FAQ Zaloguj
Szukaj Profil
Użytkownicy Grupy
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Rejestracja
Retrospekcja: Łowca w strugach deszczu
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 5, 6, 7 ... 9, 10, 11  Następny
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Forum Rise of the Empire RPG Strona Główna » Archiwum Zgrywa » Retrospekcja: Łowca w strugach deszczu
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Samuel Silverword
Spam Lord



Dołączył: 21 Sie 2005
Posty: 299
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: ZADUPIE

 Post Wysłany: Śro 23:30, 15 Lut 2006    Temat postu:

Speedery. Brr...nie lubiał tych pojazdów. Hmm...po głębszym zastanowieniu się, Samuel stwierdził że jedyny "pojazd", jaki lubi, to jego własne nogi.
Ale niestety, dzisiaj musiał pędzić na tym czymś...
Rano, tak jak sobie obiecał, wstał kilka godzin wcześniej-poranna toaleta nieco trwa, ale jakie efekty daje! Był (przynajmniej przed wpakowaniem się na speeder) dokładnie uczesany, czysty, ubranie miał co oczywiste wyprasowane i ogólnie "idealnie przygotowane", Woda Bothańska też miała swoje zastosowanie (tym razem w odpowiednich ilościach). Niestety, tego dnia bardziej przydałby mu się chyba poradnik przetrwania w dziczy...
Gdy byli już na miejscu, ukłonił się (łatwiej chyba podawać, komu on sie nie ukłonił, niż komu się ukłonił) Avikowi.
A gdy obejrzał co za wierzchowca ma...
Zły dzień.
Ale trzeba zachować pozory.
Uśmiechnął się więc.
- To będzie dla mnie czysta przyjemność, Mistrzu Aviku.
Pogłaskał jakiegoś z tych...ee...gadów. Postarał się, wykorzystując Moc, powoli wpływać na stworzenie, sprawiać by było przyjazne, by było posłuszne.
A robił to głaszcząc te...ee...wierzchowce.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Ki Adi Mundi
Gość







 Post Wysłany: Sob 23:28, 18 Lut 2006    Temat postu:

Pierwsze próby poskromienia wierzchowców były trudne, Terrapody nie zważając na sygnały Mocy ani słowne napomnienia tudzież subtelne kuksańce wchodziły do wody nie bacząc na swoich nowych jeźdźców, w końcu zarówno dzięki sugestiom starca jak dostrojeniu ze zwierzakami trójka Jedi opanowała sztukę na tyle aby móc w miare swobodnie kierować czworonogami.

Po uporaniu się z tą przejściową trudnością, zgodnie z wolą Mistrza Mundiego wyruszyli w poszukiwaniu Caspera, który wedle informacji Avika zapuścił się na mokradła.

Całe zadanie choć przypominało trochę dziecinną grę w podchody lub chowanego, okazało się nie tak proste. Casper zdawał się swego czasu wybierać taki szlak aby zostawiać jak najmniej śladów. Czasami też wybierał drogę przez środek jeziora.

Padawani nie tylko musieli śledzic który z napotkanych śladów może należeć do gada Caspera ale i uważać co by samemu się nie zbudzić, co w gęstych mokradłach nie było łatwe. Nieraz uciekający wybierał drogę przez środek jeziora, co nie dość że wymagało podążenia tą samą drogą, ale i pokierowania się Mocą.

Trasą okazałą się być też długa i zważywszy, że prawie całą spędzili w mokrych ubraniach, gdyż w momencie pokonywania jeziora i jeździec znajdował się do żeber w wodzie, do tego w dusznym lesie, pełnego latającego robactwa, każdy inny wędrowiec straciłby zapał, ale nie Jedi - trening.

W końcu i Casper się odnalazł, budząc zarówno radość Jedi jak i satysfakcje gdyż i on był przemoczony i umorusany, więc cała piątka mogła powrócić na farmę.

casper był bardzo młodym człowiekiem, wedle jego relacji urodzonym na Alderaanie, jego ojcem był Avik i będąc dzieckiem przez wiele lat pomagał przy farmie, jednak wkraczając w dorosłość obrał inną drogę, zdecydował się na naukę w Akademii aby zostać pilotem, nawet jeśli nie najlepszym w galaktyce to przynajmniej znającym swój zawód. Niestety ciemnowłosy młodzian miał wadę - był zafascynowany Jedi, uważał iż tylko za ich sprawą Republika nie uległa Separatystom - w związku z czym przez drogę powrotną zamęczał Padawanów licząc iż ci opowiedzą mu o bohaterskich czynach jakich dokonali i o legionach mrocznych Jedi, którzy padli pod ich mieczami - trening.

Słońce już nabrało czerwonej barwy - czyżby miało następnego dnia padać - gdy czwórka jeźdźców i Luna na śmigaczu zbliżali się do farmy. Przejechali przez brame farmy, jednak coś im nie pasowało, towarzyski Avik powinnien wybiec im na spotkanie, jednak farma wydawała się być pusta - martwa - ktoś z nich nawet stwierdził:
- Mam złe przeczucia...
 Powrót do góry »
Uriel Khaan
Rycerz Jedi



Dołączył: 16 Lis 2005
Posty: 368
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Nar Shaddaa

 Post Wysłany: Nie 0:54, 19 Lut 2006    Temat postu:

- Mam złe przeczucia…- mruknęła Uriel zeskakując z gada. Ta cisza… Była dziwna, jakby…pochłaniająca wszystko dookoła. Przez chwilę dziewczyna pomyślała, że może to przez Casper'a. Chłopak nawijał całą drogę, może przez ten krótki czas odzwyczaiła się od błogiej ciszy i to co teraz się dzieje jest normalnością, ale nie… Coś tutaj było nie tak jak powinno.
- Casper, zaczekaj tutaj… Sam, zostaniesz z nim, ok.?- zwróciła się spokojnie, ale stanowczo do Silverworda. Do Luny nic nie odpowiedziała bo dziewczyna i tak postąpi jak będzie chciała.- Artemisie… Mógłbyś…?- spytała mężczyzny w masce, nawet nie dokańczała zdania tylko wskazała głową w stronę farmy.

Zdjęła kaptur z głowy i odpięła klingę miecza od pasa. Nie chciała aby ktoś, albo w gorszym przypadku COŚ zaskoczyło ją bez broni.
- Chyba lepiej będzie jak cześć zaczeka tutaj… Albo lepiej się gdzieś się ukryje… Coś tu jest nie tak. Luna… Zrobisz mi raz przysługę i zostaniesz razem z Sam’em i chłopcem? W imię znajomości.- powiedziała w stronę kobiety.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Uriel Khaan dnia Nie 11:57, 19 Lut 2006, w całości zmieniany 1 raz
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Artemis
Padawan



Dołączył: 29 Sty 2006
Posty: 104
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Couruscant

 Post Wysłany: Nie 1:50, 19 Lut 2006    Temat postu:

Artemis spoglądał na farmę. Zdecydowanie coś tu było nie tak. Może ta złowieszcza cisza, może coś subtelniejszego. Nie potrafił teraz tego stwierdzić. Z zamyślenia wyrwała go Uriel Khaan, która jak zwykle pierwsza podjęła decyzję co zrobić. Przez chwilę siedział jeszcze na swym wierzchowcu wpatrując się w dziwnie tajemniczą teraz farmę po czym bez słowa konsultacji zszedł z niego. Musiał przyznać, że stąpnie własnymi nogami po stałym gruncie było dla niego miłą odmianą po tym jak większość dnia spędził na nie tak bardzo wygodnym grzbiecie wielkiego jaszczura. Rozprostował się, po czym również bez słowa podążył za młodą padawanką. Dotknął z przyzwyczajenia rękojeści swoich mieczy świetlnych gdy zbliżał się do farmy, lecz póki co nie widział powodu używania ich. Spokojnym tempem zbliżał się coraz bardziej do celu. Nie obchodziło go co robią padawanowie za nim. Uznał, że nie będą potrzebni. To będzie szybki zwiad.
Spuściwszy głowę odezwał się do Uriel grobowym tonem.
-Jeżeli zechcesz, ja mogę iść pierwszy.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Luna Jade
Gość







 Post Wysłany: Nie 9:59, 19 Lut 2006    Temat postu:

Luna nie przejmowała się ciszą. Nie pierwszy raz była w takiej sytuacji.
-Uriel- zwróciła się do dziewczyny- przecież wiesz, że nie zostanę, nie lubię jak omija mnie cała zabawa
Padawanka odpięła miecz, lecz go nie włączyła
-Zabawę czas zacząć
Po tych słowach rzuciła się pędem do farmy po drodze włączając miecz.
Luna była w swoim żywiole; zawsze rzucała się w środek potencjalnego niebezpieczeństwa i nie dbała o to, co sądzą inni. Po kilkudziesięciu metrowym sprincie znalazła się na owej farmie, lecz nadal trzymała wyłączony miecz. Zaczęła powoli, ale stanowczo robić kroki w stronę jednego z budynków. Coś jej mówiło, żeby uważała, lecz zignorowała to
~Idziecie czy będziecie się tak gapić~
 Powrót do góry »
Samuel Silverword
Spam Lord



Dołączył: 21 Sie 2005
Posty: 299
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: ZADUPIE

 Post Wysłany: Nie 11:30, 19 Lut 2006    Temat postu:

Samuel nie był w dobrym humorze, czego przyczyną było zapewne to, iż cała jego poranna praca poszła w błoto...nie chciało mu się nawet zbytnio gadać z tym Casperem, jak już go pochwycili.

W dodatku, na farmie, zamiast czekać na nich z ciepłym posiłkiem i czymś tam jeszcze, Avik gdzieś zniknął. Świetnie.
Zlazł z gada (na dzisiaj miał ich definitywnie DOŚĆ), po czym odpowiedział Uriel
- Zostawać...a po co mielibyśmy zostawać? Bardziej przydamy się tam niż tu, a Casperowi nie grozi raczej duże niebezpieczeństwo z Jedi...ale skoro tak bardzo mnie PROSISZ, bym z nim został, to skoro tak...
W między czasie, Luna już szarżowała. Głupia dziewczyna...Samuel nie rozumiał, jak można być tak lekkomyślnym i w ogóle.

Sam podniósł jedną ręke, by w razie czego móc "zniechęcić" ewentualnego napastnika szturchańcem Mocą czy jakąś inną sztuczką, po czym począł się wczuwać w Moc-spróbował odnaleźć jakieś żywe, ludziopodobne istoty w okolicy.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Samuel Silverword dnia Nie 12:25, 19 Lut 2006, w całości zmieniany 1 raz
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Uriel Khaan
Rycerz Jedi



Dołączył: 16 Lis 2005
Posty: 368
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Nar Shaddaa

 Post Wysłany: Nie 12:18, 19 Lut 2006    Temat postu:

Dziewczyna westchnęła cicho patrząc jak Luna biegnie w stronę farmy.
- Z takim podejściem to ona długo nie pożyje…- powiedziała pod nosem, a następnie zwróciła się do Artemisa:
- Nie, lepiej jak nie będziemy się rozdzielać. Chłopiec będzie bezpieczny z Sam’em… Oczywiście jeżeli Sam nie zagada go na śmierć.- dodała z uśmiechem zerkając na padawana i chłopca, a następnie podbiegając cicho do Artemisa, starając się zrównać z nim kroku. W dłoni trzymała miecz świetlny, nie włączony, ale gotowy na wypadek ataku.

Nagle naszła ją dziwna myśl, że może to część treningu, ale nie… Dziewczyna szybko zdławiła ową myśl w zarodku. Chociaż… Wszystko jest możliwe.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Ki Adi Mundi
Gość







 Post Wysłany: Nie 12:41, 19 Lut 2006    Temat postu:

Samuel stojąc bzpiecznie przy bramie gdy reszta jedi rozpoczeła poszukiwania skupił się na otaczającej całą farmę aurze Mocy. Zbadał najbardziej na lewo wysunietesię lądowisko wraz ze znajdującym się za nim warsztatem i garażem, następnie skupił się na przylegającym do lądowiska nowym budynku, przy którego dzwiach wyczuł jedynie żywiołową aurę Jade, za L-kształtnym nowym budynkiem był stary, drewniany domek, w którym... nie nie w nim, lecz jakby pod spodem wyczuwał coś żywego i sądząc po rozmiarach mógł być to człowiek! Na wszelki wypadek skoncentrował swoje na zmysły na będącym najbardziej na prawo jeziorze i troszkę z tyłu stajniami, jednak tam poza wielkimi odbiciami kilku Gundi nic nie wyczuł.
~"A więc w domku"

Tymczasem Uriel oraz Artemis gotowi do ataku lub obrony kierowali się w stronę lądowiska, a Luna stałą przy dzwiach nowego budynku trochę zdzwiona, że - znowu - nikt nie zwraca na nią uwagi...
 Powrót do góry »
Samuel Silverword
Spam Lord



Dołączył: 21 Sie 2005
Posty: 299
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: ZADUPIE

 Post Wysłany: Nie 16:29, 19 Lut 2006    Temat postu:

Ha! Po raz kolejny Samuel udowodnił, iż przemyślane działania, poprzedzone zdobyciem odpowiednich informacji są lepsze niż, jakże prymitywna i barbarzyńska, szarża!

Teraz jednak musi wskazać błądzącym dziecią odpowiedni kierunek, w końcu oni nie pomyśleli tak jak Samuel o tym, by sięgnąć w Moc.
Postarał się wysłać im telepatyczną wiadomość, nie w formie słów, ale...uczucia, powinności?...udania się do tego budynku.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Artemis
Padawan



Dołączył: 29 Sty 2006
Posty: 104
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Couruscant

 Post Wysłany: Nie 17:19, 19 Lut 2006    Temat postu:

Artemis tworząc parę z Uriel szli powoli. Widząc teraz dokładnie iż oprócz zwierząt nie ma tutaj nikogo przystanął w miejscu. Chciał zaproponować, żeby się rozdzielili i każdy spenetrował inny dom, lecz zobaczył, iż Luna już to robi, więc z powrotem odwrócił się i ruszył przed siebie. Nie wiedział czemu nie ma tutaj właściciela farmy, lecz prawdę mówiąc niewiele go to teraz obchodziło. Myślami był zupełnie gdzieś indziej. I wtedy poczuł impuls. Dziwny, pełen samozadowolenia i wyższości impuls Samuela Silverworda, który najwyraźniej naprowadzał go na chatkę. Nawet nie odwracając się uniósł rękę do góry i machnął nią dając do zrozumienia Samuelowi, że otrzymał impuls. Spojrzał pobieżnie na partnerkę chcąc zbadać czy również poczuła impuls, po czym nie czekając na rozwój sytuacji ruszył szybkim, zdecydowanym tempem w stronę chatki.

Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Uriel Khaan
Rycerz Jedi



Dołączył: 16 Lis 2005
Posty: 368
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Nar Shaddaa

 Post Wysłany: Nie 18:29, 19 Lut 2006    Temat postu:

Dziewczyna jedynie siłą woli powstrzymywała się przed otworzeniem ust i zaczęciem gadać o… czymkolwiek byle tylko przerwać tą okropną ciszę, martwą ciszę panującą na farmie.

I nagle…

Poczuła impuls. Sądząc po tej niespotykanej aurze samouwielbienia, zadowolenia i ogólnej radości z siebie poznała, że należał on do Silverworda. Kątem oka dostrzegła, że Artemis też go odebrał i już ruszył do chaty, ale ona postanowiła zostać. Może na lądowisku też coś znajdzie.

Dla pewności włączyła swój miecz świetlny, fioletowe ostrze z charakterystycznym sykiem rozjaśniło wieczorne ciemności. Uważnie lustrując okolice i przyświecając sobie promieniem miecza zaczęła rozglądać się w poszukiwaniu choćby najmniejszego śladu. Jednocześnie starała się być w stałej łączności za pomocą Mocy ze swoimi towarzyszami.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Ki Adi Mundi
Gość







 Post Wysłany: Nie 18:42, 19 Lut 2006    Temat postu:

Ostatecznie Jedi podzielili się na cztery grupy i każdy starał się wypełnić woje zadanie, Samuel zajął strategiczną pozycje przy śmigaczu Luny oraz Terrapodach, które pod jego czujnym okiem skubały trawę oraz spoglądały tęsknie na nie tak dalekie jezioro, młodzieniec obserwował też Caspera, jednak ten nie zamierzał robić nic dziwnego ani znaleźć się z nienacka w opałach, zatem młodemu padawanowi pozostała konteplacja ślicznego zachodzu słonca. Tymczasem Luna i Artemis postanowili zbadać nowy i stary budynek mieszkalny, gdy Uriel biegiem skierowała się na lądowisko...

***

Lądowisko było jakieś sto metrów od głównych zabudowań, w tamtej chwili nie było w nim nic niezwykłego, ot jakieś 400 metrów kwadratowych równiejszego gruntu, zapewne pod warstwą błota wzmocnione balami drewna bądź betonem. Z jednej strony lądowiska znajdował się warsztat i garaż, obok którego stały ich 3 śmigacze. Troszke zawiedziona Uriel spojrzałą na puste lądowisko - chyba nic tu nie ma - i ze smutkiem opuściłą głowę... W miejscu gdzie stałą choć trochę zamaskowany przez trawę i błoto widoczny był metrowej średnicy odcisk w kształcie litery H. Zdziwiona obeszła znalezisko - Jeśli jest jeden gdzieś powinnien być drugi - i zaczeła iść w kierunku który wydawał się jej słuszny, 1...2...3... 20 kroków! I znalazła następny taki sam odcisk, zaintrygowana pochodziłą jeszcze po lądowisku, aż odnalazła następny równoległy komplet śladów mniej więcej 14 kroków od poprzednich, dalsze badanie doprowodziły do odkrycia dość wyraźnej lini na ziemi, od której odbiegały kolejne ślady, wyraźne ślady jednego człowieka, oraz jeszcze jakieś, troszke większe w kształcie litery H. Gdzieś ze strony zabudowań usłyszała strzały...

***

Luna śmiało wkroczyła do nowego budynku, za dzwiami znajdował się korytarz po którego drugiej stronie znajdowały się dzwi - zapewne na podwórze, jednak w środku długości korytarza były również przejścia na obydwie strony podeszła do nich, zajrzała do jednego z pokoi:
Nic - biurko z krzesłem, kanapa, gdzieś w tle łóżko - zajrzała do drugiego wyraźnie większego, zapewne pełniącego funkcje salonu, weszła do środka, pare foteli, kanapa, koloprojektor, regał z książkami - widać rodzina ceniłą tradycyjne rozwiązania. Nagle usłyszała jakiś metaliczny szczęk dobywający się zza winkla, trzymając miecz w pogotowiu spojrzałą za róg i zobaczyła dwumetrowego droida, o dość topornej człekokształtnej budowie, zamiast jednej ręki miał groźnie wyglądające ostrze a zamiast drugiej potrójny laser, popatrzyła na niego - i on też na nią popatrzył...chwilę później powietrze przecieły pierwsze strzały.

***

Artemi pewnym krokiem zmierzał w stronę starego domku, wedle sygnałów Samuela tam powinnien być Avik, nawet gdy podszedł bliżej sam zaczął wyczuwać bijące pod ziemią życie. Przyjrzał się konstrukcji, musiał przyznać że miałą swój urok, dwuspadowy dach, ściany z drewnianych bali, oraz takież dzwi, z których każdej strony było duże okno przesłonięte firankami, mimo firanek dojrzał za oknem jakiś ruch... i wtedy szkło eksplodowało, z każdego okna wyleciały dziwne kule o mniej więcej 30 centymetrowej średnicy, powietrze wypełniło się dźwiękiem pracujących repulsorów, pokrążyły wokół Artemisa i zaczeły i otworzyły ogień...

***

Tymczasem Samuel podziwiał widoki i wysłuchiwał komentarzy Caspera:
- Dobry plan, najpierw wysłałeś ich na przespiegi a gdy znajdą coś groźnego ty ruszysz z pomocą - nagle usłyszeli odgłosy walki, Casper spojrzał w stronę zabudowań - Chyba nadszedł ten moment kiedy znaleźli coś groźnego...
 Powrót do góry »
Luna Jade
Gość







 Post Wysłany: Nie 19:01, 19 Lut 2006    Temat postu:

Luna w ostatniej chwili złożyła się do salda do tyłu, przez co uniknęła trafienia. Lądując na nogach włączyła miecz
-Zabawa się zaczyna- powiedziała z wyczuwalną satysfakcją w głosie
Ponownie wkroczyła do pomieszczenia odbijając ze znudzeniem strzały
Za pomocą mocy podniosła fotel i rzuciła nim w stronę robota
-Jedz to
Następnie zrobiła obrót o 360 stopni w powietrzu lądując w pobliżu robota, przykucnęła, aby z całą siłą wbić mu miecz w korpus
-Ha, jak się czujesz teraz- odezwała się do robota z lekką niechęcią, chociaż bardziej pasowałoby tu określenie nienawiścią
 Powrót do góry »
Artemis
Padawan



Dołączył: 29 Sty 2006
Posty: 104
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Couruscant

 Post Wysłany: Pon 16:06, 20 Lut 2006    Temat postu:

Artemis stał nieruchomo przed drewnianym domem, a wokół niego latały złowieszczo dziwne kule, które najwyraźniej się zsynchronizowały, tworząc wokół niego pierścień, który nie dawał mu żadnej drogi ucieczki. Rycerz stał tylko pośrodku bezbronny, z mieczami świetlnymi przypiętymi do pasa i głową opuszczoną w dół. Niezależnie w którą stronę zacząłby biec i tak kule blisterowe pociski zapewne by go dosięgły. Zamknął oczy. Jego ręce z mieczami świetlnymi w dłoniach poszybowały w górę, a świetlne ostrza rozbłysły dokładnie w chwili kiedy uderzyły w nie pierwsze pociski. Czerwone i fioletowe ostrza przecinały błyskawicznie powietrze raz po raz odbijając coraz to nowe nadlatujące pociski. Artemis rozpoczął rozpaczliwy taniec, w którym chociaż jeden błąd, albo to, że okazał się za wolny doprowadzi go do śmierci. Starał odciąć się od zmęczenia które ogarniało pomału jego mięśnie podczas wykonywania rozpaczliwych cięć i uników. Nie wiedział dokładnie ile jeszcze tak wytrzyma, każdy kolejny pocisk był coraz bliżej niego, każdy jego unik był coraz mniej zwrotny a z każdą kolejną sekundą droidy kule zwężały pierścien koło niego.

Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Uriel Khaan
Rycerz Jedi



Dołączył: 16 Lis 2005
Posty: 368
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Nar Shaddaa

 Post Wysłany: Wto 18:26, 21 Lut 2006    Temat postu:

A cóż to? Ślady…? Jeden… Drugi, trzeci, następny… Człowiek, roboty… Dziwne.

Uriel krok za krokiem znajdywała coraz to nowe ślady, ale nagle z rozmyślań wyrwał ją strzał. Jeden, zaraz potem drugi i następne. Przez chwilę stał tylko, nasłuchując, ale szybko otrząsnęła się z zadumy. Przecież to może być coś groźnego…

Zaczęła biec, mocą przyspieszając swoje ruchy, dzięki czemu w mgnieniu oka znalazła się przy miejscu do którego kazał im iść Silverword. Roboty. Małe, hałaśliwe roboty. Jak ona nie znosiła robotów…

Wyciągnęła jedną rękę przed siebie i starała się wyczuć maszyny, wysyłając ku nim fale mocy, która (w co głęboko wierzyła) miała choć część na chwilę zatrzymać, a może nawet wyłączyć… Jeśli tylko odpowiednio się skupi… Cisza… Myśl o robotach, myśl o maszynach… komputery, maszyny, roboty droidy… Myśl!


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Samuel Silverword
Spam Lord



Dołączył: 21 Sie 2005
Posty: 299
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: ZADUPIE

 Post Wysłany: Wto 20:15, 21 Lut 2006    Temat postu:

Samuel delektował się zachodem słońca, wysłuchując gadki-szmatki Caspera.
Było pięknie, nie musiał nigdzie nadstawiać karku, brodzić w błocie...jedyny minus to był ten Casper. Ale da się przeżyć.
Niestety, nic nie jest wieczne.
Raj przerwały...strzały? I oczywiście Casper.
- Ależ wszystko pod kontrolą, drogi Casprze! Przecież Jedi wszystko robią wedle planu, prawda? Wszystko idzie zgodnie z planem...
Wszyscy poza Luną...
Coś mu podpowiadało, iż...dzieje się coś niebezpiecznego z Luną?
Normalnie zostawiłby ją samej sobie (niech sobie barbarzyńska kobieta radzi sama!), ale to było takie...niepokojące.
- Casprze, uważaj na siebie, zaraz wrócę...lub możesz iść za mną...
Szybko skierował się tam, skąd dochodziły najbliższe strzały...
Do miejsca, w którym, jak zobaczył, Luna toczyła walkę z droidem!
I oczywiście używała miecza. Cóż za barbarzyństwo...
On zrobił coś innego.
Skupił się, wczuł się w Moc...chciał sięgnąć swym umysłem do wnętrza droida, poczym szybko i sprawnie uszkodzić coś, co uzna za podstawę działania maszyny...


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Żbik
Wredny kocur



Dołączył: 21 Lut 2006
Posty: 777
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Z Twojego najgorszego koszmaru

 Post Wysłany: Śro 0:39, 22 Lut 2006    Temat postu:

Fotel poszybował w stronę robota, choć nie leciał z oszałamiającą predkością siła uderzenia była wystarczająca aby maszyna straciła równowagę i przewróciła się w tył z hukiem uderzając o podłoge. Robot gniewnie zatrzeszczał a w obiektywach błysneły diody. Podbierając się ramieniem z kolcem robot starał się podnieść... Tymczasem Luna wyskoczyłą robiąc w powietrzu piruet - i to był bład. Chwila w czasie której Padawanka znalazła się tyłem do maszyny wystarczyła aby ten puścił serię w jej stronę - trafił!

Luna padła na ziemię, miała wrażenie iż jej plecy płoną, jednak było to tylko złudzenie, choć strzał mógł wypalić w niej dziurę spowodował jedynie rozległe poparzenia i niewyobrażalny ból. Dziewczyna leżała się na ziemi niezdolna do jakichkolwiek działań, jej ciało przepełniał ból... i gniew!

Robot wstał i podszedł do wijącej się z bólu dziewczyny, w pokoju oprócz pracujących tłoków i silników słychać było dźwięk ładującego się paralizatora, malutkie wyłądowania przebiegły po ostrzu. Dźgnął! Niezbyt mocno ani głeboko, jedynie na tyle aby po nodze padawanki popłyneła strużka krwi, oraz aby porazić ją silnym ładunkiem. Jego obiektywy popatrzyły przez chwilę na przeciwnkia jak chciał się upewnić czy ofiara zostałą sparaliżowana, dla pewności dźgnął ją jeszcze raz i uniósł łeb w poszukiwaniu następnego celu.

I wtedy wkroczył Samuel, jednak natychmiast przystanął jakby chciał się na czymś skoncentrowac. Robot również zatrzymał się spoglądał to na przybysza to na swój były cel. I już chciał zrobić krok w stronę przybysza, gdy z jego trzewi dobiegł trzask i robot nie mógł poruszyć kończynami. Coś wewnątrz zaskwierczało, jednak utrata kilku podzespołów nie mogła powstrzymać tak skomplikowanej maszyny. Jego zbrojne ramię pozostało sprawne, a potrójny blaster skierował się w strone przybysza...

Na ziemi leżała Luna sparaliżowana strzałem i ładunkiem paralizatora. Czuła Ból, Moc i Gniew...

***
W tym samym czasie na dziedzińcu Artemis toczył rozpaczliwą walkę z wściekle krążącymi i atakującymi Kulami. Kule najwyraźniej zsynchronizowane nieustanie starały się znaleźć z dwóch stron wojownika i gdyby nie dwa miecze Jedi dawno by padł trafiony promieniem w plecy. Nagle zdarzyło się kilka rzeczy równocześnie: Artemis spostrzegł Uriel, która dotarła z lądowiska a teraz stała na skraju placu koncentrując się na czymś, jednocześnie jedna z kul przystaneła i zawisneła nieruchomo jakieś 3 metry nad ziemia. A w tym samym czasie rozległ się trzask ze strony drewnianych dzwi, ich powierznia była rozrywana przez stalowy kolec, przez utworzoną szramę zajaśniały czerwone diody...


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Samuel Silverword
Spam Lord



Dołączył: 21 Sie 2005
Posty: 299
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: ZADUPIE

 Post Wysłany: Śro 9:26, 22 Lut 2006    Temat postu:

Choć zbrojne ramię maszyny już kierowało się ku Samuelowi, on miał przewagę-mógł się nadal ruszać, a jego przeciwnik...nie. A unieruchomiony droid=martwy droid. No i nim w ogóle zaczął kierować swoje ramię ku Jedi, minęła chwila, którą wykorzystał.
Miał kilka możliwości...
Nie przerywał koncentracji Mocy, tym razem chciał uderzyć siła Mocy, skupioną siłą Mocy, w droida...
Wysilił całą swoją silną, potężną i doskonale wytrenowaną (przynajmniej w mniemaniu Samuela) wolę w tym celu. Wyobraźił sobie, jak potężny podmuch, którego jest sprawcą, odrzuca maszynę, już przy samym uderzeniu czyniąc jej poważne szkody, zaś przy uderzeniu o...coś, droid całkowicie się "nienadawał do użytku". Przynajmniej w jego wyobrażeniach.
Gdy już był gotowy, szybkim ruchem wyrzucił do przodu obie ręcę, wierzchem dłoni wycelowane w droida.
Może wtedy uderzy o ścianę i się roztrzaska, ujmując mu roboty?
Albo będzie bezradnie leżał, unieruchomiony-a wtedy wystarczy cięcie mieczem...i już, nie ma droida, nie ma problemu.
A Luna dostała to, co w jego mniemaniu, dostać powinna...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Samuel Silverword dnia Śro 20:09, 22 Lut 2006, w całości zmieniany 1 raz
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Luna Jade
Gość







 Post Wysłany: Śro 17:28, 22 Lut 2006    Temat postu:

Po upadku Luna nie wiedziała gdzie jest i co robi, czuła tylko olbrzymi ból. Chciała się podnieść, lecz przez jej ciało przeszedł silny ładunek elektryczny, który spotęgował ból. Łzy popłynęły po policzkach dziewczyny, czuła się taka mała i słaba, nic nie mogła zrobić. Myślała, że to już koniec, jednak wyczuwała czyjąś obecność...Silverwood...
-Samuel, pomóż mi...-odezwała się rozpaczliwym głosem
W akcie desperacji włączyła za pomocą mocy swój miecz; wycelowała i rzuciła w stronę głowy robota.
Dziewczyna dalej leżała na ziemi, paraliż jakby ustąpił, lecz ból na plecach został
 Powrót do góry »
Artemis
Padawan



Dołączył: 29 Sty 2006
Posty: 104
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Skąd: Couruscant

 Post Wysłany: Czw 20:10, 23 Lut 2006    Temat postu:

Dzięki padawance dla Artemisa pojawiła się szansa do wybrnięcia z tej sytuacji. Obecnie nie zwracał uwagi na trzask dobiegający ze strony domu. Obrócił się plecami do zawieszonej nieruchomo w powietrzu kuli i skrzyżował przed sobą ostrza w celu lepszego odparowania nadlatujących blasterowych pocisków które teraz nie mogły go zajść od tyłu. Będąc już dobrze ustawionym odepchnął się silnie nogami od trawiasto- błotnistego podłoża w kierunku zawieszonej kuli. Przeleciał pod nią po czym wylądował poza morderczym okręgiem. Wycofując się omijał kolejne, pojedyncze strzały. Wtedy używając mocy przyspieszył swój chód i zaczął biec nienaturalnie szybkim tempem w kierunku padawanki , zygzakiem unikając pojedynczych, mało celnych strzałów. Artemis, widząc iż zbliża się do celu, czyli do Uriel zatrzymał się na chwilę, po czym wysłał jej impuls mocy. Pytający impuls mocy będący czymś w rodzaju zdania
„ Masz coś przeciwko temu, że je tu ściągnąłem? Razem będzie nam łatwiej się ich pozbyć”
Chwilę potem znów był w biegu odbijając pociski nadlatujące już ze zdecydowanie bliższej odległości.


Post został pochwalony 0 razy
 Powrót do góry »
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Forum Rise of the Empire RPG Strona Główna » Archiwum Zgrywa » Retrospekcja: Łowca w strugach deszczu
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 5, 6, 7 ... 9, 10, 11  Następny
Strona 6 z 11

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach




Solaris phpBB theme/template by Jakob Persson
Copyright © Jakob Persson 2003

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group