałem Generale, zmieniam kurs. Już teraz mogę przekazać pewne informacje na temat Armii Fondoru- Tabmo szybko opowiedział o wydarzeniach w kopalniach i bardziej szczegółowo o wojsku na które wpadł. Następnie zawrócił swój myśliwiec powrotem w kierunku planety.
Akurat złożyło się, że jego kurs przebiegał przez strefę szczątków. C’zwar starannie manewrował między wrakami, przy okazji oceniając straty poniesione przez obie armady. Separatyści mieli jednak zdecydowaną przewagę, a wróg został zamknięty na małym obszarze planety, wszystko toczyło się zgodnie z planem co było aż niepokojące. Tabmo wolał zostać w przestrzeni i zapolować na ewentualne niedobitki wroga kryjące się wśród wraków, jednak ktoś musiał znaleźć odpowiednie miejsca do lądowania transportowców, a także zlokalizować pozycje najsłabiej i najmocniej bronione. Wzruszył ramionami i ponownie rozpoczął manewr wejścia w atmosferę.
[off]wow, ale krótki post [/off]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry » |
|
|
Brasidas
Jaszczur
Dołączył: 30 Lip 2005
Posty: 1044
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z Galaktyki
|
Wysłany: Czw 1:40, 22 Wrz 2005 Temat postu: |
|
|
Flota Separatystów wycofała sie spod ostrzału Golanów wokół stoczni orbitalnych i okrętów ktore schroniły się wewnątrz. Utworzyły jednak duży kordon poza ich zasięgiem uniemożliwiajac ucieczkę w hiperprzestrzeń. Wydawało by sie że nastał impas. W powietrzu nie zostały już żadne mysliwce wroga, a uszkodzone myśliwce Separatystów zaczęły ladowac na macierzystych okrętach. W przestrzeni zostały tyko te które nie były uszkodzone i mogły nadal skutecznie walczyć, a nie było ich wiele.
Kapitan Dorday zwrócił sie do Grievousa:
- Otoczyliśmy ta stocznię nie uciekną. Myśliwce uszkodzone w hangarach. Jedostki desantowe i 80 000 droidów gotowych do wysłania na powierzchnię planety. Czekają juz tylko na rozkaz. Z tego co nam przekazał kapitan C'zwar, jednostki lądowe wroga są w tunelach pod staolicą i w niedalekiej odległości od niej. Radze zaatakowac niezwłocznie, teraz wróg wie że wiemy o ich zasadce i niezwłocznie postanowia zabiezpieczyć miasto. A Fondor City to klucz do opanowania planety, tam znajduje sie głowa korporacji. Tarcze palnety nadal są opuszczone, jednak plan kapitana Tabmo zdał egzamin.
Z boku jakiś drid siedzący przy komunikatorze zwrócił sie do Grievousa.
- Generale, otrzymałem potwierdzenie z Munilist, pozostałe 2 Niszczyciele klasy Recusant już są w drodze, niedługo powinny przybyć. Co do statków z Thyffery, to właśnie udało nam sie uzyskać płączenie z Generałem Visperem, który sie tam znaduje. Ma on tam pod dowództwem 3 LH Federacji. Przełaczam Ekran. Prosze mówić.
[off]Co do rozmowy z Visperem to ty pierwszydo niego mówisz, jego odpowiedzi bedziesz miał w jego misji [/off]
******
Tabmo skierował maszynę spowrotem ku planecie. Nadlecial nad Fondor City i zaczał badać całą sytuacje. Wcześniej panował tu spokój, jednak teraz.... Woków miasta w jam i wejść podziemnych wycjhodziła armia Fondoru. Tysiace żołnierzy i maszyny ich wspierające. Jednak nadal było ich stosunkowo niewele. Pospiesznie zajmowali pozycje obronne i tworzyli nowe. Tabmo widział jak na budynkach domów były robione punkty oporu, jak wokół miasta były tworzone okopy. Nagle spokojne miasto zaczeło strzelać do myśliwca kapitana. Co prawda był to sporadyczny narazie ogień, ale pośpiech z jakim szykowali się żołnieże planety do walki, oznaczało coraz mniej czasu na skuteczny atak Separatystów. Było oczywiste że Fondor zamierza bronić tylko tego miasta, centrum ich włądzy.
Tabmo przeleciał nad pałacem, w którym rezydowła głowa rodu i widział juz gotowe posterunki, które optworzyły natychmiast ogień do myśliwca kapitana. Nie było wyjścia trzeba było się oddalić na bezpieczna odległość. Gdyż Tabmo był już daleko sprawdzając obrzeża Fondor City, czujniki wykryły startujący z pałacu statek który szybko wzbił sie w powietrze i skierował się ku orbicie.
*******
Adam wielkim wysłkiem walczył z ostatnim IRD, jego bocznego udało mu sie zniszczyć w szaleńczym czołowym ataku, ale drugi... Nie mógł wejść mu na ogon. Myśliwiec wroga nie był uszkodzony, a maszyna Adama była coraz mniej sterowna, w tym momencie wróg usiadł wkońcu Marbandowi na ogon i zaczął słać wiazki laserowe. Zwrot, unik, wiązki wroga, zwrot unik, wiązki. Nagle drążek przestał reagować na ster! Maszyna odmawiała skrętu! Adam starał sie wszystkiego co mógł, ale drążek stał sztywno nie reagujac na żedne wysiłki pilota. Myśliwec wroga zbliżał się i zbliżał, kiedy nagle wybuchł. Po chwili Adam zobaczył myśliwiec Venture, który uratował jego życie. Po chwili maszyna ledwo bo ledwo dała sie sterować a w komunikatorze Adam usłyszał dobrą wiadomość:
- Tu kontrola masz zgodę na lądowanie.
Adam mógł ladowac na okręcie, wszędzie widział, że bitwa ustałą, zapanowała dziwna cisza. Myśliwce wroga zostały zniszczone a pozostałe okręty wroga ukryły sie w stoczni orbitalnej. Flota Grievousa pilnowała by nikt nie mógł opuścić jej bezkarnie.
Adam skeirował maszynę w keirunku macierzystego LH. Walka z myśliwcami wroga skierowała go w okolice zniszczonej ostatniej stacji przekaźnikowej. Lecąc na okręt Marband musiał minac miejsce gdzie zginął jego boczny. Lecąc powoli Adam patrzył na szczątki myśliwca. Nagle... jeden ze szczątków wygladał jakby nie był szczątkem, jakby coś, jakby ciało.... CIAŁO które się RUSZAŁO!!!! Adam nerwowo spojrzał na czujniki, które potwierdzały jego spostrzeżenia.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry » |
|
|
Generał Grievous
Generał Separatystów
Dołączył: 04 Sie 2005
Posty: 959
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 13 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z Kantyny
|
Wysłany: Czw 14:08, 22 Wrz 2005 Temat postu: |
|
|
-Wysłać jednostki desantowe! Natychmiast! -po chwili podszedł do komunikatora
-Witaj Generale. Jestem na Fondorze, zdobywamy planete. Wróg zadał naszym okrętom troche strat więc regeneruje oddziały. Dlatego właśnie mam pytania : masz jakieś jednostki, które mógłbyś do nas wysłać?
[off]Mam pytanie do GM, czy możliwa bedzie do zrobienia lista która poinformuje ile stracilismy jednostek, ile zostalo itp? [/off]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry » |
|
|
Brasidas
Jaszczur
Dołączył: 30 Lip 2005
Posty: 1044
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z Galaktyki
|
Wysłany: Pią 11:43, 23 Wrz 2005 Temat postu: |
|
|
[off]Zajrzyj do statystyk wojennych [/off]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry » |
|
|
Adam Marband
Gość
|
Wysłany: Sob 9:03, 24 Wrz 2005 Temat postu: |
|
|
„Co jest?” – pomyślał Marband. Czujniki jednak wcale nie miały ochotę na zmiany. Wykrywały jedną żywą istotę. „Czyżby skafander nie został uszkodzony”.
- Baza, tu Zielony 3, namierzyłem żywą istotę, proszę o wysłanie ekipy ratunkowej. Powtarzam żywy pilot Konfederacji czeka na ratunek przesyłam współrzędne i proszę o wysłanie ekipy ratunkowej.
- Zrozumiałem Zielony 3, czekaj na odpowiedź. – Zaskrzeczał głos kontrolera.
- Nie potwierdzam, baza. Mój myśliwiec traci moc, musze lądować.
- W porządku Zielony 3 wracaj do bazy, a my zobaczymy co się da zrobić.
Marband przesunął przepustnicę, na pełną moc, a jego myśliwiec ruszył w kierunku bazy. Moc, silników była już naprawdę minimalna, a osłony trzymały się ostatkiem mocy. Marband obawiał się, że strzał z Blastera może je przebić. Ostrożnie zbliżył się zatem do okrętu i korzystając z namiarów kontroli, wleciał do hangaru.
Bitwa wciąż jednak trwała, wystrzały z ciężkich okrętów konfederacji rozjaśniały czerń kosmosu, a kolejne okręty desantowe wyładowane żołnierzami Konfederacji zbliżały się do planety.
- Wróg wciąż jest w stoczni. – Skomentował jeden z techników, którzy pojawili się jakby z nikąd.
- Wiesz jak idzie eskadrze zielonych? - Zapytał z nadzieją na informacje Marband.
- Nie przykro mi. Jesteś jednym z nich?
- Tak... Straciłem 3 maszyny. Jeśli tam gdzie ich wysłano było równie ciężko, to obawiam się o los eskadry. – Marband nie czekając na odpowiedź pomaszerował do sali odpraw, gdzie na bieżąco można obserwować bitwę. Oglądał błyskające ekrany pełen namiarów informacji, przesuwających się liczb. Marband czekał jednak na ten najważniejszy namiar. Namiar startującej ekipy ratunkowej.
|
|
Powrót do góry » |
|
|
Tabmo C'zwar
Kapitan Republiki
Dołączył: 04 Sie 2005
Posty: 120
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Corellia
|
Wysłany: Sob 19:10, 24 Wrz 2005 Temat postu: |
|
|
C’zwar uniknął kolejne dwa strzałów obrony przeciw lotniczej i skierował się na obrzeża Fondor City. W pewnym momencie głośniki podłączone z sensorami wydały dźwięk informujący o nowym pojeździe w zasięgu. Pilot natychmiast wyświetlił cel monitorze komputera celowniczego. Był to niewielki statek klasy trudnej do zidentyfikowania z dystansu. Jego kapitan wyraźnie wystartował z pałacu i wyglądało na to, że kieruje się w przestrzeń kosmiczną. „Czyżby Grievousowi jednak udało się odciąć łączność Fondoru i teraz próbują wysłać statek do Republiki z prośbą o pomoc?” pomyślał. Nie ważne co to było, nie miało prawa opuścić tego systemu. Tabmo wykonał zwrot o 180 stopni i ruszył kursem przechwytującym w stronę statku.
-Tabmo C’zwar do Generała Grievousa. Większość sił obronnych rozpoczęła fortyfikacje Fondor City i jego najbliższych okolic. Najsilniej broniona jest dzielnica rządowa. Wygląda na to, że za około 15 minut ich siły defensywne będą rozstawione w korzystnym dla nich położeniu. Przesyłam dane telemetryczne z zaznaczonymi stanowiskami artylerii przeciw lotniczej. Sugeruje bombardowanie orbitalne aby ostudzić ich zapał do walki, a standardową procedurę inwazyjną czyli atak lądowy ze wsparciem bombowców i myśliwców. Generale, jeszcze jedno, przed chwilą hangary pałacu opuścił statek, kieruje się teraz w przestrzeń kosmiczną, ustawiłem kurs przechwytujący i zmierzam w jego stronę. Czy masz jakieś specjalne plany co do tej jednostki, czy też mogę ją po prostu zestrzelić?- wydawało mu się, że była to najlepsza pora jeśli chodzi o raport, ponieważ ostrzał trochę osłabł, a od uciekającego statku dzieliły go jeszcze około dwie minuty lotu mimo, że jego maszyna dysponowała lepszą prędkością.
Tymczasem, mając chwilę spokoju zerknął na poziom paliwa i pokręcił głową z dezaprobatą. Jeszcze pół godziny i trzeba będzie wracać na pierwszy z brzegu okręt, aby uzupełnić zbiorniki…
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry » |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
|
|
|
|
|