Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Faith Sedaya
Padawan
Dołączył: 04 Sie 2005
Posty: 108
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z tajemnych zakątków galaktyki
|
Wysłany: Śro 8:53, 31 Sie 2005 Temat postu: Archiwa Jedi |
|
|
Do obszernego i pełnego wiedzy pomieszczenie Archiwów Jedi, wolnym, aczkolwiek wyraźnie nieco nieśmiałym krokiem weszła drobna postać krótkowłosej dziewczyny. Charakterystyczny dłuższy warkoczyk padawana, który opadał swobodnie na przedzie jej ciemnej togi, świadczył o tym, iż przybyła postać była uczennicą - jednak nawet jak na padawankę, która ze wszystkich sił kształciła się w kontrolowaniu samej siebie, dziewczyna wydawała się zagubiona. Szła ze spuszczoną głową i ci, którzy mieliby okazję przyjrzeć jej się bliżej mogliby zauważyć, iż przygryzała wargi. Ciężko i nie do końca zdecydowanie, jakby właśnie w tej chwili toczyła ze sobą jakąś wewnętrzną walkę, podniosła wzrok - zaledwie kilka metrów dzieliło ją od stojącej przy czyimś terminalu Madame Jocasty Nu.
Faith Sedaya, zdolna padawanka mistrzyni Adi Galli, a teraz także księżniczka planety Hoeth, Jelena Zarezsh, wzięła głęboki oddech i czując, jak pociły się jej palce, podeszła do starszej Jedi. Czekając chwilę, aż kobieta odwróci się od terminala, wykorzystała ten czas, by jeszcze raz wszystko przemyśleć - jej myśli jednak były zbyt chaotyczne, by mogła je uporządkować. Nagle okazała się kimś, kim nie miała być, kim nie chciała być, i kim nie mogła być. Nagle okazało się, że miała rodzinę - ona, przyszła Jedi, którzy z rodziną związani nie byli. Nagle okazało się, że nie była tym, za kogo zawsze się miała - zwykłą dziewczyną postawioną na ścieżce Mocy. Nagle runął cały jej świat... I nawet to uczucie, które czasem...
- Madame Nu... - odezwała się, prawie bezwolnie, kiedy archiwistka odwróciła się i spojrzała na nią z wyczekującym uśmiechem. Dziewczyna skłoniła się, zanim podjęła wątek, jednak widać było, że była w tym wszystkim bardzo zagubiona. Jej oddech - jej serce - przyszpieszyły...
- Madame Nu, jeśli mogłabym prosić... Wiem, że już kiedyś o to pytałam, jednak teraz... - zawahała się. Słowa przychodziły jej z trudem. - Proszę, Madame, czy może mi pani powiedzieć, jaki jest symbol rodziny królewskiej na... Hoeth?
Podnosząc głowę, Faith spojrzała w oczy starszej Jedi. Wiedziała, że mogła sama sprawdzić archiwum i po raz kolejny próbować odnaleźć ten symbol, jednak... bała się. Nie chciała być sama, kiedy jej przeczucie - kiedy prawda, znajdzie w komputerze potwierdzenie...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry » |
|
|
|
|
Brasidas
Jaszczur
Dołączył: 30 Lip 2005
Posty: 1044
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z Galaktyki
|
Wysłany: Śro 15:40, 31 Sie 2005 Temat postu: |
|
|
Madame Nu popatrzyła z troską na Faith. Czuła i widziała że młoda Padawanka jest bardzo roztrzęsiona. Madame Nu wiedziała czemu i wiedziała czemu Padawanka pragnie potwierdzenia. Źle to wszystko się potoczyło, teraz Faith musi to wszystko znieść sama. Mademe Nu uśmiechnęła się ciepło, choć w ten sposób mogła jej pomóc:
- Oczywiście Faith, służe pomocą, planeta Hoeth, znajdująca się na krańcu galaktyki. Za sektorem wspólnym, na nieodkrytych Rubierzach.
Madame Nu odwróciła sie do terminalu i szybko wystukałą potrzebne informacje.
- Planeta rządząna przez ród królewski typujący sie tym oto symbolem.
Stara Jedi odeszła od terminalu pozwalając padawance podejść do niego i spojrzeć na ekran, widziała że każdy krok Faith, był dla niej wielkim ciężarem, oto nadeszła odpowiedź na pytanie jakie sobie stawiała od wielu, bardzo wielu lat.
Nim młoda padawanka podeszła do terminlu Madame Nu powiedziała:
- Nie bój sie prawdy kochanie, ona nie może skrzywdzić, tylko my naszymi niekontrolowanymi emocjami.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry » |
|
|
Faith Sedaya
Padawan
Dołączył: 04 Sie 2005
Posty: 108
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z tajemnych zakątków galaktyki
|
Wysłany: Czw 10:22, 01 Wrz 2005 Temat postu: |
|
|
Młoda padawanka uśmiechnęła się lekko - kąciki jej ust uniosły się prawie niezauważenie, jednak uśmiech ten był słaby i mogło wydawać się, że wymuszony jedynie ciepłym gestem starej kobiety. Mimo tego błysk w oczach dziewczyny, zupełnie taki sam, jak dawniej, jak jeszcze rankiem tego samego dnia, mógł świadczyć jedynie o tym, iż Faith była archiwistce naprawdę wdzięczna - nawet nie zdawała sobie sprawy z tego, jak bardzo potrzebowała pocieszających słów. To, co stało się podczas zebrania Rady... wciąż odbijało się echem w jej głowie.
Wolno, z wahaniem i z sercem bijącym tak mocno, jakby chciało wyrwać się z jej ciała, dziewczyna podeszła do terminalu. Nie spodziewała się zobaczyć na ekranie niczego innego, jak tak dobrze znanego jej kszałtu - przypominającygo czy to tropikalną paproć, czy to zwinną jaszczurkę ozdobnego emblematu, którego od zawsze miała wytatuowanego na ramieniu... Symbolu królewskiego rodu planety Hoeth. Faith prawie się nie poruszyła - gdyby nie lekkie drżenie ust i ściśnięce złączonych razem dłoni, mogła wydawać się tak skamieniała, jak posągi wielkich Jedi ozdabiające Archiwum. Przed czułymi na Moc Rycerzami nie dało się jednak ukryć, iż wszystkimi zmysłami dziewczyny wstrząsnął silny impuls. Oto była odpowiedź na pytanie, które zadawała sobie odkąd tylko pamiętała. Oto było potwierdzenie, iż zawaliła się cała jej rzeczywistość...
Przyjęła to ze spokojem godnym Jedi. Przywołując wszystkie siły, jakie w sobie miała i wszystkie nauki, jakie pobrała, odwróciła wzrok od ekranu - sztywno, jakby musiała zmuszać do ruchu każdy najmniejszy mięsień. Z wysiłkiem podnosząc wzrok, spojrzała w ciepłe oczy wciąż stojącej przy niej starszej kobiety, i z grymasem przypominającym uśmiech, wyszeptała:
- Dziękuję, Madame Nu.
I odeszła. Tym samym spokojnym krokiem, jakim wkroczyła do Archiwum, opuściła wielkie pomieszczenie, by móc pobyć samą z myślami, które domagały się uspokojenia...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry » |
|
|
Brasidas
Jaszczur
Dołączył: 30 Lip 2005
Posty: 1044
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z Galaktyki
|
Wysłany: Pią 1:59, 09 Wrz 2005 Temat postu: |
|
|
Edit=Bras
Samuel Silverword:
Samuel udał się do słynnej skrabnicy wiedzy Zakonu. Czas, który tam spędził, spędził na poszukiwaniu wiedzy o Hoeyh (proszę Adminów o PM'eke, w której naipsane będzie co znalazłem)
Po dość długim czasie Samuel opuścił biblioteke, udająć się do Komnaty Mistrza Tholme'a. (Hmmm...nie dostałem jeszcze PM'ki, gdyż adminów nie ma, a mi się nie chce czekać...więc czekam na wiadomość, co znalazłem gdy admini się znajdą)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry » |
|
|
Trel Lanis
Gość
|
Wysłany: Sob 22:29, 26 Lis 2005 Temat postu: |
|
|
Trel Lanis wszedł spokojnym, nieco szybkim krokiem do ogromnej sali Archiwów. W duchu podziwiał i szanował ogrom wiedzy tu zgromadzonej. Niewiele przecież było takich miejsc. Wiedza, ta czysta esencja władzy jest w zasięgu ręki. Jego stary mistrz często nalegał na przebywanie wśród tych ścian. Aczkolwiek młodszy jeszcze wtedy padawan, nigdy nie czuł bardzo zapalczywej chęci do przesiadywania tu długich godzin, jak podobno czynił to jego stary mentor.
Była tylko jedna rzecz tutaj, nad którą mógł spędzać tyle samo czasu, ile nad treningiem siłowym. Były to "zakurzone" i rzadko ruszane holocrony dawno już zmarłych Jedi, będącymi największymi mistrzami fechtunku galaktyki w swoich czasach. Poznawał wiedzę, o stylach walki, o tym jak zostały wynalezione, przez kogo doskonalone i dzięki czemu władamy nimi w formie obecnej. Lubił również zwrócić uwagę nad zapisami najsławniejszych i zmyślnych bitew - zwycięstwa, osiągane przez największych geniuszy taktycznych w historii.
Rozejrzał się jeszcze raz po sali. Starał się wyłapać coś, co mógł zostawić mu mistrz Yoda. Zrobił jeszcze parę niepewnych kroków w głąb sali.
|
|
Powrót do góry » |
|
|
Uriel Khaan
Rycerz Jedi
Dołączył: 16 Lis 2005
Posty: 368
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nar Shaddaa
|
Wysłany: Wto 16:54, 04 Kwi 2006 Temat postu: |
|
|
Ledwo parę godzin temu statek Mistrza Vos’a i Khaan wylądował na Coruscant, dziewczyna nie zdążyła jeszcze nic zrobić, nie mówiąc choćby o odpoczynku, a jej nogi już poniosły ją w głąb chłodnych murów Świątyni wprost do magicznego miejsca… Wprost do Archiwów Jedi…
Padawanka szła spokojnym, miarowym krokiem wystukując na posadzce równy rytm, który teraz nazwać by mogła rytmem nostalgii… Rytmem smutku po utracie następnego wspaniałego rycerza Jedi na rzecz kolejnej straconej duszy… Duszy, która wybrała drogę w stronę Ciemności. „Życie nie jest sprawiedliwe” kołatało jej się w myślach… Nie jest… A może jednak jest? Może lepiej, aby mistrz Danva nie był świadkiem porażki swojej padawanki, świadkiem swojej porażki… Jedność z Mocą zapewniła mu to, czego nigdy nie byłby w stanie teraz zaznać tutaj, wśród żywych. Moc dała mu ukojenie… Dała spokój.
- Madam Nu.- powiedziała cichym tonem w stronę siwowłosej mistrzyni Jedi, strażniczki tajemnic nie tylko Jedi, ale i historii Galaktyki.- Zastanawiałam się… Czy Zakon posiada informacje na temat… Aurry Sing…- szepnęła do ucha mistrzyni Jedi.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry » |
|
|
Brasidas
Jaszczur
Dołączył: 30 Lip 2005
Posty: 1044
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z Galaktyki
|
Wysłany: Śro 7:56, 12 Kwi 2006 Temat postu: |
|
|
Madam Nu stała przed jednym z regałów z datakartami i hiolodiscami. Jak zawsze w archiwach panowała niesamowita cisza. Mimo iż było widać wszędzie przynajmniej kilkunastu - kilkudziesięciu younglingów i młodszych padawanów, to dyscyplina jaką już mieli wpojoną, nie pozwalała by zakłócić ulubionego przez Madam Nu spokoju. Kiedy staruszka usłyszała za sobą głos Uriel, odwróciła się i widząc dziewczynę, szeroko się uśmiechnęła.
- Witaj me dziecko, cieszę się że wróciłaś cała i zdrowa, słyszałam także, że miałaś nielada przygodę. W holonecie trąbią o tobie i Mistrzu Vosie. Choć to trywialne rzeczy, przeminą to pamiętaj, że w sercach tych którym pomogłaś będziesz na wieki. Tym niemniej z czy do mnie przychodzisz?
Słuchając pytania padawanki Madam Nu, nie była zdziwiona. Zapewne już dawno słyszała kogo przywieźli ze sobą, więc samo pytanie „z czym Uriel przychodzisz?” było tylko formalnością. Staruszka znowu się uśmiechnęła, spojrzała wzrokiem typu „doprawdy?” i podała Uriel małą datakartę.
- Jest tu wszystko co o niej wiemy, tym niemniej miła lektura to nie jest me dziecko.
Kiedy padawanka usiadła i zaczęła przeglądać dane znalazła takie oto informacje:
„Aurra Sing urodziła się w slumsach na Nar Shaddaa, była córką uzależnionej od przyprawy kobiety. O ojcu nie ma bliższych informacji. Wykryto w dziewczynie możliwość kontaktu z mocą i została przywieziona do Świątyni, na trening Jedi. Niestety od początku Aurra była agresywna i nieprzewidywalna, stwarzając olbrzymie trudności w szkoleniu. Dlatego Rada zdecydowała powierzyć ją pod opiekę Jedi, znanego z umiejętności temperacji ciężkich studentów, Mistrzyni Jedi An'ya Kuro, znanej również pod przydomkiem Mrocznej Kobiety. Niestety w wieku około dziewięciu lat młoda padawanka została porwana przez nieznanych piratów i mimo wszelkich starań jej nauczycielki i całego Zakonu, nigdy nie udało się jej odnaleźć. Istnieją przesłanki, że przez ten czas Aurra była wychowywana przez tą grupkę przestępców, a następnie trafiła jakimś sposobem do Anzati, którzy nauczyli ją sztuk zabójców. Kiedy dorosła zaczęła się pajać się pracą łowcy nagród i szybko stała się niesławna w tej profesji, za swoje okrucieństwo i bezwzględność. Ponadto Aurra Sing żywi olbrzymią nienawiść do Zakonu Jedi i jest też znana pod mianem Zabójczyni Jedi. Jej ofiarami padło wielu Padawanów, Rycerzy i Mistrzów, w tym: Sharad Hett zabity w 32 BBY, Mistrz Peerce zabity w 30BBY, Mistrz J’Mikel zabity w 30BBY.
W tym samym roku Mroczna Kobieta, Mistrz Mundi i Mistrzyni Adi-Galia wraz z padawanem A’Sharad Hettem, synem, zamordowanego Jedi, ruszyli w pościg za zabójczynią. Niestety nie udało im się schwyta Sing, która ponownie uniknęła sprawiedliwości. Od tamtego czasu była sprawczynią serii kolejnych zabójstw w tym na kolejnych przedstawicielach Zakonu. Dalsze losy nieznane.”
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry » |
|
|
Uriel Khaan
Rycerz Jedi
Dołączył: 16 Lis 2005
Posty: 368
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nar Shaddaa
|
Wysłany: Śro 15:42, 12 Kwi 2006 Temat postu: |
|
|
Khaan z coraz to większym żalem czytała kolejne informacje na temat Sing. Sing pochodziła z Nar Shaddaa, zupełnie jak Uriel, przez sekundę w sercu dziewczyny zakuła dziwna igła…jakby…współczucia do morderczyni. Czy fakt, że pochodzą z jednej planety… Ba, nawet nie planety, z księżyca, czy to czyni z nich podobne do siebie…? Każdy kiedyś odczuwa chwile zwątpienia, a Aurra po prostu odczuła je w złej chwili i w nieodpowiednim miejscu. Trudny uczeń nie zawsze wymaga surowego nauczyciela, a młodej padawance zdawało się, że gdyby tylko Sing raz kiedyś w życiu odczuła, że komuś na niej zależy, nie jak na kolejnym Jedi, nie jak na ‘siostrze’ Zakonu, a raczej jak na człowieku. Gdyby doświadczyła miłości jaką mistrz darzy swojego padawana… może wtedy wszystko byłoby inaczej?
Kiedy datakarta nie miała nic więcej do powiedzenia Uriel odłożyła ją na bok, oparła łokcie o kant szklanego biurka i zamknęła oczy. Z jednej strony powinna nienawidzić Sing za to ilu Jedi posłała na drugą stronę Mocy, ale z drugiej… Każda istota zasługuje na przebaczenie, nie zważając na popełnione błędy.
- Dziękuję, Madam Nu.- powiedziała oddając kobiecie datakartę.- Nie była to miła lektura, fakt… Ale zmuszająca do… refleksji.- dodała kłaniając się i wychodząc z archiwum.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry » |
|
|
Dass Jennir
Rycerz Jedi
Dołączył: 14 Mar 2007
Posty: 163
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Taris
|
Wysłany: Pią 8:29, 22 Cze 2007 Temat postu: |
|
|
Jennir wmaszerował do wielkich archiwów ciężkim krokiem. Odczuwał pewne napięcie, czy uda mu się w końcu znaleźć cel, którego osiągnięcie pozwoli mu zapomnieć o ostatniej misji? A może nie powinien zapominać? Lekcje jakie tam otrzymał zmieniły go, być może przygotowały na okropieństwa wojny z którymi prędzej czy później będzie miał do czynienia.
Nie, zapomnienie nie było jego celem, celem było odkupienie. Rycerz jedi usiadł przy jednej z konsol rozsianych po ogromnej bibliotece.
Gdy musnął klawiaturę, na monitorze wyświetlił się komunikat "Czego poszukujesz?". Przez chwilę Dass zastanawiał się nad tym, właściwie nie wiedział co chcę znaleźć. Może najlepiej przysłuży się Republice odnajdując nowe drogi do osiągnięcia zwycięstwa? Po chwili namysłu jedi wystukał na klawiaturze "Wojna klonów".
Niemalże natychmiast na monitorze pojawiły się odnośniki do niezliczonej ilości haseł związanych z wyszukiwanym tematem. Blondwłosy jedi był zaskoczony, w końcu mijał dopiero 7 miesiąc wojny. A poniesiono już tak wiele porażek i odniesiono tak wiele zwycięstw. Kariery się rozwijały i upadały z hukiem.
Bitwy o Geonosis, Neimoidię, Eriadu, Sullust, Metalorn i Agamar. Wszędzie ponoszono ciężkie straty po obu stronach. Jennir zwrócił uwagę na statystyki poniesionych strat. Z zdziwieniem stwierdził, że większość rannych umiera w jakiś czas po bitwie. Dass instynktownie pomyślał o baccie. Czyżby nawet ta lecznicza substancja nie była w stanie uratować tysięcy rannych żołnierzy i cywilów?
Jennir odruchowo wpisał nowe hasło "bacta". Wśród odnośników do właściwości środka medycznego i setek medycznych traktatów o sposobie użycia, Jennir dostrzegł opis Thyferry, planety z której pochodziła cała bacta w galaktyce.
Planeta: Thyferra
System: Polith
Populacja: 72% Vratix, 28% Ludzie, razem 117 milionów
Oficjalne języki: basic, vratix
Stolica: Xozhisi
Polityczna przynależność: Federacja Handlowa, Konfederacja Niezależnych Planet
Jak mógł o tym zapomnieć? Thyferra należała do Federacji, a nawet Neimoidianie nie będą sprzedawać dla zysku lekarstw wrogom. Zanim Jennir zdążył się zastanowić, czy nikt inny nie dostrzegł problemu Thyferry, dostrzegł na samym końcu opisu planety odnośnik "Brakująca bacta". Jak widać Republika już próbowała zdobyć stałą dostawę bacty.
Jedi wybrał odnośnik, automatycznie pojawił się komunikat "Informacje tajne. Potrzebna autoryzacja". Jedi lekko uśmiechnął się na twarzy, nie ma to jak zabezpieczenia systemu. Pamiętał jeszcze młodość w świątyni, gdy irytował go brak dostępu do danych w archiwach. Teraz jednak był rycerzem jedi i miał prawo dostępu do takich informacji. Po chwili na ekranie pojawiło się okno autoryzacji.
ID: Dass Jennir
Hasło:*******
Z raportu wynikało, że mimo usilnych starań uzyskania poparcia mieszkańców Thyferry i ustanowienia choćby niewielkiego stałego transportu, agenci wywiadu i baron Vissan, Jennirowi wydawało się, że gdzieś już słyszał to nazwisko, Republika poniosła klęskę.
Niebieskooki jedi pogładził rękojeść miecza świetlnego. Skoro ludność nie popiera dążeń Republiki, to może jedyną drogą jest militarna interwencja?
Dass pokręcił głową, jeśli nawet uda się zdobyć Thyferrę to czy będą w stanie ją utrzymać przy tak negatywnym nastawieniu mieszkańców do wojny?
Jennir powrócił do opisu planety. Jego wzrok przykuł pewien fakt. 72% ludności planety stanowili Vratix, jej rdzenni mieszkańcy, jednak z tego co wynikało z raportu nikt nie pomyślał o przekonaniu ich do Republiki. Owszem Federacja kontrolowała planetę ale czy miałaby szansę ją utrzymać gdyby zbuntowała się większość mieszkańców?
Jennir wpisał hasło "Vratix".
Gatunek logicznie myślących insektoidów o strukturze społecznej roju. Wynaleźli bactę i nie lękali się podzielić nią z resztą galaktyki. Stracili kontrolę nad przemysłem produkującym bactę na rzecz ludzkich kolonistów.
Może właśnie Vratix byli kluczem do przejęcia kontroli nad Thyferrą i dostarczenia żołnierzom Republiki tak potrzebnej im bacty? Jennir zadumał się nad swoim pomysłem...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry » |
|
|
|
|