|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ragnus
Rebel Scum
Dołączył: 24 Gru 2005
Posty: 1339
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz
|
Wysłany: Sob 1:41, 11 Kwi 2009 Temat postu: Rutynowa kontrola |
|
|
GRACZE: Wilhuff Tarkin
GM:: Ragnus
Wielka Sala Balowa imienia markiza de Coniacka pałacu w Pexelito zbudowanego podczas ery manderońskiej zawsze robiła wrażenia podczas wystawnych bali organizowanych przez małżeństwo Tarkinów. Pomimo panującej wojny liczący sobie sześć tysięcy lat budynek zdawał się ją ignorować. Pieniądze pozwalały kupić wszystko, nie tylko nowe okręty czy myśliwce, ale także delikatne ubrania, wieloletnie alkohole czy najbardziej wyszukane potrawy.
Tylko garstka ludzi w całej galaktyce mogła sobie pozwolić na takie luksusy w trudnych czasach. Tych, co mogli sobie na to pozwolić przy przygranicznych planetach było jeszcze mniej. Olbrzymia fortuna dawała poczucie stabilności i spokoju. Za kredyty można było kupić trochę wolności w niepewnych czasach, gdzie codziennie ktoś ginął. Jednak czy można za kredyty kupić prawdziwe szczęście?
Tego wieczoru w Wielkiej Sali Balowej, przy stole mogącym pomieścić przeszło 100 osób siedziała samotnie żona Wilhuffa Tarkina. Rozkoszna woń unosiła się z półmisków, ale ona cierpliwie czekała aż mąż do niej dołączy. Szanowała swego męża i jego ważną pracę. Żałowała tylko, że nie może on zlecić jej komuś innego by poświęcać jej więcej czasu.
W końcu lokaj otworzył olbrzymie drzwi wykonane z litego worshyra. Pomimo swoich czterech tysięcy lat, dzięki starannej pielęgnacji ciągle trzymały się idealnie, a bogate zdobienia mogły wprawiać w zachwyt każdego estetę. Idąc po mozaice wykonanej przez największych artystów ubiegłych tysiącleci serce komandora biło w rytm w serca jego żony. Jego ostatnie zadania były strasznie męczące, jedyną pociecha było to, że mógł spędzać więcej czasu w miejscu, które teraz nazywał domem.
Rodzinna planeta, brutalnie zbombardowana podczas nieudanej próby odbicia ciągle go wzywała po nocach. Niestety priorytety Republiki były inne, a on sam nie mógł stanąć na czele powstania by zrzucić jarzmo wroga. Musiał cierpliwie czekać zaledwie kilkanaście parseków od miejsca swoich narodzin na znak od Jedi i kanclerza by znów ruszyć do walki. Teraz nawet nie mógł podjeść do żony by ją przytulić, etykieta na to nie pozwalała. Przed rozmową musiał spokojnie zjeść przy z nią przy jednym stole, ale uczucie samotności czasem zbyt mocno o sobie przypominało.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Ragnus dnia Sob 1:42, 11 Kwi 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry » |
|
|
|
|
Wilhuff Tarkin
Komandor Republiki
Dołączył: 02 Sie 2005
Posty: 860
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Eriadu
|
Wysłany: Pon 11:54, 13 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
Mimo przepychu z jakim urządzona była rezydencja Wilhuff nie przepadał za jej chłodnymi murami. Już od pierwszych dni swojej kariery rozumiał doskonale jak ważne jest przebywanie blisko ogniska władzy. Wolał swój apartament w nowoczesnym Republic 500 na Coruscant. Tarkin konsekwentnie zacieśniał swoje powiązania z Palpatinem od ich pierwszego spotkania wiele lat temu. Od tamtej pory zmieniło się bardzo wiele, ale polityczny nos eriaduańczyka podpowiadał mu, ze należy trzymać się blisko kanclerza niezależnie od aktualnej sytuacji. Cywilne liberie lokajów żony drażniły Wilhuffa, wolał wojskowy porządek. Swoich służących przebrał w mundury wraz z pierwszymi wystrzałami tej wojny. Thalassa* byłą bardziej konserwatywna. Lubiła luksus, a jeszcze bardziej lubiła się z nim ostentacyjnie obnosić. Senator nie kochał swojej żony, już nie… Chociaż może nigdy jej tak naprawdę nie kochał… Kochał jej wpływy, majątek, dzięki któremu mógł umocnić własną pozycję i zdystansować Valorumów na Eriadu.
Wilhuff wszedł do ogromnej sali. Była jedynym miejscem, które naprawdę lubił. Podobał mu się jej monumetalizm, posunięty do granic absurdu. Ogromne wysoko sklepione pomieszczenie odpowiadało megalomanii komandora. Pod tym względem jego apartament nie mógł rywalizować z starą rezydencją. Współczesnym architektom brakowało wyobraźni pozwalającej stworzyć tak ogromne dzieła sztuki. Stukot podkutych butów niósł się echem przez całą salę. Wilhuff podszedł do końca stołu zajmowanego przez małżonkę i skłonił się. Lady Tarkin była młodsza od swojego męża, mimo upływających lat musiał on jednak przyznać, że była wciąż dość atrakcyjną kobietą. Ale jego uwagę pochłaniały teraz inne sprawy.
-Witaj kochanie, jak miło Cię widzieć.
Wilhuff odezwał się starając nadać głosowi miękkie brzmienie, ukrywając znudzenie. Lokaj szybko odsunął krzesło pozwalając mu zająć miejsce na końcu stołu. Służący skłonił się i zaczął nalewać słodkiego wina do ręcznie rzezanego w krysztale kielicha. Tarkin upił łyk i odstawił go z powrotem na stół.
-Widzę, że kazałaś dzisiaj przygotować wszystko dość odświętnie. Jaką mamy ku temu okazję?
Tarkin wolałby być daleko stąd, daleko od żony. Blisko z władzą… Miłością swojego życia… I tą nową sekretarką, którą niedawno zatrudnił…
*Od niedawna potwierdzone kanoniczne imię Lady Tarkin
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Wilhuff Tarkin dnia Pon 19:45, 13 Kwi 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry » |
|
|
Ragnus
Rebel Scum
Dołączył: 24 Gru 2005
Posty: 1339
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz
|
Wysłany: Wto 15:44, 21 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
- Witaj mój mężu - odparła bez cienia namiętności, jaka zdążyła już pomiędzy nimi zaniknąć. - Cieszę się, że już dołączyłeś do mnie. Zjedzmy w spokoju tę kolację, a później porozmawiamy.
Nie mogło się to oczywiście podobać Wilhuffowi, ale nie mógł na to za wiele poradzić. Póki przebywał na Malastare wszystkie obrządki arystokracji były dla jego żony święte. Kiedy już Tarkin opuści kompleks pałacowy pewnie znów utonie w ramionach odkupionego z Kuat Telbuna, jak głosiły pałacowe plotki.
Każde z nich wiedziało jaką rolę tak naprawdę pełni w ich życiu małżeństwo i żadne nie odbierało drugiemu prawa do przyjemności cielesnej. W świecie olbrzymich fortun i władzy praktycznie nikt nie mógł sobie pozwolić na prawdziwe uczucie czystej miłości. Czasem podczas samotnych nocy mogło jej brakować, ale i tak arystokracja galaktyki nie miała prawa narzekać. I nie narzekała tylko szukała rozrywki oraz szczęścia w inny sposób.
Po wykwintnej postaci na którą składały się soczyste steki z młodych nerfów a Alderaanu oraz delikatne owoce morza Dac jako przystawka zdobyte z łatwością pomimo kontroli planety przez Separatystów nastąpił czas na deser. Ciasto Uj robiło ostatnio wielką furorę pośród przedstawicieli szlachty. Normalnie spożywane tylko na Mandalore dzięki sklonowanej armii szybko rozpowszechniło się w galaktyce. Wspaniałym dodatkiem do niego było białe półsłodkie wino w prywatnych winnic jego szwagra Conana Mottiego.
Gdy już było po posiłku małżeństwo skierowało się do jednego z gustownie urządzonych saloników. Gustownie urządzony z kominkiem oraz pokaźnym zbiorem pięknie wydanych książek był jednym z ulubionych pomieszczeń Thalassy. To w nim zwykła poruszać ważne kwestie podczas swoich rozmów z mężem:
- Wilhuffie - rozpoczęła rozmowę od najbardziej formalnej imienia małżonka. - Ta wojna przeciąga się zbyt długo. Niedługo może zacząć nam brakować pewnych niezbędnych produktów. Już teraz mam dwutygodniową przerwę w dostawie kwiatów z Munto Codru. Wiem, że aż rwiesz się by wrócić na Corusant i dołączyć do planowania pobicia hrabiego. Swoją drogą czy zastanawiałeś się kiedyś jak ten człowiek mógł tak nisko upaść? Jego ojciec był taką wspaniałą osobistością kiedy jeszcze żył..nie o tym jednak chciałam z Tobą porozmawiać.
Phelorianka zawiesiła głos i przez chwile wpatrywała się w płomień trawiący drzewa z księżyca w sektorze Endor. Delikatna woń pobudzała zmysły i rozpalała wyobraźnię. Nie potrzebowała czytać najnowszych dokumentów naukowych by wiedzieć, że ta woń zwiększa popęd seksualny oraz multiplikuje doznania erotyczne. Na samą myśl nadchodzącej nocy zatrzęsły się lekko jej wargi, a przez ciało przebiegła fala rozkosznych spazmów.
- Czasem trzeba odłożyć na bok sprawy galaktyki by skupić się na własnej rodzinie i obowiązkach wobec niej. Zawsze myśleliśmy, że wojna nas tak bardzo nie dotknie, ale jednak nasze kopalnie na Vondarc ostatnio zamiast zwiększać dochody zmniejszyły eksport rud metali. Kontrakty obligują nas do dostarczania odpowiednich ilości stoczniom produkującym okręty dla Republiki. Nie przeczę, że mamy je dzięki Tobie i dostarczają nam olbrzymich dochodów, jednak zaprzestanie transportów wiązałoby się z olbrzymimi karami finansowymi. Zabierzesz Balance of Judgement i kiedy tylko skończysz swoje obowiązki na Malastare udasz się by zbadać tę sprawę. Raporty sporządzane przez zarządcę nie są zbyt rzetelnie wykonane, a myślę, że Venator nad ich głowami i kilka przelotów myśliwców zachęci do bardziej wydajnej pracy.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry » |
|
|
Wilhuff Tarkin
Komandor Republiki
Dołączył: 02 Sie 2005
Posty: 860
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Eriadu
|
Wysłany: Śro 17:58, 29 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
Wilhuff spojrzał na ogień przez kryształową czarę kieliszka. Płomień zamigotał w resztce wina odbijając się w misternym ornamencie naczynia. Senator przez chwile wpatrywał się w migotliwy obraz starając się przeanalizować słowa żony. Jej prośba nie podobał mu się ani trochę. Nie był nadzorcą jej pracowników… Tracił czas, który mógł wykorzystać w znacznie lepszy sposób. Ostatnie rozmowy z kanclerzem i udany wypad nad Utapau pozwoliły na okopanie się na pozycji totumfackiego Palpatine’a i Tarkin wolał nie ryzykować utraty tego statusu. Jego pozycja była jednak uzależniona od poparcia żony, od czasu utraty Eriadu bardziej niż by sobie tego życzył. W pewnym sensie był uzależniony od jej funduszy, które pozwalały mu na prowadzenie swobodnej polityki na Coruscant. Wilhuff wyrwał się z odrętwienia i delikatnie zwilżył gardło winem.
-Rozumiem, że problem stał się, jakby to ująć… palący. Wiesz kochanie jak ważna jest dla mnie rodzina. Twoje kłopoty są moimi kłopotami.
W duchu Wilhuff uśmiechnął się gorzko, były to chyba pierwsze prawdziwe słowa jakie wypowiedział tego wieczoru. Dziwny dym z kominka sprawiał, że senator czuł się dziwnie, zdecydowanie mu się to nie podobało. Należało jak najszybciej opuścić pałac…
-Wiesz, że na wojnie liczy się czas działania, nie chciałbym cię zanudzać przygotowaniami do mojego odlotu, dlatego wybacz mi, ale będę musiał cię niestety opuścić, żeby ich dopilnować. Wiesz jak bardzo nie chcę cię teraz opuszczać, ale jakakolwiek zwłoka może być poważnym błędem.
Tarkin odstawił trzymany do tej pory w ręku kieliszek na rzeźbiony stolik. Dwie półnagie postacie dźwigały na swoich barkach okrągły blat pokryty misternym malowidłem przedstawiającym stworzenie galaktyki. Nóżka kieliszka stanęła w miejscu, gdzie z ognia wynurzały się zarysy Corscuant. Wilhuff wysupłał z kieszeni munduru komunikator i przyzwał swoją grawilimuzynę przed wejście.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry » |
|
|
Ragnus
Rebel Scum
Dołączył: 24 Gru 2005
Posty: 1339
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz
|
Wysłany: Pią 19:31, 08 Maj 2009 Temat postu: |
|
|
Szofer musiał zostać już wcześniej powiadomiony, albo był wyjątkowo szybki. Kiedy tylko Wilhuff wyszedł głównym wejściem pałacu kierowca już trzymał otwarte drzwi pojazdu zachęcając do wejścia:
- Dokąd jedziemy proszę pana.
- Do kosmportu.
- Tak jest - odpowiedział zamykając drzwi za wsiadającym pasażerem.
Prywatne, wydzielone lądowisko Tarkinów było zaledwie kilkanaście minut drogi od ich rezydencji toteż cała podróż nie dłużyła się niezbyt byłemu gubernatorowi Eriadu. Gdy dotarli już do portu właśnie startował jeden z prywatnych promów zostawiając na lądowisku ostatni środek transportu.
Na powitanie swemu dowódcy wyszedł dowódca jednej z eskadr, ubrany jednak w niezbyt regulaminowy mundur. Zasalutował i po oddaniu salutu zaczął rozmowę:
- Pańska żona, już wszystko zorganizowała, sir. Wszyscy żołnierze wrócili już z cofniętych przepustek. Ciężko było niektórych odszukać, ale to ostatni kurs promem dla pana oraz ostatnich członków załogi.
[off]Opisz spokojnie aż do wyłonienia się z nadprzestrzeni. [/off]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry » |
|
|
Wilhuff Tarkin
Komandor Republiki
Dołączył: 02 Sie 2005
Posty: 860
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Eriadu
|
Wysłany: Pon 18:39, 11 Maj 2009 Temat postu: |
|
|
Prywatne lądowisko używane przez siły Eriadu było puste. Puste kwadraty wymalowane białą farbą na szarym betonie układały się w długi dwuszereg. Ostatni prom typu Nu stał na końcu pasa startowego. Szara maszyna przyozdobiona granatowymi pasami floty eriaduańskiej powoli rozgrzewała silniki. Tarkin wysiadł z grawilimuzyny i rzucił okiem na falujące powietrze rozgrzane przez pracujący napęd promu. Wilhuff z uśmiechem przeniósł wzrok z promu na stojącego przed nim oficera i natychmiast usta zacisnęły mu się ponownie w wąską linię. Oficer wyglądał wyjątkowo nieregulaminowo. Flota Eriadu w pewnym stopniu zunifikowała swoje mundury z tymi obowiązującymi w WFR. Różniły się tylko drobnymi detalami, jak granatowe kołnierze, czy trójkolorowe oznaczenia rang. Jednak to co miał na sobie stojący przed nim oficer nie mogło być zakwalifikowane jako jakikolwiek mundur. Kiepski nastrój Tarkina znalazł w końcu ujście.
-Chyba pana wyrwano z jakiejś kantyny. Proszę się natychmiast doprowadzić do porządku. -Sir, nie było czasu na szukanie galowych mundurów
W odpowiedzi i oczach odezwały się ogniki zdenerwowania. Tarkin przez chwilę patrzył prosto w oczy zdenerwowanego kapitana. Lodowate spojrzenie komandora ścierało się z płonącym wzrokiem Lowlanda. W końcu kapitan opuścił wzrok. Tarkin lodowatym tonem sparował ostatnią uwagę.
-Nie potrzebny panu galowy mundur. Schludność i porządek są przymiotami oficera. Pańska ranga kapitanie oznacza, że musi pan wszystko robić lepiej niż inni. Proszę to zapamiętać. Rozumiem, że możemy startować?
-Tak jest sir, ostatni żołnierze zajęli już miejsca.
-Doskonale, na co więc czekamy…
Wilhuff powoli wszedł po rampie znikając w chłodnym wnętrzu promu. Poznał kilku oficerów siedzących z przodu. Pamiętał ich z poprzednich wizyt na pokładzie „Balance of Judgment”. Na przedzie siedział porucznik Vanquor, jeden z oficerów przy CAG-u. Samego majora Lapiza nie było na pokładzie. Jeśli Tarkin trafnie go ocenił był on jednym z pierwszych obecnych na pokładzie. Po lewej ledwo mieszcząc się w fotelu siedział sierżant Fariss. Potężnie zbudowany podoficer był jednym z lepszych żołnierzy w pokładowym kontyngencie marines. Były co prawda problemy ze skompletowaniem dla niego zbroi, na tyle odbiegał od rozmiarów klonów, ale jako, że najczęściej pełnił funkcję ochroniarza Wilhuffa, senator nie żałował pieniędzy na specjalnie zmodyfikowaną zbroję. Zaraz za nim, jakby dla kontrastu siedziała jedna z niewielu kobiet w załodze. Pani podporucznik Warthan kierowała sekcją łączności. Tajemnicą poliszynela był romans łączący młodziutką corelliankę z Tarkinem. Kiedy Deena zobaczyła Wilhuffa uśmiechnęła się lekko, zaraz jednak odwróciła głowę patrząc w podłogę. Kapitan Lowland opuścił pasy. Wilhuff też to zrobił i skinął pilotowi, że są gotowi do drogi. Fotel pilota powoli podniósł się do góry, gdzie pod szklaną kopułą kryły się wszystkie przyrządy. Z sykiem hydrauliki zamknęła się tylna rampa i po chwili wszystkimi szarpnęło kiedy zwiększające moc silniki pchnęły Nu do przodu. Prom powoli rozpoczął drogę na orbitę.
*****
Szaro-granatowy kadłub Venatora na skrzydłach zdobiły namalowane granatową farbą republikańskie koła. Ogromne górne wrota hangaru były otwarte na oścież. Ostatnie zaopatrzeniowe leniwie opuszczały przepastne hangary krążownika wracając na Malastare. Nu wiozący Tarkina bezbłędnie wylądował na lądowisku. Rampa uderzyła w pokład wydając metaliczny odgłos. Wilhuff niespiesznie odpiął pasy i opuścił prom. Hangary były pełne życia. Wszędzie kręcili się mechanicy przesuwający kartony z częściami. Przy ciasno ustawionych myśliwcach stały drabinki i co rusz rozbłyskiwały spawarki. Podobnie jak cały sprzęt należący do floty Eriadu, maszyny nosiły granatowe pasy w miejscach, gdzie WFR umieszczało czerwień Republiki. Na widok komandora kierujący rozmieszczeniem ładunku młody podoficer wyprężył się jak struna.
-Sir, melduję, że zakończyliśmy pobierania prowiantu i wyposażenia. Ostatnie transporty części zamiennych i torped właśnie są transportowane do magazynów. Pełną gotowość uzyskamy w przeciągu najbliższego kwadransa.
-Bardzo dobrze. Jak wygląda stan osobowy? Wszyscy dotarli na pokład?
-Razem z pańskim transportem ściągnęliśmy już wszystkich.-na drobny ruch głowy komandora, wskazujący myśliwce, podoficer zareagował natychmiastowo-Piloci kończą przegląd maszyn razem z mechanikami.
-Dobrze, kontynuujcie.
-Tak jest, sir.
Tarkin był zadowolony z zachowania podoficera. Służbista, ale zorientowany. Typ żołnierza jakiego zawsze najbardziej lubił. Wilhuff wdusił przycisk otwierając drzwi turbowindy. Szybko wybrał mostek i po chwili cylinder z sykiem zmierzał w górę.
*****
Na mostku panował porządek. Czego innego można się było spodziewać po Fosterze. Stary komandor trzymał wszystko żelazną ręką. Początkowo nie zauważył obecności Tarkina na mostku. Wilhuff nie czuł się tym urażony. Widział przecież, że wszyscy wychodzili ze skóry, żeby wyprowadzić okręt z orbity Malastare jak najszybciej się da. Było to po jego myśli, więc nie widział problemu w drobnych uchybieniach regulaminu. W końcu Robert zauważył swojego zwierzchnika.
-Maluję okręt w gotowości. Pełny stan załogi, zaopatrzenie pobrane. Okręt sprawny w 100%.
Za przeszklonym przodem mostka widać było zamykające się granatowe wrota hangaru. Po chwili pokład dziobowy wyglądał jak jednolita płyta pancerna.
-Doskonale. Proszę wyprowadzić okręt na dalszą orbitę Malastare w pobliże strefy skoków.
-Rozumiem sir. Jakie koordynaty?
-Vondarc, ale nie wyjdziemy blisko. Proszę wyprowadzić okręt poza zasięgiem jakichkolwiek sensorów. Nie chcę, żeby za wcześnie zorientowali się, że już jesteśmy na miejscu. Wykorzystamy ARC-170 i najpierw trochę powęszymy w pobliżu.
-Rozumiem sir. Nie będziemy się do nich zbliżać bez wyraźnego rozkazu.
-Proszę więc kontynuować procedurę skoku komandorze.
Tarkin zawsze cenił Fostera. Weteran wojen ze Starkiem działał z dokładnością automatu. Jeszcze w siłach sądowniczych potrafił bez mrugnięcia okiem zmieść bombardowaniem orbitalnym osadę podejrzaną o bycie bazą piratów, a przy tym ominąć pobliskie pozycje własnej piechoty. Podejrzenia okazały się co prawda błędne, ale plecy Tarkina pozwoliły mu wyciągnąć komandora z szamba przygotowanego przez senackich prawników. Od tamtej pory służył jeszcze wierniej, starając się spłacić dług wdzięczności, który dla tego honorowego, mimo wszystko, oficera znaczył bardzo wiele. Kiedy okręt zniknął w tunelu rozmytych gwiazd Wilhuff ruszył do swojej kajuty. Chciał przejrzeć informacje o kopalniach i personelu zanim będzie musiał spojrzeć na ich nic nie warte twarze… Poza tym chwila samotności z podporucznik Warthan z pewnością pozwoliłaby mu się odrobinę rozluźnić. Przecież łączność i tak nie była potrzebna w nadprzestrzeni…
[off]Niestety, nie da rady doprowadzić akcji do wyskoku. Proszę o informacje jak w poście. Położenie kopalni, rozmiar kompleksu, ilość pracowników, ważniejsze osoby zatrudnione w zakładach i ogólny raport wywiadu na temat tej planety (jeśli wywiad Rep działa jak normalne to przynajmniej pobieżny raport informacyjny istnieje). Pozwoliłem sobie wprowadzić grupę ważniejszych NPC-ów. Nie wiem co się ostatecznie stało z Hypciem i jego załogę, więc poza Fosterem same nowe twarze.
Pozdrawiam, upierdliwy Wol[/off]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry » |
|
|
Ragnus
Rebel Scum
Dołączył: 24 Gru 2005
Posty: 1339
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz
|
Wysłany: Wto 12:43, 19 Maj 2009 Temat postu: |
|
|
Informacji dostępne na temat systemu nie zawierały aktualizacji od przeszło pół roku. Wedle tych trochę starszych danych Vondarc było stosunkowo młodą kolonią założoną przed 143 laty.Pierwsza fala kolonizacji była spowodowana próbą założenia kolejnego koszyka jedzenia dla Republiki. Żyzne gleby dawały mnóstwo nadziei na wytwarzania taniej żywności w rejonie galaktyki zdominowanej przez planety nastawione na ciężki przemysł.
Niestety okazało się, że lokalna flora wytwarza specjalne pyłki znacznie utrudniające rozwój innym organizmom. Bioinżyniernia okazała się nieskuteczna w tym wypadku. Przez kolejne lata próbowana poszukać jeszcze innych zastosować dla lokalnej flory, ale okazywała się ona niejadalna dla większości z ras. Również wszelkie pomysły turystyczne nie pozwoliły przywrócić zainwestowanych pieniędzy.
Kilka milionów ludzi próbowało uciekać, niestety okazywał się to jak zwykle utrudnione. Przeszło 100 lat później geolodzy natrafili na bogate, ale mocno ukryte złoża surowców wykorzystywanych w przemyśle zbrojeniowym. To oczywiście nic nie znaczyło w czasach względnego spokoju, dopiero podczas Wojny Nadprzestrzennej rodzina Motti postanowiła zainwestować olbrzymie ilości kredytów z założenie kopalni. Praktycznie wszyscy mieszkańcy Vondarc znaleźli zatrudnienie przy tych pracach, a nowe fale kolonistów zaczęły napływać na zapomniany świat.
Tuż przed wybuchem wojen klonów zatrudnienie znalazło 2.321.242 osób różnych ras, czyli 90% całej populacji. W celu obniżenia kosztów wydobycia oraz uczynienia kompleksu 3 miast i 8 kopalni bardziej konkurencyjnymi zainwestowano kolejne pieniądze mające na celu częściową automatyzację kopalni.
Funkcję głównego administratora od 8 lat sprawuje potomek pierwszych kolonistów Johan vel Emyron, po tym jak jego poprzednik uległ nieszczęśliwemu wypadkowi podczas inspekcji i spędza resztę swoich dni całkowicie sparaliżowany. Ma on całkowitą dowolność w dobieraniu sobie pracowników, jedynym wysłannikiem rodziny Motti w kompleksie jest czarna owcy rodziny Coren Motti.
Nagły sygnał komunikatora zakłócił Tarkinowi proces myślenia:
- Kazał mi się pan zgłosić panie komandorze 20 minut po starcie. Czy mogę panu jakoś pomóc? - odezwał się jedwabisty głos podporucznik Warthan.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry » |
|
|
Wilhuff Tarkin
Komandor Republiki
Dołączył: 02 Sie 2005
Posty: 860
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Eriadu
|
Wysłany: Pią 11:13, 29 Maj 2009 Temat postu: |
|
|
„Balance of Judgment” przemierzał hiperprzestrzenne szlaki przybliżając się do kompleksu kopalń. W tym samym czasie Tarkin kończył zapoznawać się z posiadanymi informacjami. Skąpość informacji zdecydowanie mu się nie podobała. Ktoś pokpił sprawę i to dość poważnie. Nie był jednak czasu na wyciąganie konsekwencji wobec winnych zaniedbania. Chociaż Wilhuff z pewnością nie zamierzał zapomnieć o karze. Wyrok uległ tylko odroczeniu. Komandor był pewien jednego, cały kompleks w zasadzie wymknął się spod kontroli rodziny żony i faktycznie jest zarządzany przez miejscowych. Nie wróżyło to niczego dobrego. Tarkin preferował kierownictwo nie związane z miejscowymi, łatwiej było ich nakłaniać do drastycznych akcji. Cóż, pozostało tylko rozeznać się choć pobieżnie w sytuacji. Dźwięk komunikatora wyrwał go z zamyślenia. Bez słowa otworzył drzwi do swojej kajuty. Za drzwiami stała pani podporucznik. Lekko rudawe włosy wymykały się niesfornymi kosmykami spod czapki. Od początku zwróciła uwagę Tarkina. Ładna, wysoka dziewczyna wyróżniała się spośród tłumu kadetów. Ze względu na płeć nie miała szansy na awans… Nie miałaby, gdyby nie opiekuńcze ramię Tarkina. Mimo kilku docinków wszyscy zbyt bali się senatora, żeby pozwolić sobie na otwartą krytykę.
-Proszę wejść, czekałem… Pomoże mi pani przejrzeć dane o naszym celu.
-Z pewnością, panie komandorze. Zrobię co w mojej mocy, żeby był pan zadowolony.
Drzwi zamknęły się za nią. Odcinając ich od hałasu z korytarza. Tarkin usiadł za biurkiem i wyłączył holoprojektor. Obraz Vondarc zamigotał i znikł. Wilhuff spojrzał na kobietę. Warthan zrzuciła bluzę od munduru i usiadła na łóżku… Tarkin przytłumił światło pogrążając kajutę w półmroku….
Cenzura, nie wszyscy użytkownicy forum mają powyżej 18 lat.
Rag, sorry, że tak długo zeszło, ale mam pierwsze zaliczenia.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry » |
|
|
Ragnus
Rebel Scum
Dołączył: 24 Gru 2005
Posty: 1339
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz
|
Wysłany: Pon 11:28, 03 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Kiedy Tarkin zabawiał się ze swoją nową ulubienicą reszta załogi wykonywała powierzone zadania zwiadu. Nawigator wyprowadził okręt daleko od maksymalnego zasięgu standardowych sensorów. Jedynie wyspecjalizowane, wojskowe montowane na takich okrętach jak fregaty Munificent mogły podjąć się próby wykrycia jednostki.
Piloci Gammy nie byli najlepszymi pilotami galaktyki, ale znali się na swojej robocie na tyle podołać powierzonemu zadaniu. Podczas godzinnej misji zwiadowczej zaobserwowali start dwóch okrętów transportowych oraz lądowanie trzech niewielkich koreliańskich frachtowców na powierzchni planety. Transportowce były ochraniane tylko przez pojedyncze eskadry wysłużonych myśliwców, ale po dwóch mikroskokach i dołączeniu do większego konwoju rola ochrony spadała na Republikę.
Skanery myśliwców zwiadowczych nie wykrywały żadnych większych okrętów w pobliżu systemu. Sama planeta i rozłożenie osiedli odpowiadała danym w systemach komputerowych. Jedynie stolica zdawała się większa, ale pozostałe dwa miasta zachowały swoje dawne rozmiary.
Gdy już myśliwce miały szykować się do powrotu w przestworzach pojawił się pojedynczy Marauder. Szybki skan wykazał, że jego cześć magazynowe jest pusta, a załoga nie jest pełna. Informacje nie były pełne, ale dowódca Gammy wiedział, że nie może pozwolić sobie na dłuższe przebywanie w systemie i nakazał odwrót. W przeciwnym razie ich aktywność mogłaby zostać wykryta pozbawiając całą operację elementu zaskoczenia. Po powrocie od razu przystąpił sporządzenia szczegółowego i rzetelnego raportu.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry » |
|
|
Wilhuff Tarkin
Komandor Republiki
Dołączył: 02 Sie 2005
Posty: 860
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Eriadu
|
Wysłany: Pią 11:40, 21 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Tarkin był już na mostku kiedy piloci „Gammy” powrócili z patrolu. Spokój panujący w przestrzeni dookoła Vondarc był denerwujący. Komandor miał paskudne uczucie, że ktoś wystawił go do wiatru wysyłając na całkowicie bezsensowną misję. Dopiero ostatnie raporty przynosiły interesujące informacje. Pojawienie się korwety było miła odmianą po całym rutynowym ruchu frachtowców.
-Proszę przygotować okręt do skoku. Wchodzimy na orbitę Vondarc. Poroszę wyprowadzić okręt tak by odciąć drogę odwrotu Maruderowi. Chcę dokonać kontroli tej jednostki.
Senator wyciągnął rękę i włączył interkom.
-Alarm bojowy! Wszyscy na stanowiska. Piloci w gotowości do startu na 3.
Oświetlenie korytarzy zmieniło się na karmazynowe. Głuchy odgłos syren przeszedł przez cały okręt.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry » |
|
|
Ragnus
Rebel Scum
Dołączył: 24 Gru 2005
Posty: 1339
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz
|
Wysłany: Pią 19:01, 21 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Po kilkudziesięciu sekundach od wydania rozkazów nawigator wprowadził niezbędne poprawki uwzględniające raport pilotów. Krótkie odliczanie i okręt wskoczył do nadprzestrzeni by po krótkim locie wyskoczyć w docelowym miejscu. W tym czasie piloci pospiesznie przebierali się w kombinezony lotnicze bądź zajmowali miejsca w swoich maszynach jeśli już wcześniej przebywali w hangarze zachowując gotowość bojową.
- Skok idealnie wykonany.
- Brak zagrożenia od jakiejkolwiek jednostki.
- Skanery dalekiego zasięgu nie wykrywają na razie żadnych większych jednostek.
- Marauder, podąża niezmiennie tym samym kursem. Nasze pojawienie się w przestworzach nie zmieniło jego zachowania. Jest już na orbicie i kieruje się do kosmoportu.
- Niestety jest poza zasięgiem promieni ściągających.
- Panie komandorze, 4 eskadry są już gotowe do startu. Poderwać je czy nawiązać łączność?
Ostatnie zdanie wypowiedział Foster czekając na konkretne polecenie wieloletniego pracodawcy.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry » |
|
|
Wilhuff Tarkin
Komandor Republiki
Dołączył: 02 Sie 2005
Posty: 860
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Eriadu
|
Wysłany: Nie 12:57, 23 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Tarkin zakrył usta pięścią i popatrzył w dal. Oddalająca się sylwetka Marudera nie dawała mu spokoju. Wszystko było zbyt idealne.
-Przedstawimy się… Nadać sygnał rozpoznawczy.
-Tak jest.
-Poderwijcie też myśliwce, niech skierują się w stronę korwety. Postarajcie się ją wywołać. Mają podać kody identyfikacyjne okrętu i zastopować silniki do czasu ich potwierdzenia. Potem grupa inspekcyjna sprawdzi ich papiery. W razie aktywacji systemów uzbrojenia ostrzelać, niech radiowcy przechwytują wszystkie dalekosiężne wiadomości, nie podejmujemy niepotrzebnego ryzyka. Spróbujcie też odczytać ich transponder. Na razie pełna moc silników i kurs przechwytujący.
Malutka korweta nie stanowiła zagrożenia dla lotniskowca, tego Tarkin był pewien. Pytanie, czy była sama, czy może w pobliżu kręcił się większy braciszek.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry » |
|
|
Ragnus
Rebel Scum
Dołączył: 24 Gru 2005
Posty: 1339
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz
|
Wysłany: Pon 9:22, 24 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Z lekkim zniecierpliwieniem komandor Tarkin oczekiwał danych o samotnej oddalającej się jednostce. W końcu na holoprojektorze pokazała się humanoidalna osoba jakiejś mało popularnej rasy. Obcy nie odzywając spoglądał uważnie obserwując oficera komunikacyjnego:
W pewnym momencie na jego ramieniu usiadł kolory ptak i dziobnął go w okolicach otworu słuchowego. Dziwna istota odezwała się groźnym tonem, niemalże wykrzykując:
- Jakim prawem chcecie przetrzymywać mnie, kapitana Vvrrryka! Dowódcę Karmazynowej kurtyzany. Zaraz wezmę moich przyjaciół i oni się Wami zajmą, wy Republikańskie psy.
- Psy...psy...pssssy - dodał ptak.
Oficer prowadzący nasłuch, całkowicie zgłupiał. W międzyczasie potwierdził nazwę statku nadawaną przez transponder, ale to oczywiście o niczym nie świadczyło. Piraci czy przemytnicy mogli z łatwością podrabiać takie kody jeśli tylko tego potrzebowali. Nim oficer zdążył przyjść do siebie obcy przemówił jeszcze raz.
- Hahaha! - wybuchnął - Ale, was nabrałem, Republikanie. Powiedzcie w czym mogę Wam pomóc.
- Tu „Balance of Judgment” przygotujcie się do rutynowej kontroli...
- Jakiej kontroli? Fierfek! Tam na dole, ludzie czekają na mój okręt, a Wy chcecie mnie kontrolować.
- Nie będę powtarzał kapitanie. Macie wyłączyć silniki oraz podać kody identyfikacyjne wraz z listem transportowym. Odmowa współpracy wykonania poleceń zostanie potraktowana jako przejaw agresji.
- Czy wy nie rozumiecie, że to sprawa życia i śmierci! Skontrolujcie mnie na planecie jak zakończę wyładunek, przecież nigdzie nie ucieknę Wam moją ślicznotką.
Młody oficer odwrócił się w stronę dowódcy czekając na dalsze polecenia. W międzyczasie z hangaru obsługa nadała komunikat, że cztery eskadry opuściły okręt i formują szyk.
- Tu Alfa jeden za minutę znajdziemy się w bezpośrednim zasięgu Maraudera.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry » |
|
|
Wilhuff Tarkin
Komandor Republiki
Dołączył: 02 Sie 2005
Posty: 860
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Eriadu
|
Wysłany: Wto 9:30, 25 Sie 2009 Temat postu: |
|
|
Wygląd obcego zaskoczył komandora. Oficer z trudem ukrył obrzydzenie jakie wywołał w nim dowódca korwety. Tarkin w nieludziach widział głównie tanią siłę roboczą… tanią… w zasadzie darmową. Pod tym względem nie różnił się od większość mieszkańców swojej rodzinnej planety. Wspomnienie porażki nad Eriadu ukuło go niczym szpilka wbita w oko. Przez chwilę obserwował „rozmowę” Vvrrryka z porucznikiem kierującym sekcją komunikacyjną. Pytające spojrzenie porucznika spotkało beznamiętne spojrzenie komandora. Upór obcego rozbijał się o chłodną obojętność Tarkina niczym fala. Dla Wilhuffa dowódca Karmazynowej Kurtyzany” niewiele różnił się od bestii, a bestiom się nie ustępuje, ani nie okazuje żadnych uczuć, ani gniewu, ani współczucia…
-Poruczniku, proszę przekazać, że w razie odmowy podporządkowania się poleceniom Sił Republiki użyjemy siły, w celu ich wyegzekwowania.
-Tak jest.
-I proszę coś zrobić z tym głupim wyrazem zdziwienia. Jest pan oficerem floty…
Senator rzucił okiem na wyświetlacz taktyczny. Znaczniki myśliwców zbliżały się do czerwonego kształtu korwety niczym ogary osaczające zdobycz. Tarkin wywołał mostek dowodzenia skrzydła myśliwskiego. Chropawy głos dowódcy skrzydła był jeszcze bardziej zniekształcony przez elektroniczne przetwarzanie. W duchu Tarkin przeklinał rozdzielenie stanowisk dowodzenia. Wolałby widzieć oficera i móc spokojnie omówić plan ataku…
-Słucham sir.
-Proszę przygotować myśliwce zbliżające się do Marudera do ataku. Rozstawić je w półksiężyc i utrzymywać poza zasięgiem ognia plot. Korwety.
-Tak jest, sir.
Wyświetlacz wciąż pokazywał korwetę… Jeśli nie zatrzyma się do inspekcji, albo co gorsze dla jej załogi spróbuje uciekać ich los wydawał się przypieczętowany.
-Admirale, proszę przygotować wyrzutnie torped. Meldować ich status.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry » |
|
|
Ragnus
Rebel Scum
Dołączył: 24 Gru 2005
Posty: 1339
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz
|
Wysłany: Pią 21:23, 06 Lis 2009 Temat postu: |
|
|
Samotny okręt nie zwalniał, ale też nie zmieniał kursu. Na mostku Venatora atmosfera zdawała się zagęszczać, ale Tarkin mógł ku swemu zadowoleniu obserwować sprawne wykonywanie własnych rozkazów. Pomimo, że sytuacja nie wyglądała jeszcze na niebezpieczną jego ludzie podeszli do wszystkiego nad wyraz profesjonalnie. Mostek zdawał się jednym składnym organizmem wykonującym jednocześnie wiele poleceń bez cienia chaosu.
Admirał sięgający po kody aktywacyjne wraz z jakimś oficerem dokonywali szybkiej autoryzacji. Po kilkunastu sekundach będzie mógł zameldować nie tylko swojemu pracodawcy, ale i też przyjacielowi, że wszystkie systemy są sprawne i jeden przycisk dzieli od wystrzelenia potężnych pocisków. Pocisków, które z powodzeniem mogły być użyte przeciwko zdecydowanie słabszym jednostkom.
Równocześnie opanowany już porucznik powtarzał nakaz kontroli. Jego głos pozbawiony był jakichkolwiek emocji. Twardy niczym skała zdawał się drwić z uporu kapitana Karmazynowej kurtyzany.
Ekran taktyczny przy tak małej liczbie obiektów aktualizował się kilkanaście razy na sekundę dając wrażenie płynnego ruchu. Podczas większych bitew jakie już zdarzały się z udziałem senatora niekiedy nie sposób było zauważać w którym miejscu dany myśliwiec został zestrzelony przez przeciwników. Tym razem projektor odwzorowywał manewry z taką samą dokładnością jak holofim. Dowódca na podstawie mrugających punków mógł wywnioskować, którzy piloci są obeznani już ze swoimi maszynami, a którzy powinni spędzać więcej czasu na ćwiczeniach.
Całe harmonijne przygotowania do siłowego zatrzymania przeciwnika zostały przerwane przez młodszego oficera kontrolującego skanery bliskiego zasięgu:
- Sir, jednostka typu Marauder właśnie wyłączyła silniki. Powtarzam, jednostka wyłączyła silniki. Brak odczytów aktywacji uzbrojenia.
- Kapitan Vvrrryk przesyła swoje kody. Rozpoczynam zapytanie do bazy danych. Na potwierdzenie poprawności będziemy musieli poczekać kilka minut. List przewozowy jest krótki i zawiera tylko sformułowanie: „środki lecznice”, a według przesłanego transpondera okręt został zarejestrowany na Taanab. Czy dokonujemy inspekcji, sir?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry » |
|
|
Wilhuff Tarkin
Komandor Republiki
Dołączył: 02 Sie 2005
Posty: 860
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Eriadu
|
Wysłany: Sob 14:31, 07 Lis 2009 Temat postu: |
|
|
Korweta przesuwała się do przodu już tylko siłą bezwładności. Tarkin przesunął dłonią po gładko ogolonej brodzie. Coś w głębi ducha kazało mu pognębić obcego. Dla takich śmieci nie było miejsca w czystej Galaktyce jaka powstanie miejsca. Wilhuff pamiętał rozmowy z kanclerzem, pod tym względem jego patron zgadzał się z nim całkowicie. Eriaduańczyk nie wątpił, że bez tych wszystkich bestii stanie się ona lepszym miejscem…
-Proszę wysłać grupę inspekcyjną z dodatkowym wsparciem w postaci plutonu Marines w pełnym wyposażeniu. Mają rozkręcić tę krypę na kawałeczki. Nie muszą być delikatni.
Za duraszklanymi szybami mostka rozciągał się mało zachęcający widok. W pewnym sensie przypominało to Wilhuffowie początki jego służby w Siłach Sądowniczych. Wtedy też uganiał się za tą całą hołotą, przemytnikami, drobnymi piratami…
-Admirale, proszę powierzyć dowództwo inspekcji jakiemuś zmyślnemu oficerowi. Potrzebuje tam kogoś kogo nic nie zaskoczy.
-Rozumiem sir. Czy mają autoryzację do użycia siły?
-Oczywiście. Nikt nie będzie płakał z powodu kilku zwierząt.
Tarkin nie dodał tylko, że nie tylko by nie płakał, ale przyklasnął rzezi na pokładzie. Nie mógł sobie na to jednak pozwolić. Na razie…
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry » |
|
|
Ragnus
Rebel Scum
Dołączył: 24 Gru 2005
Posty: 1339
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz
|
Wysłany: Śro 21:26, 11 Lis 2009 Temat postu: |
|
|
Gdy tylko korweta została przyciągnięta do Venatora za pomocą promieni ściągających na mostku zapanowało pewne rozluźnienie. Żaden z oficerów czy technicznych nie opuścił stanowiska, ale w ich ruchach nie było już widać wcześniejszego napięcia i pełnej gotowości.
Piloci maszyn pozwolili sobie na trochę ekstrawagancji i zaczęli zabawę kto podleci bliżej mostku okrętu. Dopiero polecenie z kontroli lotu wzywające ich na pokład przerwało tę wybryki.
W tym czasie odział marines już był gotowy do wejścia na pokład przechwyconej jednostki. Zaraz po otwarciu śluzu zaczęli sprawnie wbiegać na pokład, sprawdzając kolejne pomieszczenia. Jeden z członków załogi nie odskakując dość szybko otrzymał potężne uderzenie kolbą w głowę. Dopiero gdy natknęli się na mierzącego przeszło 2 metry kapitana jednostki zatrzymali się. Plutonowy udawał, że było to zamierzone i wezwał speców od skanowania by zajęli się własną pracą.
- Może wskazać wam nasze ładownie, aby przyspieszyć to wszystko.
- Nie będzie to konieczne. Sami znajdziemy to co ukrywacie w tym statku, bydlaki.
- My nic nie ukrywamy, panie żołnierzu.
- To się jeszcze okaże - odrzekł dowódca nakazując gestem głowy zdjęcie metalowej pokrywy ze ściany.
Dwadzieścia minut później, porucznik zameldował na okręcie, że kody okrętu zgadzają się z baza danych Republiki. Okręt miał długą historię, ale od trzech galaktycznych lat należał do kapitana Vvrrryk. Miał on pozwolenie na posiadanie broni niezbędnej do obrony okrętu przed piratami oraz pozwolenia na handel wszelkimi dobrami w Zewnętrznych, Środkowych Rubieżach oraz Obszarze Ekspansji z zastrzeżeniami. Zastrzeżenia tyczyły się ograniczeń handlu żywym towarem takim jak egzotyczne zwierzęta oraz najbardziej dochodowym w tej części galaktyki handlem kamieniami szlachetnymi.
Dane odebrane z centrum pozwoliły także zidentyfikować środki medyczne przewożone przez kupca jako towar trzeciej kategorii. Były to substancje, dużo gorszej jakości niż te stosowane na światach jądra powstałe z odpadów produkcyjnych firm farmaceutycznych. Towar tego typu został zakazany do użycia przez 98% Światów Jądra oraz przeszło połowę światów Kolonii i wewnętrznych Rubieży. Tak daleko od centrum środku tej klasy były powszechnie stosowane jako tańszy zamiennik.
Tarkin mógł już nie pamiętać o nieudanej próbie wprowadzenia poprawki sprzed 4 lat, kiedy to na wniosek senatora Thyffery próbowano zakazać handlu tymi środkami w całej galaktyce jako szkodliwymi dla zdrowia. Pomimo sprzecznych wyników laboratoryjnych używanie tych substancji pozostało dozwolone ku zadowoleniu lobby farmaceutycznego z takich korporacji jak GalaxyMed i StarLek. Zezwalając im na sprzedaż swoich produktów bez ryzyka wszystkim zainteresowanym, pod warunkiem umieszczenie stosownej informacji na etykiecie.
Środki pomimo zauważalnie gorszej skuteczności działania oraz różnych skutkach ubocznych, zwłaszcza u nieludzkich ras były powszechnie stosowane na Zewnętrznych i Środkowych Rubieżach zdobywając przeszło 80% rynku farmaceutycznego.
Zagłębianie się w te informacje przerwał oficer komunikacyjny swoim meldunkiem:
- Panie komandorze, mamy transmisję od jakiegoś urzędasa z kontroli lotów. Gość trochę zirytowanym tonem pyta się czemu przetrzymujemy ich transport środków medycznych dla planetarnego szpitala Vondarc im. Doktora Grafra. - oficer wymawiając patrona trochę sobie zakpił, wkładając w swój głos tyle ironii ile tylko mógł.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry » |
|
|
Wilhuff Tarkin
Komandor Republiki
Dołączył: 02 Sie 2005
Posty: 860
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Eriadu
|
Wysłany: Czw 18:36, 12 Lis 2009 Temat postu: |
|
|
„Balance of Judgment” spokojnie unosił się w przestrzeni. Panujący na mostku porządek i profesjonalizm mile łechtały wojskowa naturę Tarkina. Delikatnie odstawił pro celonową filiżankę wypełnioną herbatą na spodeczek i przerzucił wzrokiem ciasne wiersze raportu. Uśmiechnął się do siebie. Kapitan wydawał się na pierwszy rzut oka czysty. Na pierwszy rzut… Wilhuff wywołał oficera dowodzącego grupą abordażową.
-Sir?
-Proszę przeprowadzić kontrolę 3 stopnia i przesłać pełną listę członków załogi.
-Przyjąłem.
Senator upił kolejny łyk herbaty. Ciepły płyn miło rozgrzewał. Tarkin gestem wezwał Horna. Adiutant był niezawodny jak dobry chronometr.
-Za chwilę przyjdzie lista członków załogi, sprawdź ich osobiście. I odpraw tego durnia z kontroli naziemnej. Tylko bez wspominania o mojej obecności.
Jeśli władze kopalni miały cos do ukrycia z pewnością nie było sensu ich uprzedzać, że oto przybyła inspekcja. Wilhuff wolał uderzyć z zaskoczenia.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry » |
|
|
Ragnus
Rebel Scum
Dołączył: 24 Gru 2005
Posty: 1339
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz
|
Wysłany: Wto 19:57, 17 Lis 2009 Temat postu: |
|
|
- Do kontroli naziemnej Vondarc, dostaliśmy informację z wiarygodnego źródła, że Marauder "Karmazynowa Kurtyzana" jest zaangażowany w nielegalny handel.
- Jaki hand..
- Nielegalny, nie możemy postronnym osobom udzielić więcej informacji. Po rutynowej kontroli jeśli nie odkryjemy nic zagrażającego bezpieczeństwu kolonii Vondarc umożliwimy mu dalszy lot. Bez odbioru.
Przesłanie listy członków załogi nie przyniosło żadnych rezultatów. Porównywanie ich z listą zbiegów i kryminalistów przez Republikę istów ścig nie przyniosło efektów. Dopiero przeszło 30 minut później dowódca dostał wiadomość, jakiej oczekiwał.
- Panie komandorze, znaleźliśmy w końcu haka na ten statek. Nasza ekipa znalazła u trzech załogantów po fiolce błyszczostymu. Zakładamy, że te osoby są zaangażowane w międzygalaktyczny nielegalny handel przyprawą.
Mówił to wszystko nie kryjąc drwiny we własnym głosie adiutant Tarkina. Wszystko było naciąganym kłamstwem, ale stanowiło dobry powód by dać nauczkę tym nieludziom. Jednorazowa dawka nie mogła być przeznaczona na handel tylko na własny użytek.
- Fioki należały do Rodianina, Bothanina oraz człowieka. Jakiś pomysł co zrobić z tymi nędznymi przemytnikami?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry » |
|
|
Wilhuff Tarkin
Komandor Republiki
Dołączył: 02 Sie 2005
Posty: 860
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Eriadu
|
Wysłany: Pią 14:55, 20 Lis 2009 Temat postu: |
|
|
Stare dobre powiedzenie „dla chcącego nic trudnego” sprawdziło się po raz kolejny. Wystarczy nawet najbardziej naciągany drobiazg, z którego rozdmucha się problem… Tarkin z uśmiechem wystukał polecenie zatrzymania podejrzanych na klawiaturze datapadu i bez słowa przesłał go dalej. Senator miał zamiar osobiście dopilnować „sprawiedliwego” procesu całej trójki na Vondarc. Na razie „Karmazynowa Kurtyzana” była uziemiona pod jego kontrolą. Po chwili odezwała się grupa abordażowa.
-Sir, zatrzymaliśmy podejrzanych. Jakie dalsze rozkazy?
-Uprzedzę Vondarc o potrzebie przygotowania specjalnego lądowiska, gdzie korweta zostanie zatrzymana do zakończenia procesu. Na razie proszę obsadzić stanowiska manewrowe i odizolować załogę od kapitana i oficerów, wszyscy pod strażą. To tylko dla ich dobra, nie chcemy, żeby doszło do niepotrzebnych konfliktów. Po wyjaśnieniu wszystkich spraw przez niezawisły sąd na Vondarc zwrócimy im okręt.
-Zrozumiałem sir.
Wilhuff pogładził dłonią gładko ogolony policzek. Upił jeszcze łyk herbaty i usiadł w fotelu. Jeżeli na Vondarc doszło do jakichkolwiek nieprawidłowości obecność wymalowanego w granatowe pasy Eriadu Venatora musiała wywołać panikę wśród rządzących. Strach to silny motywator…
-Horn!
-Tak senatorze.
-Wywołać Vondarc. Uprzedźcie o potrzebie przygotowania zabezpieczonego lądowiska dla korwety i poinformujcie ich o moim przybyciu. Zaanonsujcie dwa promy z eskortą myśliwską.
-Dlaczego dwa?
-Moją Tethę i jeden Nu z oddziałem żołnierzy. Eskortę zapewni trójka ARC-170.
-Tak jest.
Tarkin wzrokiem odszukał Fostera. Podszedł do admirała, który przypatrywał się właśnie zaktualizowanym wskazaniom przyrządów pomiarowych. Słupki nie zmieniły swojego położenia wskazując wciąż takie same wyniki.
-Coś się zmieniło?
-Nie, od ostatniego skanu bez zmian.
-Dobrze, chcę, żeby Pan utrzymał okręt w podwyższonej gotowości do końca pobytu na orbicie Vondarc.
-Rozumiem, skrócę wachty, ale podwoję obsady.
-Dokładnie. W razie kłopotów chcę, żeby „Balance of Judgment” był w pełnej gotowości.
Admirał skinął głową. Wilhuff był pewien, że o stan okrętu nie musi się martwić. Foster radził sobie już nie raz udowadniając wielokrotnie swoją kompetentność. W zamyśleniu, czekając na przygotowanie promu, Tarkin przyglądał się zawieszonej w przestrzeni bryle – Vondarc.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry » |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
|
|
|
|
|