|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Toth
Game Master
Dołączył: 26 Paź 2005
Posty: 392
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Orto
|
Wysłany: Nie 19:33, 08 Paź 2006 Temat postu: Ostrze wbite w serce |
|
|
Gracze: Kev Sei'Cra, Roan Shryne, Obi-Wan Kenobi, Brian Solo
GM: Toth, Wisznu
Ostatnimi czasy, rzadko kiedy zdarzało się aby po Świątyni Jedi na Coruscant błąkali się bez celu użytkownicy Mocy nie posiadający określonego przydziału. Wszak Zakon, tysiące lat wcześniej przysięgając wierność Republice i obiecując ją chronić za wszelką cenę, nie mógł odmówić wzięcia udziału w wojnie, bądź co bądź, zagrażającej galaktycznemu ładowi. Mistrz Yoda, bezpośrednio po obdarzonym nadzwyczajnymi przywilejami Kanclerzu, sprawował pieczę nad Wielką Armią Republiki, oddając pod dowodzenie cale bataliony klonów doświadczonym absolwentom akademii. Jednakże im dłużej trwał konflikt tym więcej kosztował on ofiar. Z czasem Rada Jedi nie mogła wybrzydzać, odpowiedzialność powierzała więc każdemu młodzikowi, który wykazywał się dostateczną inteligencją bądź umiejętnościami. Jednakże z miesiąca na miesiąc zaczęło brakować i tych...
Mistrz Oppo Rancisis o ataku na Kamino dowiedział się tym samym czasie co dowódcy zgromadzeni na naradzie wojennej. Jako główny strateg Zakonu, doskonale zdawał sobie sprawę, jak ważna jest rzeczona planeta. Republika nie mogła sobie pozwolić na jej utratę, ba, nawet znaczące straty wśród personelu zajmującego się klonowaniem. Dlatego też należało działać natychmiastowo. Sędziwy Jedi wezwał dwóch , którzy obecnie jako jedyni nadawaliby się do stawienia czoła nadchodzącemu zadaniu.
Młody Bothanin Kev Sei’Cra i niewiele starszy mistrz Roan Shryne zostali powiadomieni, że posępny mistrz oczekuje w taktycznej sali odpraw...
Nikt nie poinformował ich jednak o powodzie, dla którego zostali wezwani - zbliżającej się wyprawie na drugi kraniec Galaktyki.
Pozwoliłem sobie zamieścić tę misję w "Republice", bowiem mimo, iż nie bierze w niej udziału żaden gracz-oficer, to same wydarzenia dotyczą bezpośrednio wszystkich członków tej frakcji.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry » |
|
|
|
|
Kev Sei'cra
Rycerz Jedi
Dołączył: 21 Sie 2006
Posty: 75
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bothawui
|
Wysłany: Pon 23:49, 09 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
Róg kloo wibrował gdy Kev wydobywał z niego kolejne akordy Tears of Aquanna, jizzowego standardu o nieco melancholijnym brzmieniu. Jak zawsze gdy miał w rękach instrument Bothanin był całkowicie skupiony na muzyce - do tego stopnia, że początkowo nie wyczuł stojącego w progu młodego padawana. Dopiero po chwili zwrócił na niego uwagę. Nie przerywając gry kiwnął głową by zachęcić młodzika do mówienia.
-Mistrz Rancisis wzywa cię do taktycznej sali odpraw oznajmił tamten po chwili wahania.
Kiedy tylko Kev kolejnym kiwnięciem potwierdził, że - wbrew pozorom - wezwanie dotarło do niego padawan odbiegł by zająć się swoimi sprawami.
"A zatem stało się" pomyślał Bothanin. Spokojne przebywanie w Świątyni dobiegło końca... Czyżby wojna ostatecznie upomniała się i o niego?
Melodia zmieniła się na bardziej niepokojącą, niemal posepną. Doskonale odzwierciedlała jego uczucia. Pospiesznie przerwał grę gdy tylko zdał sobie z tego sprawę.
Zgodnie z zasadą "szybko, lecz nigdy w pośpiechu" Kev rozłożył róg i schował go do futerału zanim opuścił swoją komnatę. Wkrótce - po przebyciu kilku korytarzy i skorzystaniu z windy - przekraczał już próg taktycznej sali odpraw.
-Mistrzu Rancisis... powitał oczekującego Thisspiasianina.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry » |
|
|
Roan Shryne
Gość
|
Wysłany: Śro 15:30, 18 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
Wysoki mężczyzna, o podłużnej twarzy i charakterystycznie przyciętej bródce, oraz włosach związanych z tyłu głowy, stał po środku czegoś, co wyglądało na arenę. Wszechobecny piasek i pył wirowały w delikatnych podmuchach wiatru, a upał spływający wraz ze słonecznym blaskiem, powodowały, że kropelki potu świeciły na twarzy rosłego człowieka. Niebieska klinga jego miecza świetlnego błyskała raz po raz, w styku z lecącami wiązkami laserowymi. Delikatna korekta ułożenia dłoni pozwoliła przechwycić dwa kolejne bolty, które nawet nie były wymierzone we właściciela miecza świetlnego. Zagrażały bliskej mu osobie. Tuż za człowiekiem, stał bowiem następny człowiek. Znacznie niższy i młodszy, noszący charakterystyczny kosmyk włosów, tuż za prawym uchem. Ten drugi człowiek także operował mieczem świetlnym, próbując odbijać blasterowe błyskawice, w kierunku, z którego zostały wystrzelone. Zielona klinga, choć nie operowała tak szybko i wprawnie, to jednak radziła sobie nieźle.
Krąg zacieśniał się.
Obaj mężczyźni, znajdujący się wewnątrz kręgu, wykonali krok do tyłu, nie przerywając odbijania zbliżających się błyskawic. Po chwili musieli już wykonać kolejny krok... i następny... i następny... i następny...
Ziemia zatrzęsła się.
Długowłosy mężczyzna spojrzał w bok. Nie przerywał odbijania boltów. Nie musiał na nie patrzeć, żeby wiedzieć którędy lecą. Miał sojusznika. Moc.
Cisza, która towarzyszyła tej sytuacji, zaprzeczała wszelkim prawom fizyki...
I nagle ten wrzask!
Długowłosy mężczyzna otworzył oczy i nie mogąc opanować narastającej paniki - wrzasnął. Pot spływał mu po twarzy i wzdłuż kręgosłupa. Promienie słońca, wpadające przez okno niewielkiej komnaty świeciły mu prosto w twarz. Mężczyzna otarł ręką czoło, później nos, a na końcu wytarł swoją bródkę, na której także zebrały się kropelki potu.
Kompletnie już wybudzony, począł się zastanawiać, czy był to zwykły sen... czy może wizja Mocy. Nie mógł mieć pewności.
Człowiek podniósł się i wyprostował. Był wysoki - mierzył ponad 190 centymetrów wzrostu.
Melodyjny dzwonek zagrał swoją melodię i mężczyzna zdał sobie sprawę, że stało się to już drugi raz. Ktoś właśnie przyszedł z wizytą.
-"Wejść."- krzyknął, choć miał wrażenie, że z jego gardła wydobył się tylko ledwo słyszalny skrzek. Miał nadzieję, że gość nie słyszał jego wcześniejszego wrzasku.
Drzwi otworzyły się z cichym sykiem.
-"Mistrzu Shryne."- powiedział młody padawan, pełniący rolę gońca -"Mistrz Rancisis wzywa Cię do sali odpraw."-
Młodzienec sprawiał wrażenie zażenowanego swoją rolą, co wcale Roana nie dziwiło. Młode pokolenie Jedi, wychowywane na opowieściach wojennych, paliło się do walki.
-"Rozumiem."- odpowiedział Shryne -"Dziękuję za informację."- dodał. Mógł odesłać chłopca gestem, ale wolał nie zrażać go bardziej, do i tak "upokarzającego" zadania. Chłopak odwrócił się na pięcie i wyszedł.
Roan został sam, ze swoimi myślami i zmartwieniami. Nie opuszczał Świątyni od czasu bitwy o Geonosis. Miał nadzieję, że to zwykłe zaproszenie na rozmowę, które zakończy się przekazaniem kolejnych bezużytecznych rad, mających na celu przywrócić Roanowi dawną pewność siebie...
Drzwi do sali taktycznej otworzyły się i Mistrz Jedi wszedł do środka. Zszedł po schodkach, jednocześnie przyglądając się Mistrzowi Rancisisowi oraz Bothańskiemu Jedi, którego nie znał. Nadzieja, którą żywił od otrzymania wezwania, prysła. Jednak wysyłano go na misję. "Cóż, może to najlepsze wyjście dla mnie" przyznał w duchu.
Stanął obok Bothanina i zrzucił kaptur z głowy, po czym skinął głową, w geście powitania.
|
|
Powrót do góry » |
|
|
Kev Sei'cra
Rycerz Jedi
Dołączył: 21 Sie 2006
Posty: 75
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bothawui
|
Wysłany: Śro 22:24, 18 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
Kev spojrzał na nowoprzybyłego. Skinął głową na powitanie, jednocześnie próbując go skojarzyć. W końcu otworzyła się właściwa klapka i przypomniał sobie jego miano.
-Mistrzu Shryne... Mistrzu Rancisis dodał, zwracając się do Thisspiasianina - Możemy zaczynać... czy też oczekujemy jeszcze kogoś?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry » |
|
|
Obi-Wan Kenobi
Mistrz Jedi
Dołączył: 21 Sie 2005
Posty: 250
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 22:10, 19 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
Misja na Mon Calamari. Jedna z największych porażek. Pojmany Dook'u uciekł, Mistrz Fisto stracił przytomność a Anakin utkwił sam na statku wroga. Obi-Wan długo czekając w przestrzeni na statki które umożliwią "Ka'rta Tor" wejście w nadprzestrzeń i powrót na Courscant, zastanawiał się nad błędem jakim popełnił. Doszedł do wniosku że jednym z powodów, było danie się zbyt bardzo podejść przez Filen'a, ale cóż nikt nie jest nieomylny, a że Filen stracił przytomność, Kenobi zostawił go w spokoju, ale był jeszcze jeden ważniejszy powód, ktoś udzielił informacji Separatystom o locie dwóch Acclamatorów z więzionym Hrabiom Dook'u, ktoś wydał ich współrzędne. Niestety, nie doszedł do tego kto to zrobił. Miał przedstawić ten raport Mistrzowi Yodzie, ale zbyt bardzo potrzebował odpoczynku i odświerzenia umysłu co zresztą zrobił idąc, po przybyciu na Courscant, do swej komnaty, a teraz wezwanie Mistrza Oppo, odłoży tą sprawe, cóż zawsze może to złożyć przez komunikator.
Do takycznej sali odpraw, wszedła postać z nałorzonym na głowe kapturem i startym płaszczem Jedi. Był średniego wzrostu. Ściągnął kaptur i każdy mógł zobaczeć zawsze spokojne oblicze Mistrza Kenobiego.
-Witam wszystkich- po pomieszczeniu rozległ sie głos Mistrza Jedi. Ten podrapał się po brodzie, rozejrzał się po pomieszczeniu, oprócz niego i Mistrza Oppo, było jeszcze dwóch innych Jedi. Jego wzrok ogarnął wszystko drugi raz i spojrzał na Mistrza Oppo.
-Coś przegapiłem?- Zapytał wesołym tonem Mistrz Jedi.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Obi-Wan Kenobi dnia Pią 17:27, 20 Paź 2006, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry » |
|
|
Kev Sei'cra
Rycerz Jedi
Dołączył: 21 Sie 2006
Posty: 75
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bothawui
|
Wysłany: Pią 17:24, 20 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
Oto odpowiedź na moje pytanie pomyślał Kev obserwując wchodzącego do sali Jedi.
-Mistrzu Kenobi powitał nowoprzybyłego, jednocześnie przypominając sobie wszystko, co słyszał na jego temat.
Trochę tego było. Oczywiście, największym echem odbijały się wiadomości o wydarzeniach sprzed dziesięciu lat, kiedy to podczas blokady Naboo przez Federację Handlową Kenobi - wtedy jeszcze padawan mistrza Qui-Gon Jinna - stoczył zwycięski pojedynek z wojownikiem Sithów.
Nie można było zapomnieć również o tym, że to po mistrza Kenobiego - oraz jego padawana i senator Amidalę - Jedi wysłali ekspedycję ratunkową która zakończyła się bitwą o Geonosis. Oraz śmiercią wielu członków ekspedycji i wybuchem wojny.
-Czy oczekujemy jeszcze kogoś? zapytał mistrza Rancisisa.
Wedle najświeższych plotek już wkrótce pojawi się Lord of Spam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry » |
|
|
Brian Solo
Porucznik Republiki
Dołączył: 26 Sty 2006
Posty: 110
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Korelia / Wastelands ;]
|
Wysłany: Pon 8:23, 23 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
Na płycie lądowiska świątyni Jedi powietrze lekko zawirowało, gdy nieco wysłużony Torrent miękko wylądował na jasnoszarej powierzchni. Była to maszyna znana w niektórych kręgach, jako śmiercionośne i skuteczne narzędzie wojny w rękach porucznika Solo, który wyskakując z kokpitu zagadał do jednego z zakapturzonych wojowników:
- Gdzie jest spotkanie członków ściśle tajnej misji na Kamino?
- W taktycznej sali odpraw...
- Dzieki!
Brian wbiegł do świątyni, pędząc na złamanie karku. Cholera, jestem spóźniony - myślał, mijając okazałe filary, po których rozbijały się promienie coruscańskiego słońca. Kierując się wskazówkami Jedi mijanych po drodze, dobrnął wreszcie do pomieszczenia, gdzie czekało już na niego trzech Jedi, w tym mistrz Obi-Wan Kenobi.
Brian wstrzymując przyspieszony oddech stanął na baczność i zasalutował miękko, mówiąc:
- Porucznik Brian Solo, witam Was. Przepraszam za spóźnienie, ale szlaki powietrzne są o tej porze naprawdę zapchane. Dotarcie tutaj SWOIM szlakiem niewiele pomogło...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry » |
|
|
Toth
Game Master
Dołączył: 26 Paź 2005
Posty: 392
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Orto
|
Wysłany: Wto 21:48, 24 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
Wiekowy mistrz przebywał w pomieszczeniu pogrążony w głębokiej kontemplacji. Jego zdolność medytacji bitewnej znana była w całej Galaktyce a umiejętność ta miała bezpośredni wpływ na dalszy rozwój Thisspiasianina. Swoje szkolenie skoncentrował na zgłębianiu arkan taktyki wojennej i przede wszystkim poznawaniu sposobów błyskawicznego tworzenia więzi umysłowych z innymi istotami. Znacznie mniejszą wagę przyłożył za to do ćwiczenia fechtunku, co nie oznacza jednak, że włada mieczem świetlnym gorzej od innych członków Rady...
Starzec otworzył oczy dopiero kiedy do pomieszczenia wkroczył pierwszy z wezwanych. Odpowiedzią na powitanie ze strony Bothanina był gest ręki, którym chciał skłonić młodzika do zajęcia jednego z miejsc siedzących. Strateg był oszczędny w słowach, wolał poczekać aż w Sali znajdą się wszyscy, których oczekuje.
Kolejnym przybyłym był enigmatyczny Roan Shryne, przypadek ciekawy sam w sobie. Z niewiadomych przyczyn zatracał kontakt z Mocą, usiłując znaleźć sobie miejsce w nowej, zbliżającej się wielkimi krokami rzeczywistości. A może nie było jeszcze za późno, może istniała szansa na odnalezienie tajemnego remedium?
Nim Rancisis zdołał odpowiedzieć na pytanie pokrytego sierścią rycerza, do sali wbiegł mistrz Kenobi, w zadziwiająco dobrym, zważywszy na ostatnie wydarzenia, humorze. Bądź co bądź w jakimś stopniu doprowadził do zaginięcia swego padawana. Czyżby ta kwestia w ogóle nie zaprzątała jego umysłu?
Ostatnią osobą, której się spodziewano, był oficer przydzielony przez WAR na zbliżającą się misję. Zagadką do samego końca pozostawało jednak kim był wybraniec. Wątpliwości rozwiało pojawienie się w drzwiach młodego republikańskiego żołnierza. Kiedy i on zajął miejsce obok reszty, mistrz Jedi wreszcie przemówił.
- Witam wszystkich. Czas nagli a zatem przejdźmy do istoty sprawy. - Rozpoczął przenosząc wzrok na projektor holograficzny znadujący się w centralnym punkcie pomieszczenia.
- To Kamino. - kontynuował gdy oczom wszystkich ukazała się sylwetka granatowej planety.
[link widoczny dla zalogowanych]
- Niecałą godzinę temu otrzymaliśmy informację o ataku sabotażystów na kompleks klonujący Alpha w Tipoca City. Cały garnizon postawiony został na nogi... jednakże przeciwnik, z którym mamy do czynienia okazał się być sprytniejszy niż myśleliśmy. Sprytniejszy i .... uzbrojony w miecz świetlny. Podczas naszej rozmowy, w hangarze E-87 w starciu z tajemniczym użytkownikiem Mocy, giną całe zastępy klonów. Przypuszczalnie, osobnik ów nie jest sam. Wszak kto ośmieliłby się zaatakować serce republikańskiej machiny wojennej w pojedynkę? Spodziewamy się co najmniej drużyny infiltrującej składającej się z kilku osób a także, być może, wsparcia floty. Utrzymujemy ciągły kontakt z naszym jedynym okrętem znajdującym się na orbicie i póki co nie wykryliśmy wrogiej armady. Mimo to załoga statku jest w stanie gotowości bojowej. - Jedi westchnął a projekcja planety ustąpiła miejsca gigantycznej mapie Galaktyki.
- Niestety, w związku z kontrofensywą na Eriadu, wszystkie okręty szybkiej reakcji, a także członkowie najwyższego dowództwa są w chwili obecnej niedostępni. Nim zastępstwo wybrane spośród oficerów WARu ustali jakich rezerwowych sił możnaby użyć do obrony Kamino, planeta może upaść. Dlatego też zdecydowaliśmy się wysłać Was, abyście wytropili i unieszkodliwili intruzów w instalacjach na powierzchni, a potem przygotowali obronę planetarną przy użyciu wszystkich dostępnych środków oczekując na przybycie posiłków. - Thisspiasianin uczynił krótką przerwę zajmując się projektorem. Zgromadzeni zapoznać się mogli kolejno się ze specyfiką kaminoiańskich metropolii, układem ulic i budynków a także ostatnimi zdjęciami Acclamatora krążącego dookoła błękitnej planety.
[link widoczny dla zalogowanych]
- Być może nie poruszyłem wszystkich kwestii. Jakieś pytania, sugestie? - Zapytał na koniec, uważnie przyglądając się siedzącym.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry » |
|
|
Obi-Wan Kenobi
Mistrz Jedi
Dołączył: 21 Sie 2005
Posty: 250
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 21:59, 24 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
Obi-Wan słysząc o Kamino i walkach w przestrzeni kosmicznej, momentali wspomniał sobie wydarzenie dwóch acclamatorów pod jego dowodzeniem. Od razu trochę posępniał i spoważniał. Po chwili jednak skupił się troche na zadaniu. Wspomniało mu się że jego myśliwiec został zniszczony, a nie pytał o nowy...
- Jaki transport otrzymamy Mistrzu Rancis? Oraz jeśli wytropimy osoby odpowiedzialne za atak i nam ucieknął mamy ich gonić, czy zostać i przygotowywać obronę?-
Mistrz Kenobi, czekał na odpowiedź, pytając o ucieczkę trochę w nią wątpił, ale trzeba spodziewać się zawsze wszystkiego i tego najbardziej... niespodziewanego.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry » |
|
|
Toth
Game Master
Dołączył: 26 Paź 2005
Posty: 392
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Orto
|
Wysłany: Wto 22:16, 24 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
- Ach tak... - Sędziwy mistrz wiedział, że z całą pewnością pominie, któryś z aspektów skomplikowanej operacji. Na szczęście jej uczestnicy zachowali trzeźwość umysłu, nawet pomimo traumatycznych przeżyć ostatnich godzin...
- Jako, że wysyłanie na Kamino posiłków w postaci dodatkowych oddziałów byłoby bezsensem, a użycie do tego powolnych transportowców zbyt czasochłonne, udacie się tam swoimi myśliwcami uchodzącymi za najszybsze pojazdy arsenału republikańskiego. W ten sposób dostaniecie się na planetę szybciej niż ewentualne siły separatystyczne. - Odpowiedział na pierwsze pytanie.
- Odnośnie sabotażystów... musicie uczynić wszystko aby nie zaszkodzili oni samym mieszkańcom i kompleksom klonującym. To jest priorytet. W razie ucieczki należy usiłować ich pojmać jednakże nie za wszelką cenę. - Kontynuował. Gdy zakończył chrząknął głośno ponownie lustrując wzrokiem zebranych.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry » |
|
|
Brian Solo
Porucznik Republiki
Dołączył: 26 Sty 2006
Posty: 110
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Korelia / Wastelands ;]
|
Wysłany: Śro 8:10, 25 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
Briana zaniepokoiła więść o obecności uzbrojonego w miecz świetlny napastnika na Kamino. Na szczęście w towarzystwie Jedi czuł się bardziej pewny siebie i miał nadzieję, że nie będzie musiał walczyć twarzą w twarz z tym... prawdopodobnie Sithem. Skoro wyciął zastępy klonów, to czemu miałby nie pokonać kolejnego strzelca. Nieco uzdolnionego, ale jednak strzelca. No cóż... na wszelki wypadek, oprócz DL-44, którego właśnie miał w kaburze, w kokpicie Torrenta czekał długolufowy DC-15.
Mimo ostatniej porażki, Bacta zrobiła swoje i Brian był w pełni gotowy do walki. Tym samym nie miał więcej pytań.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry » |
|
|
Kev Sei'cra
Rycerz Jedi
Dołączył: 21 Sie 2006
Posty: 75
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bothawui
|
Wysłany: Śro 11:48, 25 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
-Mistrzowie... powiedział cicho Kev aby zwrócić na siebie uwagę zebranych. Od dłuższej chwili przyglądał się wyświetlanym informacjom. -Jeśli odkryjemy tożsamość sabotażysty i uznamy pochwycenie go za wystarczająco istotne - jeden z nas będzie mógł ruszyć w pościg. Pozostała dwójka powinna poradzić sobie z przygotowaniem obrony bez niego równie dobrze.
Bothanin zamilkł na moment, skubiąc w zamyśleniu futro na brodzie. Wreszcie odezwał się ponownie: -Jedno nie daje mi spokoju. Separatyści muszą wiedzieć, że pojedynczy akt sabotażu to za mało, by poważnie zaszkodzić produkcji klonów. Czyli musimy spodziewać się silnego, błyskawicznego ataku i na tę ewentualność przygotować obronę. To zrozumiałe. Jednak... Po raz pierwszy odkąd zaczął mówić Kev oderwał spojrzenie od holoprojektora i spojrzał po kolei na wszystkich zgromadzonych.
-Co się stanie, jeśli Separatyści będa przygotowani na blokadę planety i kolejne desanty naziemne? Jak długo będziemy w stanie wytrzymać? Czy też raczej... Jak długo będziemy musieli wytrzymać aby doczekać odsieczy? Kiedy Republika będzie w stanie wysłać flotę na Kamino gdyby sprawy nie potoczyły się po naszej myśli
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry » |
|
|
Roan Shryne
Gość
|
Wysłany: Śro 14:01, 25 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
Roan spojrzał na wchodzącego Obi-Wana i uniósł brew, zaskoczony jego pojawieniem się. Szybko zreflektował i skinął głową nowoprzybyłemu.
Gdy skończyły się powitania, przedłużajaca się cisza ze strony mistrza Rancisisa, była jasnym znakiem, że cała grupa się jeszcze nie zebrała. To z kolei znaczyło... że misja będzie trudna. "Czyżby powtórka z Geonosis?" zastanawiał się Roan, czując jak ogarnia go przerażenie.
Rozmyślania o przeszłości przerwało pojawienie się pilota. Wygląd i zachowanie mężczyzny, wydało się Mistrzowi Jedi żenujące, ale postanowił zachować tę uwagę dla siebie. Tym razem.
Thisspiasianin rozpoczął odprawę i szybko wyświetlił na ekranie holo Kamino. Roan rozpoznał planetę, która była jednym z ważniejszych ośrodków Republiki. W miarę jak Mistrz Rancisis wyjawiał kolejne fakty dotyczące sytuacji na planecie kloniarzy, Roan zdawał sobie sprawę, jak trudne stoi przed nimi zadanie... i jak głupio ostatnio postępuje dowództwo WARu. Zostawiać cel strategiczny o takim znaczeniu pod opieką jednego Acclamatora? Roan nie był ani taktykiem, ani tym bardziej strategiem, ale widział, że ten błąd może kosztować Republikę więcej strat, niż ta jest w stanie ponieść.
Z zamyślenia wyrwało go pytanie Obi-Wana. Jednak to uwaga Oppo naprawdę go zaskoczyła. Roan poczuł, że szczęka mu opada i nie był w stanie nic na to poradzić. "Wysyłanie dodatkowych oddziałów byłoby bezsensem?" Mistrz nie mógł uwierzyć w to co właśnie usłyszał, ale błyskawicznie spadł na niego kolejny cios. "Udamy się tam swoimi myśliwcami?" powtórzył szeptem, za mistrzem Rancisisem. Tego było już za wiele. Czy to możliwe, że Mistrz Jedi, członek Rady Jedi, uchodzący za jednego z najlepszych taktyków wszechczasów mógł tak... zgłupieć? Weyttanin nie potrafił znaleźć innego określenia.
Na szczęście Bothański Jedi szybko wtrącił swoje pytania, bo Roan miał zamiar wywrzeszczeć swoje uwagi pod adresem tych... odchodów Hawkbata, udających taktyka. Długa wypowiedź Bothanina pozwoliła Roanowi się uspokoić i zebrać myśli.
-"Mistrzu Rancisis..."- zaczął powoli, rezygnując z epitetu, którego użył w myślach. Nadal szukał odpowiednich słów i argumentów, których mógłby użyć, żeby uratować Kamino. Obowiązek wobec Republiki pozwolił mu na chwilę zapomnieć o przeszłości i swoich problemach. Wcześniejszy wybuch gniewu, skupił jego umysł na celu. -"Mam nadzieję, że zdajesz sobie sprawę, że jeden Acclamator i 3 myśliwce Jedi to zdecydowanie zbyt mało, żeby powstrzymać jakiekolwiek siły szturmowe. Tym bardziej, że nigdy tak naprawdę nie zajmowałem się pilotażem i w walce w kosmosie moja użyteczność będzie zerowa."- Roan rozłożył ręce szeroko, dla podkreślenia efektu, ale też żeby dać sobie więcej czasu do namysłu -"Poza tym, nasze myśliwce wcale nie są najszybszymi jednostkami jakie posiada Republika. Acclamatory są najszybsze i to Acclamatorów brakuje Kamino do ocalenia. My możemy się zająć tą próbą sabotażu i wspomóc wysiłki obronne, ale we trzech, nie obronimy całej planety. Czy naprawdę, nikt do tej pory nie pomyślał, że walka nad Eriadu to tylko wybieg, żeby odciągnąć siły znad Kamino i uderzyć w nasz najbardziej czuły punkt?"- zapytał Roan, patrząc po zebranych -"Czy nikt nie zadał sobie pytania, co się stanie z wysiłkami wojennymi Republiki, gdy zabranie klonów? Powiem wam..."- dodał zniżając głos do teatralnego szeptu -"Obywatele Republiki będą musieli sięgnąć po broń. Będą zmuszeni walczyć i ginąć..."-
Roan przypomniał sobie pytania Bothańskiego Jedi i odwrócił się do niego:
-"Pozwól, że to ja odpowiem na Twoje pytania. W przypadku ataku Separatystów... w kosmosie nie obronimy się nawet przez kwadrans."- Sam wątpił, czy uda im się wytrzymać aż tyle. -"Walka na planecie zależy od tego, czego będą chcieli Separatyści. Jak na mój gust zależy im tylko na zniszczeniu zdolności produkcyjnych Kamino. Dlatego nie dojdzie do walk w miastach. Dojdzie natomiast do bombardowań orbitalnych, którym nie będziemy w stanie przeciwdziałać. Myślę, że wysłany tam sabotażysta, to nasze najmniejsze zmartwienie."- dodał, kończąc swoją i tak długą przemowę. Miał ochotę opuścić salę i ponownie zaszyć się w swojej komnacie. Nawet jeśli miało to oznaczać powrót do dręczących go koszmarów...
|
|
Powrót do góry » |
|
|
Kev Sei'cra
Rycerz Jedi
Dołączył: 21 Sie 2006
Posty: 75
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bothawui
|
Wysłany: Śro 14:37, 25 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
-Wydawało mi się, że Tipoca jest osłonięte polem siłowym odparł zaskoczony Kev. -W takim wypadku to właśnie sabotażysty musielibyśmy obawiać się najbardziej dodał, ponownie skupiając swoją uwagę na wyświetlanych informacjach. Próbował znaleźć wzmiankę o generatorze pola które - jak sądził - chroniło miasto.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry » |
|
|
Roan Shryne
Gość
|
Wysłany: Śro 14:53, 25 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
Roan postanowił zachować się dość sugestywnie i słychając Bothanina uniósł prawą brew. Musiał przyznać w duchu, że zapomniał o tarczy, ale nie miało to nawet najmniejszego znaczenia. Zamiast krytykować, postanowił spokojnie wyjaśnić. Wziął głęboki wdech.
-"Nawet jeśli jest chronione, to zanim dolecimy, to może już nie być."- zaczął -"Ale możliwości nas chyba niezbyt interesują. Dlatego mam dla Ciebie dwa pytania."- Roan mówił, nie wykonując żadnych gestów -"Czy wszystkie miasta są chronione polami siłowymi? Czy sądzisz, że pola są nieprzenikalne, zważywszy na potencjalne bombardowanie orbitalne?"-
|
|
Powrót do góry » |
|
|
Obi-Wan Kenobi
Mistrz Jedi
Dołączył: 21 Sie 2005
Posty: 250
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 15:20, 25 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
Obi-Wan słysząc wypowiedzi, powiedział sobie w duchu"kolejne walki w przestrzeni kosmicznej", "za dużo ich"... Mistrz Kenobi rozmyślał każde wypowiedziane tutaj słowo. Po ostatniej wypowiedzi Roan'a rzekł:
- Uważam, że Mistrz Shryne może mieć sporo racji... Jest bardzo prawdopodobne, że bitwa nad Eriadu ma za zadanie odciągnąć flote republiki od planety Kamino, która teraz jest, moim zdaniem, bezbronna. Co więcej może uda nam się powstrzymać sabotażyste, jednakże tarcze w końcu ulegną naporowi dział separatystów, jeśli do tego bombardowania dojdzie, bo być możliwe że nad Eriadu jest spora flota Separatystów. Ponadto, póki co nie posiadam swojego myśliwca, został poważnie uszkodzony i nie został jeszcze naprawiony od ostatniej misji. -
Obi-Wan chciał już kończyć, ale nagle dodał:
-Jeśli mamy utrzymać Kamino przed naporem separatystów, będziemy musieli otrzymać wsparcie maksymalnie do 24 godziń od naszego przybycia, bo inaczej separatyści mogą być szybciej, a wtedy nie utrzymamy Kamino jedym Acclamatorem...-
Mistrz Jedi po wypowiedzi zaczął rozważać, głaszcząc swą bródkę. Zastanawiał się nad sytuacją Kamino i ewentualnymi posunięciami Separatystów.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry » |
|
|
Kev Sei'cra
Rycerz Jedi
Dołączył: 21 Sie 2006
Posty: 75
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bothawui
|
Wysłany: Śro 17:36, 25 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
Kev przetrawił usłyszane informacje. W końcu odpowiedział: -Czyli, mistrzu Shryne, mistrzu Kenobi... Wasza odpowiedź na moje pytanie brzmi "nie wytrzymamy ani chwili" jeśli nad Kamino pojawi się flota Separatystów. Mistrzu Rancisis zwrócił się do Thisspiasianina. -Muszę przyznać, że zgadzam się z nimi. I chociaż na Kamino stacjonuje wiele klonów na różnych etapach szkolenia to nie zdadzą się na wiele. Wysyłasz nas na samobójczą misję... Chyba, że Republika zareaguje szybciej niż wynika to z twoich słów... albo masz jakiegoś asa w rękawie dodał z błyskiem w oku.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry » |
|
|
Brian Solo
Porucznik Republiki
Dołączył: 26 Sty 2006
Posty: 110
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Korelia / Wastelands ;]
|
Wysłany: Śro 19:25, 25 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
Brian nie spodziewał się takich sporów wśród Jedi. To co widział nie przypominało łagodnej dyskusji, tylko burde przeniesioną żywcem z galaktycznego senatu. Jak oni mogą poddawać w wątpliwość rozkazy swoich przełożonych, tzn Rady. Zresztą co do transportu, to z tego co wiedział Brian, Mistrz Kenobi dotarł na Kamino myśliwcem. A Solo właśnie w ich pilotowaniu słynął.
- Mistrz Kenobii ma rację. Jednak co do kwestii tarcz, to wytrzymają nawet kilkutygodniowy ostrzał jednego okrętu. Poza tym po co zwracać na siebie uwagę lecąc dużym statkiem? Jeżeli chodzi o mnie, to nie boję się od razu rozpocząć infiltracji kaminoańskiego kompleksu w poszukiwaniu sabotażystów. Posiłki klonów mogą dołączyć w późniejszej fazie misji - porucznik wygodniej usiadł w fotelu. - Jeżeli jednak wolicie zaczekać, nie ma sprawy.
Brian spojrzał na Shryne'a. Za dużo w nim agresji jak na Jedi. Będę cię miał na oku, chłopcze.
Panowie... proszę o uwagę.
a) Mówiąc "oddziały" Oppo Rancisis miał na myśli zastępy klonów, których na samym Kamino jest niezliczona ilość a zatem nie trzeba ich wysyłać. Wspomniał za to o okrętach - posiłkach, w postaci... jakiej to już zobaczycie.
b) Posta napiszę jutro, bowiem dzisiaj dopadł mnie nawał pracy. Wybaczcie.
Edit by Brian: Wybaczamy
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Brian Solo dnia Śro 20:43, 25 Paź 2006, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry » |
|
|
Roan Shryne
Gość
|
Wysłany: Śro 19:58, 25 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
Nie mylił się, pierwsze wrażenie było słuszne. Mężczyzna, pilot Republiki, był żałosny. Odwrócił się do niego i zmierzył wzrokiem, zastanawiając się ile może mieć lat. Nie wyglądał na niedoświadczonego, a jednak zachowywał się jak młokos. Zastanawiał się czy go usadzić, ale po chwili zrezygnował z tego pomysłu.
-"Kilkutygodniowy ostrzał jednego okrętu."- parsknął -"A jeśli przyleci flota w postaci 12 okrętów, to skóci ten czas do ilu? Siedmiu godzin? Kto wogóle atakuje planety jednym okrętem?"- Roan czuł jak znowu narasta w nim frustracja i złapał głębszy oddech. "A kto broni ich jednym?" pomyślał. Miał ochotę kontynuować tyradę, ale powstrzymał się. -"Posiłki klonów, nie będą potrznebne, przynajmniej klonów żołnierzy. W końcu lecimy na Kamino. Potrzebne będą okręty wojenne. Poza tym, co z tego, że teraz poczekamy na zorganizowanie kilku Acclamatorów, jak dzięki nim dolecimy tam szybciej niż w myśliwcach?"- dodał już niemal całkiem spokojny. Złapał kolejny głęboki oddech i odwrócił się do Mistrza Rancisisa.
-"Może udało by się oddelegować dwa okręty znad Kuat? Stocznie i tak są doskonale bronione, a poza tym znajdują się tam zapewne okręty, które są w trakcie naprawy. Będą mogły wspomóc obronę w razie gdyby celem ataku nie okazało się Kamino."-
Miał nadzieję, że Oppo zgodzi się na ten pomysł. Znacznie ułatwiłby eventualną obronę Kamino i pozwolił Jedi skupić się na problemie sabotażysty. W końcu jeden Separatysta, nawet szkolony w posługiwaniu się Mocą i mieczem świetlnym, nie powinien stanowić zagrożenia dla trzech Jedi. A może mógł?
[off]
a) mówiąc oddziały Oppo mógłbyć bardziej specyficzny, eskadra myśliwców też jest oddziałem
b) nie ma sprawy
c) transportowiec, który to niby miałby wszystko spowalniać... well Acclamator I to okręt do transportu piechoty, a jeśli mnie pamięć nie myli to ma hyper 0.6. Delty zaś mają 1.0 z hyper ringiem. Co i tak nie jest problemem, bo klonów nam nie potrzeba, a okręty bojowe. Tak czy siak, w Acclach będzie szybciej.
Rzecz w tym.. że nie ma wolnych Accli, a inne okręty są wolniejsze... ech, muszę następnym razem to rozbić na więcej szczegółów...
[/off]
|
|
Powrót do góry » |
|
|
Brian Solo
Porucznik Republiki
Dołączył: 26 Sty 2006
Posty: 110
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Korelia / Wastelands ;]
|
Wysłany: Śro 20:59, 25 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
Brian spojrzał na Shryne'a i odpowiedział mu życzliwie, uśmiechając się najserdeczniej jak tylko jego aktorskie umiejętności mu pozwalały:
- Ja podałem tylko przelicznik, Mistrzu Shryne. Oczywiście, że istnieje możliwość pojawienia się floty, która przebije osłonę...
Solo dokończył w myślach: ...a wtedy będę się cieszył, że umrzesz razem ze mną ty cholerny gnojku.
Solo patrzył z jaką miną Jedi tłumaczył mu okoliczności ewentualnego ataku. ,,Kto by atakował planetę jednym okrętem?". No pewnie, ale kto broni planety jednym okrętem?
Miałem rację, człowiek Mocy pokazuje pazurki... - pomyślał Brian spoglądając krzywo na rozmówce.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry » |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
|
|
|
|
|